Wypowiedzi nowej głowy Kościoła papieża Franciszka w zestawieniu z niektórymi słowami polskich hierarchów musiały u wiernych wywoływać dysonans. Jak choćby w kwestii homoseksualizmu. „Jeśli ktoś jest homoseksualistą i poszukuje Boga oraz ma dobrą wolę, to kim ja jestem, by go osądzać?” – pytał retorycznie papież. U nas raczej zamyka się usta bardziej liberalnym księżom, którzy nie potępiają gejów, walczą z antysemityzmem czy wyrażają zrozumienie dla ludzi, którzy zdecydowali się na in vitro. Do uciszonego przez polski Kościół ks. Adama Bonieckiego dołączył w tym roku ks. Wojciech Lemański. Nie pomogło zaangażowanie parafian, którzy stanęli w obronie swojego proboszcza, gdy na początku lipca abp Henryk Hoser odwołał go z parafii w Jasienicy i w wieku 53 lat wysłał na emeryturę.
To jednak kwestia pedofilii wśród księży najmocniej uderzyła w polski Kościół. Skandal na Dominikanie zwrócił na polskich księży spojrzenie całego świata. W związku z podejrzeniami o pedofilię Watykan odwołał swojego nuncjusza abp. Józefa Wesołowskiego. Z kolei sprawą ks. Wojciecha G., któremu dominikańska prokuratura zarzuca wykorzystywanie dzieci, zajął się również polski wymiar sprawiedliwości. Na jaw wyszły inne przypadki pedofilii: sprawa proboszcza z warszawskiego Tarchomina oraz proboszcza parafii w Brożcu.