Ropa naftowa tanieje, choć teoretycznie powinna drożeć. Świat stanął na głowie?
Choć zima za pasem, a w polityce międzynarodowej coraz więcej napięć, ropa naftowa zamiast drożeć, tanieje. Wszystko za sprawą amerykańskiej rewolucji łupkowej.
Rosyjsko-ukraiński konflikt wywołał lęk, że może on przybrać formę długotrwałej wojny gospodarczej, w którą wciągnięta zostanie także Polska. Jak zwykle wraca pytanie: czy zakręcą nam kurki z ropą i gazem? I co wtedy?
Od zawsze kojarzyła się z nieskażoną przyrodą. Odkąd jednak wyrosła na trzecią potęgę naftową świata, górę zaczęła brać zasada: coś za coś.
Czy można wyobrazić sobie świat bez ropy naftowej? Trudno, lecz warto zacząć ćwiczyć umysł już dziś – przekonuje brytyjski socjolog John Urry. Obecny kryzys pokazał, że przyszłość może nadejść szybciej, niż przewidują optymistyczne prognozy nafciarzy.
Rosja ma nowego narodowego championa – rolę słabnącego Gazpromu przejmuje Rosneft, który wkrótce będzie największą korporacją naftową świata. Władimir Putin wymienia więc gaz na ropę, ale zapomniał o naprawie silnika.
Krajowe zapasy ropy naftowej i paliw to prawie 7 mln ton. Powinny wystarczyć na normalne funkcjonowanie całej gospodarki przez trzy miesiące.
Ukryte w podziemnych silosach rakiety balistyczne strzegą militarnego bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Bezpieczeństwo sektora energii zapewniają ukryte w podziemnych zbiornikach strategiczne zapasy ropy. Decyzję o wykorzystaniu jednych i drugich może podjąć wyłącznie prezydent USA.
Wizja wyczerpania zasobów ropy i innych surowców energetycznych jest przedwczesna. Nadal jednak dostęp do nich to jeden z kluczy do ładu geopolitycznego, który wyłoni się po obecnym kryzysie – przekonuje w nowej książce Daniel Yergin, guru energetyki.
W niespokojnych i ekonomicznie niestabilnych czasach w coraz większej cenie są zapasy surowców i produktów, bez których nasza cywilizacja obyć się nie może – ropy naftowej i paliw płynnych. Pytanie tylko: gdzie te zapasy gromadzić i kto tę cenę zapłaci?