Agresja Rosji na Ukrainę wpływa na rynki finansowe, ale w bardzo różny sposób. Od rana uważnie obserwujemy, co dzieje się z kursem naszej narodowej waluty. Zachowuje się on dość niestabilnie, ale na szczęście zakres wahań nie jest na razie zbyt duży. W nocy jedno euro kosztowało niespełna 4,59. Po pierwszych informacjach o inwazji na ogromną skalę złoty znacznie się osłabił, schodząc do poziomu niemal 4,67, jednak w kolejnych godzinach zaczął się umacniać. Jego kurs zmienia się dosyć szybko, wynosząc o godz. 10:30 ok. 4,61. Nie wiemy, czy w obronie złotego interweniuje Narodowy Bank Polski.
Czytaj także: Złoty nie ma przyjaciół. NBP ciągnie polską walutę w dół
WIG20 w dół
Dużo trudniejsza jest sytuacja warszawskiej giełdy. Główny indeks WIG20 spadł już o ponad 8 proc. To znacznie większe straty niż te, które ponoszą giełdy w Europie Zachodniej. Najważniejsze indeksy w Londynie, Frankfurcie i Paryżu tracą ok. 2–3 proc. Trudno na razie przewidzieć, jaka będzie reakcja giełdy nowojorskiej. Wyprzedaż w Warszawie pokazuje, że inwestorzy boją się nie tyle o bezpieczeństwo Polski, co raczej o skutki wojny dla naszej gospodarki. Mocno tracą ukraińskie firmy notowane na naszej giełdzie, ale też polskie spółki zaangażowane w tym kraju. Ukraina stała się dla nas może nie kluczowym, ale ważnym partnerem handlowym, zarówno w wymiarze polskiego eksportu, jak i importu. Nic zatem dziwnego, że polska giełda znalazła się w trudnej sytuacji. Marnym pocieszeniem jest fakt, że na giełdzie moskiewskiej indeksy tracą prawie 30 proc.
Czytaj także: Europa przygotowuje „bolesne sankcje” wobec Rosji
Ropa naftowa w górę
W przypadku danych dotyczących surowców największe emocje budzą oczywiście notowania ropy naftowej. Ta drożeje zgodnie z przewidywaniami – w tej chwili o ok. 5 proc. od rana. Jedna baryłka ropy brent kosztowała o godz. 10:30 równe 100 dol. Co dalej? Wszystko zależy od przebiegu wojny – czy będzie to krótki atak z celem jak najdotkliwszych strat wymierzonych w ukraińskie wojsko i infrastrukturę tego kraju, czy też długa okupacja połączona zapewne z walką partyzancką prowadzoną przez Ukraińców i obliczona na jakąś formę rozbioru państwa. Pierwsze reakcje świata finansowego sugerują, że zakłada on raczej pierwszy ze scenariuszy. Ale przecież jeszcze wczoraj nie brakowało takich, którzy w żadną inwazję nie wierzyli.
Czytaj także: Czy Polska przestanie importować gaz, ropę i węgiel z Rosji?