Jak media zmełły śląską tragedię na reality show w stylu tabloidów
Atakowany sędzia miał rację: budynki muszą wytrzymać ciężar śniegu
Rozmowa z nadbrygadierem Januszem Skulichem, komendantem Śląskiej Straży Pożarnej
Dziewięć dni stycznia w Polsce, od piątku do soboty. 9 osób się spaliło. 2 zaczadziały. 49 osób poniosło śmierć w wypadkach drogowych. Ponad 60 w katastrofie budowlanej w Katowicach, a wcześniej – 2 w Ostrowcu Świetokrzyskim. Na cmentarzach przybędzie grubo ponad 100 grobów z tabliczką: zginął śmiercią tragiczną. Od lat nie zdarzyło się tyle takich śmierci w kilka dni.
Wylatywały ze środka przez wycinane w dachu dziury, którymi ratownicy wchodzili pod zwalisko. Coraz więcej otworów ratunkowych, coraz więcej rannych. I coraz więcej krążących gołębi. Coraz więcej wydobywanych martwych ciał i coraz więcej żywych, ulatujących w czarne niebo ptaków. – Stałem zaszokowany. Symbolika tej sceny wywoływała dreszcze – przyznaje Krzysztof Wojtera, jeden z wolontariuszy, ratujących ofiary katowickiej katastrofy.
Wylatywały ze środka przez wycinane w dachu dziury, którymi ratownicy wchodzili pod zwalisko. Coraz więcej otworów ratunkowych, coraz więcej rannych. I coraz więcej krążących gołębi. Coraz więcej wydobywanych martwych ciał i coraz więcej żywych, ulatujących w czarne niebo ptaków.
W ciągu roku zawala się w Polsce prawie 50 domów (dwa zawaliły się w ub. roku w Warszawie), które nie doczekały się remontów albo rozbiórki. Katastrof będzie zapewne przybywać. Gminy mają rejestry potrzeb remontowych, rzadko jednak próbują im sprostać. A często nie mogą.