Ile to się człowiek musi namęczyć, żeby tych wszystkich władców Polski spamiętać. Do tego dochodzą rody szlacheckie, jakieś machloje, romanse, spadki i zawirowania w dynastiach.
Kilka lat temu na warszawskim Bazarze Różyckiego pojawiła się telewizja. Kręcili kolejny odcinek popularnego programu kulinarnego.
Nie ma takiego kraju jak Indie. Są India Shopy: śmierdzące kadzidełka, Budda odlany byle jak z plastiku i odklejające się bindi.
Na ulicach getta warszawskiego (obchodzimy właśnie kolejną rocznicę powstania w getcie) pełno było dzieci wychudzonych, leżących na ziemi. Że niby odpoczywają.
Natężenie brutalności, bólu, głupoty i bezwzględności