Rezygnacja szefów resortów skarbu i zdrowia jest pokłosiem kolejnego skandalu w ekipie rządzącej Wielką Brytanią. Premier szybko ich zastąpił, ale zaplecze kadrowe jest coraz słabsze – podobnie jak jego pozycja.
Boris Johnson przyjął w końcu odpowiedzialność za złamanie procedur antycovidowych. Błąd może go drogo kosztować, bo sondaże pokazują, że większość obywateli oczekuje jego rezygnacji.
Wielka Brytania wymaga od podróżnych testów i kwarantanny, Niemcy poszerzają listę państw wysokiego ryzyka, Czesi nie wpuszczą do hotelu bez szczepienia lub certyfikatu ozdrowienia. Europa barykaduje się w obawie przed omikronem.
Odpowiedzialny za większość nowych przypadków zakażeń wariant delta sieje spustoszenie w Azji i Ameryce Południowej. Dla Europy to szansa, by przygotować się na kolejną falę.
Choć liczba nowych zakażeń rośnie na Wyspach prawie najszybciej na świecie, Boris Johnson zdecydował się na zniesienie ostatnich pandemicznych restrykcji. Przyznaje, że to posunięcie ryzykowne, w dodatku jego skutki sam oglądać będzie w autoizolacji.
Premier Wielkiej Brytanii zapowiedział zniesienie obostrzeń, choć jego kraj zmaga się z nową falą zakażeń, w dodatku wywołanych przez wysoce zakaźny wariant delta. Czy powinniśmy wziąć przykład z Borisa Johnsona, który chce pozwolić ludziom podejmować własne, świadome decyzje?
Rosja i Wielka Brytania notują w ostatnich dniach duże wzrosty zachorowań na covid-19. Jednak na Wyspach liczba ofiar śmiertelnych jest znacznie niższa – głównie z powodu skutecznej akcji szczepień.
Delta, odpowiedzialna za wzrost zakażeń na Wyspach, wzmaga obawy przed czwartą falą pandemii. Rząd Johnsona chce stosować dodatkowe dawki szczepionek. Planuje też je mieszać.
Chociaż szczepi się rekordowo wielu młodych i rozważane jest wprowadzenie nakazu kłucia pracowników domów opieki, to wirus nie ustępuje. Wariant delta się szerzy, a Boris Johnson znów jest w ogniu krytyki.
Wielka Brytania wychodzi z długiego lockdownu jako pierwsza w Europie. A pokonanie covidu staje się na Wyspach pożywką dla nacjonalizmu.