Natalia Przybysz o tym, czy weganizm jest polityczny, dlaczego warto pojawiać się w TVP, o Oldze Tokarczuk, Korze i Robercie Lewandowskim.
I nagle „stanęłaś ze słońcem twarzą w twarz”. Jesteś nam potrzebna, zostań z nami, „po prostu bądź” – mówił podczas ceremonii pogrzebowej Piotr Metz.
„Maa-nam być le-piej” – głosił jeden ze sloganów jej zespołu. Całe życie Kory było jak próba realizacji tego hasła.
Nie jestem mądrzejsza niż inni. Mam tylko pewnego rodzaju doświadczenia – mówi w rozmowie z POLITYKĄ wokalistka legendarnego Maanamu.
W wieku 66 lat zmarł nagle Marek Jackowski. Zostały piosenki, których znamy więcej niż faktów z jego biografii.
Sprawa Kory jest jak komedia, liczę jednak na to, że w finale śmiać się będziemy z warszawskiej prokuratury, a nie wzdychać nad losem piosenkarki-więźniarki.
Wierność – temat do rozważań, kiedy już trochę ostygną walentynkowe wybuchy uczuć. Wierności nie można zadekretować. Miłość kwitnie, przygasa, rozwija się. A wierność po prostu trwa. Można trochę kochać, lecz nie można być trochę wiernym. Jest przeraźliwie bezwzględna jak celibat: żadnej części, połowy. I tej oto tyranicznej konstrukcji przysięgamy dochować: będę ci wierny, niezależnie od okoliczności, w szczęściu i nieszczęściu, w bogactwie i biedzie, w zdrowiu i chorobie, póki śmierć nas nie rozdzieli. Udźwignąć taki ciężar coraz trudniej. Dawniej przede wszystkim mężczyźni bywali niewierni, dziś coraz częściej także kobiety. W obyczajowym zamieszaniu naukowcy wymyślili nawet pojęcie „wierności linearnej” – jesteśmy wierni kolejnym partnerom na kolejnych etapach życia. Póki nie poznamy następnych.
Każdy chce być dziś szczęśliwy, coraz częściej i powszechniej. Nie tak jak kiedyś, w niebie, ale na ziemi, teraz, tu, natychmiast. Szczęście osobiste, traktowane jest jako nowy przymus. Musisz być szczęśliwy, hucznie, na oczach wszystkich, bo taki teraz obyczaj i moda, która przyszła z Ameryki. Nieszczęśliwi niech nie zawracają głowy.
Bądź szczęśliwy, do cholery!
Brak szczęścia, dobrego samopoczucia staje się także problemem politycznym: niezadowolonych łatwiej skrzyknąć pod sztandary.
O prawo do cichego szczęścia śpiewała latami Piwnica pod Baranami w słynnej "Dezyderacie", która stała się najpiękniejszą w PRL modlitwą do szczęścia. Teraz zdominował ją jazgot telewizyjnych reklam i teleturniejów: walcz o szczęście głośno, jawnie, w blasku lamp, na oczach. Na całość.