Oficjalny komunikat jest lakoniczny i zastrzega niejawność szczegółów. Dowiadujemy się z niego jednak, że w pakiecie satelitarnym chodzi faktycznie o dwa porozumienia: umowę budowy i dostawy (tzn. wyniesienia na orbitę i połączenia ze stacją naziemną w Polsce) dwóch optoelektronicznych satelitów obserwacyjnych najnowszej generacji.
Odchodzący generał może zburzyć budowany przez ministra Mariusza Błaszczaka wizerunek MON pod rządami PiS jako zbawców polskiej armii.
Sprzedają nam broń, chcą budować elektrownię jądrową i największą w Europie fabrykę kimchi. Czy Koreańczycy pokochali Polaków? I czy ta miłość jest odwzajemniona?
Kosmiczne oczy wojska muszą poczekać. Albo na pieniądze, albo na zmianę decyzji. Zresztą nie są jedynym przesunięciem na najwyraźniej mocno ruchomej liście priorytetów MON. Wszystko to składa się na obraz rosnącej niestabilności polskich zbrojeń – wraz z rosnącymi na nie wydatkami.
Najgorsze, co by się mogło stać, to fiasko wspólnych ustaleń, po którym nastąpiłaby lawina oskarżeń. Cieszyliby się tylko Władimir Putin z Aleksandrem Łukaszenką. Niestety, środowy wieczór dopisał do tego tekstu pesymistyczne post scriptum.
Milczenie to dla polityków niezła okazja do demonstrowania nadymania się – znowu jesteśmy pępkiem kosmosu. (Bez)informacyjne zachowanie władz PiS i służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa trzeba uznać za wyjątkowo skandaliczne.
Jeśli każdy kryzys to szansa, nie można zmarnować lekcji z Przewodowa. Ale zadanie domowe, jakie do odrobienia ma polska władza, będzie dla niej bolesne. Niebezpieczny incydent obnażył poważne braki.
Taki paraliż komunikacyjny, którego doświadczyliśmy we wtorek, bardzo źle wróży na wypadek faktycznej sytuacji wojennej. Jest bowiem czytelną zapowiedzią paraliżu decyzyjnego.
Nawet bilion złotych. Tak gigantyczną sumę Polska może przeznaczyć na zakup uzbrojenia w najbliższych dziesięciu latach. Warto, by skorzystała na tym nie tylko armia. Wpuszczenie takich pieniędzy wyłącznie w kanał zakupów importowych wydrenuje kraj z zasobów i w perspektywie dekad zuboży.
Koreanizacja polskich zbrojeń postępuje w niewyobrażalnym tempie. Po czołgach, haubicach i samolotach MON kupuje wyrzutnie rakiet podobne do HIMARS-ów. Tych ostatnich, których PiS chciał pół tysiąca, w tak rekordowej liczbie nie będzie.