Brak wiedzy, brak środków, brak dostępu do ginekologa. I tylko nie brak polityków, którzy uznają to za sukces.
Za nami kolejne posiedzenie nadzwyczajnej komisji sejmowej ws. aborcji. Głos zabrały m.in. przedstawicielki organizacji pozarządowych. „Prawo oparte na przesłankach i wyszczególnionych powodach to tak naprawdę tworzenie barier” – ocenia Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu.
Staramy się przekonywać, że nasza inicjatywa ustawodawcza jest tak samo ważna jak protesty i może doprowadzić do zmiany prawa oraz sytuacji kobiet w Europie – mówi Marta Lempart.
W katolickiej Polsce znów trzeba walczyć o prawa człowieka. Wyjść poza utrwalone skrypty i liczyć się z tym, że za ciężką pracę pro bono nazwą człowieka mordercą lub oplują.
Od 1 maja antykoncepcja awaryjna będzie dostępna na receptę farmaceutyczną. Ale resort zdrowia i Naczelna Izba Aptekarska różnią się w opinii, czy powinny mieć do niej dostęp nastolatki. Które w Polsce seks legalnie uprawiać mogą, ale zapobiegać ciąży już im się zabrania.
Pan prezydent będzie mógł wpisać sobie do kajecika zasługi w niebie. A przynajmniej wysłużenie się instytucji, która to niebo, wedle deklaracji, ma reprezentować. A chodzi o tabletki, które tuż za granicą są dostępne w drogeriach, przebadane i niezbędne.
Szpital, który odmówi legalnej aborcji, może stracić kontrakt z NFZ. „Każda odmowa ma być zgłaszana, ale my to robiłyśmy od lat i nikt nie odpowiadał na nasze skargi” – mówi Krystyna Kacpura z Federy. „Chcemy sprowadzić ten zabieg do pewnej normalności” – zapowiada wiceminister zdrowia.
Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.
Mała, niepozorna pigułka, odebrana kobietom przez PiS, w końcu wróci lawiną. Koniec z odbijaniem się od drzwi klauzulowych ginekologów i znoszenia połajanek. Ale najpierw musi zmienić się prezydent.