„Chcę zobaczyć gliniarzy wchodzących do ich luksusowych apartamentów. Chcę widzieć, jak zajmują dzieła sztuki i jachty tej bandy złodziei i szubrawców” – rozmarzył się przed tłumem reporterów amerykański senator Lindsey Graham. Pochwalił właśnie Joe Bidena za wprowadzone przeciw Rosji sankcje i podkreślił, że to sprawa ponadpartyjna, rzadka obecnie w amerykańskiej polityce. „To nas naprawdę łączy, niezależnie od barw partyjnych” – podkreślał ten republikański jastrząb i zaciekły wróg Rosji.
Ekstazę senatora podzielił we wtorek wstrzemięźliwy zazwyczaj Josep Borrell, szef unijnej dyplomacji, pisząc złośliwego tweeta: „Koniec z zakupami w Mediolanie, koniec z tańcami w Saint Tropez i diamentami w Antwerpii”. Borrell cieszył się jednak tylko przez chwilę, zreflektował i wpis usunął.
Pierwsze kroki
Powodem do radości obu prominentnych polityków w Europie i Ameryce była seria sankcji nałożonych na Rosję we wtorek przez Wielką Brytanię i Unię Europejską wraz z wielkim finałem odegranym wieczorem czasu polskiego przez Bidena. Amerykański prezydent zablokował zagraniczne transakcje dwóch rosyjskich banków, Wneszekonombanku i Promswjazbanku, związanego z rosyjskim wojskiem. Zablokował możliwość finansowania budżetu Rosji pożyczkami i obrotu jej papierami dłużnymi. I zapowiedział zamrożenie zagranicznych majątków oligarchów otaczających Putina oraz ich rodzin, co wzbudziło cytowaną wyżej radość Lindseya Grahama.