Zrozumie tylko ten, kto nie może począć. Niepłodność to nie tylko medyczny problem, ale, jeszcze bardziej, coś jak ciągły głód dziecka. Boryka się z tym nawet półtora miliona par w Polsce.
(…)
Polski rząd też jakby wreszcie zrozumiał, co to jest głód dziecka. 1 lipca 2013 r. ruszył pierwszy rządowy „Program Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego na lata 2013–2016”. W skrócie: refundacja in vitro. Zakwalifikowało się do niego już prawie 2,5 tys. par w całej Polsce. Prawie tysiąc już rozpoczęło leczenie. Potwierdzono 20 ciąż.
Minęły zaledwie dwa miesiące od rozpoczęcia programu, ale limity miejsc w 26 realizujących go klinikach szybko się zapełniają. Największe zainteresowanie – Warszawa, Katowice, Trójmiasto. W niektórych ośrodkach przyjęć na ten rok już nie ma, w klinice Artemida w Białymstoku skończyły się w ciągu trzech tygodni.
Pacjenci do ostatniej chwili nie wierzyli, że to się stanie. Dlatego dopytywali. W Gdańsku, w klinice Invicta, przez pierwsze dwa dni automatyczna sekretarka zarejestrowała ponad tysiąc nieodebranych połączeń. Wielu zjawiało się osobiście, niektórzy już w nocy, z plikiem dokumentów, żeby nie ryzykować powrotu bez zaklepania miejsca na liście oczekujących na zakwalifikowanie…
Cały artykuł Marty Mazuś mogą Państwo przeczytaćw bieżącym numerze POLITYKI – dostępnym w kioskach, w wydaniach na iPadzie, Kindle i w Polityce Cyfrowej.