Drugi grudzień z rzędu upłynie pod znakiem zaburzeń w podróżach międzynarodowych. Kraje Unii Europejskiej dołączyły już do Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i kilku państw azjatyckich, które zawiesiły połączenia z Republiką Południowej Afryki. To tam po raz pierwszy zidentyfikowano nowy wariant koronawirusa: omikron. I choć na razie wiadomo o nim niewiele poza tym, że jest bardziej zaraźliwy (brak potwierdzonych danych na temat skuteczności szczepień), kolejne państwa wprowadzają restrykcje dla przyjezdnych – wiele z nich dotyczy też obywateli Polski.
Czytaj też: Jakie są strategie walki z nowym wariantem wirusa?
Do Niemiec z certyfikatem albo testem
Od 5 grudnia nasz kraj figuruje na liście krajów wysokiego ryzyka prowadzonej przez ministerstwo spraw wewnętrznych Niemiec. Jest na niej 60 państw, w tym karaibskie, latynoamerykańskie, część Azji Południowo-Wschodniej, ale też Wielka Brytania, Chorwacja, Czechy, Austria czy Holandia. Powodem dopisania Polski nie jest akurat omikron, którego oficjalnie wciąż u nas nie wykryto, ale wysoka liczba zakażeń i hospitalizacji. Każdy, kto będzie chciał wjechać z Polski na terytorium Republiki Federalnej Niemiec, musi więc okazać dowód zaszczepienia (co najmniej dwie dawki lub pojedyncza w przypadku preparatu Johnson&Johnson) lub dokument potwierdzający status ozdrowieńca (ważny maksymalnie sześć miesięcy). Tylko to zwalnia z kwarantanny po przebyciu granicy. Pozostali muszą zrobić test (testy antygenowe są ważne 48 godzin) i izolować się przez dziesięć dni, ewentualnie pięć, jeśli uzyska się negatywny wynik testu.
Co ważne, obowiązek kwarantanny dotyczy również dzieci do 12. roku życia, zwalnianych z niej automatycznie po pięciu dniach. Wszyscy, którzy wjeżdżają do Niemiec, bez względu na status zaszczepienia muszą zarejestrować swoją podróż na stronie rządu federalnego.
Czytaj też: Zaszczepieni też chorują. Dlaczego trzecia dawka jest niezbędna?
Wielka Brytania wymaga testowania
Obowiązek testowania niezależnie od szczepienia wprowadziła także Wielka Brytania. Podróżni muszą najpierw wykonać test u siebie (ważny 48 godzin) i drugi po przyjeździe. Co istotne, musi to być test PCR. Testy antygenowe, dopuszczone na początku listopada, nie są już przez Brytyjczyków akceptowane. Na wynik drugiego testu należy czekać w izolacji, a badanie trzeba umówić jeszcze przed przylotem. Bez tego nie uda się wypełnić formularza lokalizacyjnego – wymaga numeru referencyjnego testu.
Znacznie więcej problemów będą miały osoby niezaszczepione – je obejmie obowiązkowych dziesięć dni kwarantanny. Testy PCR muszą zrobić w drugim i ósmym dniu izolacji, też na własny koszt.
Posłuchaj: Ile będzie nas kosztowała czwarta fala pandemii?
Austria zarządziła lockdown
Co najmniej do 12 grudnia potrwa z kolei lockdown w Austrii, który najpierw został wprowadzony tylko dla niezaszczepionych, szybko jednak rozszerzono go na wszystkie osoby przebywające w kraju, w tym obcokrajowców, niezależnie od statusu szczepienia. Skrócono zarazem termin ważności certyfikatów – z 12 do dziewięciu miesięcy (270 dni).
Austria przygotowuje się też do wprowadzenia obowiązkowych szczepień od 1 lutego. Na razie obowiązuje zakaz opuszczania domu poza sytuacjami pierwszej potrzeby (wizyty u lekarza, w aptece, zakupy spożywcze). Szkoły są otwarte, ale rodzice mogą samodzielnie zdecydować, czy dzieci uczą się stacjonarnie, czy zdalnie. Nie ma specjalnych restrykcji dotyczących Polski, figurującej na liście państw niskiego zagrożenia epidemicznego. Przekroczenia granicy nie trzeba rejestrować, a prócz certyfikatu szczepionkowego lub potwierdzenia przebycia choroby Austriacy akceptują negatywny wynik testu PCR. Do kraju można jednak wjechać tylko w celach zawodowych.
Czytaj też: Polak nie chce się szczepić. Dlaczego?
Nieszczepieni nie pojeżdżą
Status kraju wysokiego ryzyka Polska ma w Czechach – w przypadku braku szczepienia lub certyfikatu ozdrowienia wymagany jest negatywny wynik testu PCR (72 godziny przed podróżą) lub antygenowego (48 godzin). Pobyt należy zarejestrować, wypełniając elektroniczny formularz, dzięki czemu dane trafią do lokalnej stacji epidemiologicznej.
Turystów czeka poza tym obowiązkowa dwutygodniowa samoizolacja, którą może skrócić negatywny wynik testu w piątym dniu kwarantanny. Zwłaszcza w sezonie zimowym wyjazd do Czech bez szczepienia nie będzie miał jednak większego sensu. Tylko posiadacze certyfikatów mogą zameldować się w hotelach, zjeść w restauracji, skorzystać ze stoku czy usług w kurortach.
Czytaj też: Lekarze są bezradni. „Mamy 100 proc. umieralności na covid”
Nie najlepiej to wszystko wróży sezonowi narciarskiemu, który przyjmie zapewne kadłubową formę. Wygląda na to, że w sezonie Europa najmocniej odczuje siłę sanitarnego podziału na zaszczepionych i tych, którzy odmówili przyjęcia preparatu. Jak pamiętamy, pandemia na kontynencie wybuchła właśnie na alpejskich stokach. Dziś w tym samym miejscu dla niektórych nie będzie odczuwalna, a dla innych – bardzo mocno. Trudno o bardziej symboliczną klamrę w naszej walce z koronawirusem.
Dr Grzesiowski dla „Polityki”: Co ma liczba osób na weselu do omikrona?