Coraz częściej zdarza się, że gdy kończy się związek, zaczyna się walka o wspólnego zwierzaka. Wygrywa się ją z pozycji siły, bo polskie prawo nie definiuje reguł ustalania własności zwierząt towarzyszących.
Rozmowa z prawniczką Joanną Hetman-Krajewską o złym wyroku Trybunału Konstytucyjnego, o wlokących się latami procesach sądowych dotyczących opieki nad dziećmi po rozwodzie i niebezpiecznych trendach w planowanych reformach prawa rodzinnego.
O tym, jak szybko zmienia się społeczne przyzwolenie na rozwód, najlepiej świadczą dane ze spisu powszechnego za rok 2002.
Romanse pań i panów z Ordo Iuris pozostawałyby ich prywatną sprawą, gdyby równocześnie nie próbowali forsować w państwowym systemie prawnym zasad z najwyższej, ich zdaniem, moralnej półki.
Od kwietnia 2020 r. do marca 2021 r. urodziło się w Polsce 350 tys. osób i zmarło 508 tys. osób. Jest jeszcze gorzej niż w całym 2020 roku.
W przeciwieństwie do rozwodu w okolicach trzydziestki, który bierze się na ogół po to, by mieć nową, bardziej udaną rodzinę, rozwód po pięćdziesiątce bierze się dla siebie. Coraz częściej i coraz prościej.
Joanna Hetman-Krajewska, prawniczka, działaczka Centrum Praw Kobiet – o małżeństwach, które można zakończyć lepiej albo gorzej, i zobowiązaniach, które czasem nigdy nie ustają.
Orzeczenie robi karierę, bo los pani Wang podziela wiele jej rodaczek. Kobiety na nieodpłatną pracę w przeciętnym chińskim domu poświęcają prawie cztery godziny.
„Od rodziny nie można uciec” to zapis wielogodzinnej, instruktywnej, szczerej, empatycznej rozmowy ludzi, którzy rodzinie życzą dobrze, lecz jej nie idealizują.
Powracające do pracy sądowe wydziały rodzinne i nieletnich zalewa fala skarg na bezprawne pozbawienie kontaktów z dzieckiem. Skłóceni rodzice po rozstaniach zawsze walczyli ze sobą o dzieci, ale teraz motyw ich wojen jest nowy – koronawirus.