Turcja, popadająca w coraz większy kryzys gospodarczy, chętnie skorzystałaby na handlu gazem. Jednak eksperci gazowi, i to nawet rosyjscy, nie kryją, że pomysł jest księżycowy, a jego realizacja mało realna. Ze stu powodów.
Szwedzka straż przybrzeżna potwierdziła czwarte rozszczelnienie gazociągu biegnącego po dnie Bałtyku. Rosjanie wciąż twierdzą, że za awarię odpowiedzialne są Stany Zjednoczone, choć pojawiają się doniesienia o obecności GRU w strefie wycieku.
Że ktoś dokonał sabotażu na rurociągach Nordstream 1 i 2, nie ulega wątpliwości, pozostaje tylko pytanie: kto? Nie jest takie oczywiste, że zrobili to Rosjanie, w dodatku paradoksalnie może to pomóc Ukrainie. Oczywiście oskarżenie Ukrainy o ten sabotaż jest raczej niedorzeczne, ale sprawa jest niezwykle ciekawa.
Już w poniedziałek szwedzcy sejsmolodzy odnotowali wstrząsy wywołane trzema eksplozjami pod powierzchnią Bałtyku. Ulatniający się gaz zmusił statki do zmiany kursu, wyciek odczuła niemiecka gospodarka. Kto za tym stoi?
Komisja Europejska chce limitu cenowego na gaz importowany z Rosji, Polska domaga się ograniczenia także dla gazu m.in. z Norwegii. Apele premiera Morawieckiego o pułap ceny za CO2 pozostają nadal bez odzewu.
Szantaż gazowy to broń obosieczna. Bolesna dla Europy, ale w ostatecznym rachunku znacznie dotkliwsza dla Rosji. Wygląda na to, że nikt nie szkodzi własnemu państwu bardziej niż Putin.
UE zgodziła się na skoordynowane oszczędności gazu w odpowiedzi na zakręcanie przez Rosję Nord Stream I. Najpierw dobrowolne, a w razie stanu alarmowego także obowiązkowe. Kraje niechętne zbytniej solidarności energetycznej znacznie rozwodniły ten plan.
Bruksela wzywa do redukcji zużycia gazu o 15 proc. Najpierw dobrowolnie, ale w razie „stanu alarmowego” – w ramach obowiązkowych cięć pilnowanych przez Komisję Europejską.
Polski rząd przekonuje, że nie będzie problemów ani z gazem, ani z węglem, ani z ropą czy energią elektryczną. Choć coraz bardziej widać, że wszystko wisi na włosku.
Spółka Nord Stream 2, budująca kolejny gazociąg z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku, ogłasza upadłość. Czy pozostałe gospodarcze powiązania Europy z Rosją padną tak szybko? Niewykluczone. Wchodzimy w zupełnie nowy etap historii. Europa uzależniona od rosyjskich paliw i surowców musi zacząć kurację odwykową. Lekko nie będzie.