Prezydent Yoon Suk-yeol przerwał urlop, premier Han Duck-soo zwołał pilne posiedzenie gabinetu i uruchomił rezerwę budżetową.
Na Dalekim Wschodzie tożsamość kimchi wzbudza nie mniejsze emocje niż narodowość barszczu w Europie Wschodniej. Jak niebezpieczny jest ten azjatycki gastro-nacjonalizm?
Niemal dokładnie rok po pierwszej wizycie szef MON odwiedza największego zagranicznego dostawcę broni dla Polski. Teraz również jako kredytodawcę finansującego ambitny program zbrojeniowy.
Jednym słowem: bałagan. Dał o sobie znać również ostatnio, w czasach covidu, kiedy wiek był istotny w kwestii szczepień i dostępu do terapii.
Korea Południowa uzyskała nuklearne wsparcie Waszyngtonu. To symbol znaczenia tego kraju, ale niekoniecznie strachu przed reżimem Kimów. Seul uzyskał status podobny, a może przewyższający Australię. Będzie mieć odnowiony amerykański parasol atomowy.
Poza czołgami i popkulturą najważniejszym produktem eksportowym Korei Południowej może okazać się chrześcijaństwo. Kraj ten ma najwięcej misjonarzy per capita na świecie.
Wszystko, co osiągnąłem, jest spłacaniem długu zaciągniętego u Alfreda Hitchcocka – mówi koreański reżyser Park Chan-wook, twórca thrillera „Podejrzana”.
Na przedwyborczy rok MON zaplanował wiele okazji do uroczystego odbierania nowego sprzętu wojskowego. Polska armia otrzyma czołgi, wyrzutnie rakiet, śmigłowce i samoloty. Parada dostaw wzmocni i wojsko, i polityków, tych drugich w sposób bardziej widoczny i widowiskowy.
Sprzedają nam broń, chcą budować elektrownię jądrową i największą w Europie fabrykę kimchi. Czy Koreańczycy pokochali Polaków? I czy ta miłość jest odwzajemniona?
Kim Dzong Un stara się głównie zmęczyć Amerykę, by znużona jego awanturami zrozumiała swoją bezsilność, pogodziła się z rzeczywistością, machnęła ręką i uznała Północ za mocarstwo atomowe.