Ukraińcy w Polsce
-
Archiwum Polityki
Bratnia pomoc
Imigrantów ekonomicznych ze Wschodu mamy od piętnastu lat. Najpierw był to handel bazarowy i uliczny. Potem prace polowe i budowlane. Przybysze z Ukrainy i Białorusi zdominowali wreszcie sektor nazywany usługi dla rodziny: opiekę nad dziećmi, sprzątanie, prowadzenie domu. Dotychczas nie potrafiliśmy im stworzyć warunków do legalnej pracy.
24.03.2007 -
Archiwum Polityki
Komando w kapuście
Polacy słabo płatnych robót sezonowych nie chcą brać. Cudzoziemców ze Wschodu przeganiają policja, pogranicznicy i urzędnicy. W trosce o rynek pracy zapędziliśmy się w kozi róg.
25.09.2004 -
Archiwum Polityki
Iwan za Jana, Jan za Hansa
W trójkącie Ukraina-Polska-Niemcy różnych ludzi spotykają bliźniaczo podobne losy. To, czego Polacy szukają w Niemczech, tego Ukraińcy szukają w Polsce. Tak jak Igor wozi czarnoroboczych na trasie Drohobycz–Warszawa, tak Roman na trasie Szczecin–Berlin. Trójkąt cementują marzenia o lepszym życiu.
17.01.2004 -
Archiwum Polityki
Wymiatam kurze, wycieram uprzedzenia
Na Ukrainie były matkami i żonami, pisały doktoraty, grały na skrzypcach, pracowały w szpitalu. Kiedyś leczyły pacjentów, teraz leczą polskie kompleksy.
17.08.2002 -
Klasyki Polityki
Pani iniżynier szoruje polskie okna i podłogi
Masza budowała rakiety kosmiczne. Luba kończyła konserwatorium. Dziś doprowadzają do połysku świeżo dorobione wille, chowają dzieci zaganianej polskiej klasy średniej, która pierwsze pieniądze zdobywała szorując wille niemieckie i pilnując francuskich dzieci.
3.06.2000 -
Archiwum Polityki
Ruska ulica
Przemyski adres Irina otrzymała od sąsiadów, a ci korzystali z niego wielokrotnie. Połowa pasażerów autobusu z Sambora jechała z tym samym adresem - opowiada. Na miejscu należało wręczyć właścicielowi 20 zł, udać się wspólnie do Urzędu Miasta lub pozostawić paszport na przedpołudnie. A wszystko po to, by otrzymać kwitek potwierdzający dopełnienie obowiązku meldunkowego w ciągu 48 godzin po przyjeździe.
18.12.1999 -
Archiwum Polityki
W Pawłokomie Apokalipsa
W dzień urodzin Dionizy Radoń znów dostał list. "Ty ukraińska świnio, sukinsynu, bandyto. Wyrok na ciebie już wydany" - przeczytał, a potem dokładnie obejrzał kartkę. Papier był w linie, litery okrągłe, przecinki na swoim miejscu, brak podpisu. Według Dionizego list napisał diabeł. Tylko on mógł tak zamieszać w spokojnej niegdyś podkarpackiej wiosce.
30.10.1999