W przeciwieństwie do rozwodu w okolicach trzydziestki, który bierze się na ogół po to, by mieć nową, bardziej udaną rodzinę, rozwód po pięćdziesiątce bierze się dla siebie. Coraz częściej i coraz prościej.
„Od rodziny nie można uciec” to zapis wielogodzinnej, instruktywnej, szczerej, empatycznej rozmowy ludzi, którzy rodzinie życzą dobrze, lecz jej nie idealizują.
To już nie jest człowiek sprzed wirusa, który poderwał ją na sztruksową marynarkę, potem kręcił wideo z narodzin dzieci, wprowadzał syna w świat męski, a do córki zwracał się per żabko. Po epidemii zastanowi się nad separacją.
Dawidka szukano przez 10 dni, cierpiała rodzina chłopca, cała Polska wstrzymywała oddech. W tym czasie domorosłe wróżki i sensaci ścigali się w internecie na teledyski o Dawidku. Snuli łzawe i krwawe wizje, prosząc widzów o „łapki w górę”.
Ponad 800 tys. polskich dzieci przeszło przez rozwód. Rozstanie rodziców zawsze jest bolesnym przeżyciem. A dorośli robią wiele, żeby tę traumę spotęgować.
Do rumuńskiego parlamentu trafił projekt ustawy przewidujący wprowadzenie nowego rodzaju urlopu. Lewicowi politycy proponują, by każdemu rozwodzącemu się Rumunowi przysługiwały trzy dni wolnego. Pomysł wzbudza sporo kontrowersji.
Rozwodzący się Polacy najzacieklej kłócą się o przedmioty, których już nie ma.
Te wojny potrafią wykrwawić najtwardszych. Polacy walczą o dzieci bez oglądania się na koszty, ofiary i ostateczny sens tej walki.
Na dorobku, przed trzydziestką, coraz trudniej o samodzielne mieszkanie. Więc trzeba z teściową. Powstają napięcia, których nie da się rozładować za pomocą starych dowcipów.
Potrąci sobie część ich emerytur i tłumaczy, że to rozwiązanie tożsame ze stosowanymi wobec wszystkich wypłacających emerytalne pieniądze przed czasem.