Groźne fejki z Holokaustu. Jak walczyć z tą nową odsłoną holokiczu? Wyzwanie jest potężne
Media społecznościowe od dawna przestały pełnić swoje podstawowe funkcje. Facebook został zaprojektowany jako strona do utrzymywania kontaktu ze znajomymi i dzielenia się z nimi swoimi treściami. Potem nadeszły czasy monetyzacji, gdy w przestrzeni social mediów zaczęły dominować duże marki, influencerzy i politycy.
Dziś zaś platforma stała się częścią tzw. martwego internetu – cyberprzestrzeni zdominowanej przez boty i treści generowane przez sztuczną inteligencję (proces ten został nazwany „zgównowaceniem” przez Cory’ego Doctorova, choć wydaje się to po prostu naturalną koleją rzeczy wynikającą z dzikiego internetowego kapitalizmu). Użytkownicy wciąż wprawdzie widzą swoich znajomych, ale serwis podsuwa im głównie farmy treści.
Zaniepokojenie wzbudziły farmy specjalizujące się w treściach historycznych, związanych z Holokaustem. Fałszywym zdjęciom – np. rzekomej więźniarki Auschwitz grającej na skrzypcach – towarzyszyły równie fałszywe historie. To typowy modus operandi farmerów – budząca emocje fotka i równie poruszająca historyjka. Swego czasu dominowały posty o smutnych ludziach, którym nikt nie pogratulował, bo są ze wsi. Zostały wyśmiane trendem o „chałkoniu”.
Ale tu sprawa jest znacznie poważniejsza – i, jak się okazało, banalna. Śledztwo BBC wykryło „międzynarodową sieć spamerów” tworzących holokaustowe fejki – to osoby zarabiające dzięki Facebookowi płacącemu za „treści premium”.