Kreml od lat wspiera ruchy, które osłabiają demokrację i zaufanie do instytucji publicznych na Zachodzie. Co te grupy chcą osiągnąć, jest sprawą drugorzędną. Internetowa armia jest wielofunkcyjna i właśnie wchodzi do gry.
Od ujawnienia afery hejterskiej wymierzonej w sędziów miną niedługo dwa lata. Wskazywani jako hejterzy sędziowie awansowali. Ci atakowani mają dyscyplinarki. Dziennikarze, którzy o sprawie pisali, mają procesy. Czas mija, dowody znikają bezpowrotnie.
21 prywatnych aktów oskarżenia i 25 pozwów cywilnych o ochronę dóbr osobistych przeciw redakcjom i dziennikarzom zapowiadają sędziowie, których kojarzy się z hejterską internetową grupą Kasta i kontem KastaWatch. Zaprzeczają, że brali w niej udział.
Wszystko wskazuje na to, że Piebiak Gate ma charakter rozwojowy. Tzw. dobra zmiana czyni bardzo wiele, aby rzecz bagatelizować i kontratakować.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro twierdzi, że ludzi takich jak były wiceminister Łukasz Piebiak będzie odwoływał, wszczynał wobec nich postępowania dyscyplinarne i jeśli będą ku temu przesłanki, także postępowania karne. A więc jest okazja.
Litwini znaleźli najskuteczniejszy jak dotąd sposób na obronę przed rosyjską agresją informacyjną: obywatelski zryw w internecie.
W internecie pączkują serwisy, których strategią jest pogłębianie społecznych podziałów i sianie półprawd, jeśli nie zwykłych fake newsów. Spróbowaliśmy ustalić, kto się kryje po drugiej stronie monitorów.
Dzienna norma: 80 komentarzy i 20 wpisów na blogach. Tak trolle manipulują informacjami. O kulisach tej pracy opowiedzieli właśnie amerykańskiemu dziennikowi.
Zbliża się nie kampania wyborcza, ale wojna totalna – alarmują analitycy internetu. Tylko w ciągu trzech tygodni listopada na Twitterze powstało 10 tys. kont udających prawdziwe.
Masowym protestom w obronie sądów towarzyszyła wojna informacyjna w sieci. Z najgłośniejszą, ale nieudolną próbą przeciągnięcia opinii publicznej na stronę rządu – odwołaniem się do astroturfingu.