Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Rozszczelniło się

Nowa odsłona afery podsłuchowej to zasłona dymna?

Alex Naanou / Flickr CC by 2.0
Przecieki, wycieki, kontrolowane donosy. Kelnerzy zeznają, media ujawniają. W atmosferze jak z magla publiczność dostaje wrzutkę i ma wrażenie, że kurtyna poszła w górę, wszystko jest już jawne.

Toczy się gra polegająca na robieniu hałasu. Minister inwigilujący szefów służb, służby prowadzące swoje wojny, kelnerzy z pendrive’ami, biznesmeni z tajemnicami, politycy bez tajemnic. Atmosfera ogólnego rozszczelnienia.

Czy stało się coś szczególnego? Właściwie nic takiego. Poza złowieszczą wiedzą, że nad krajem wisi chmura. To ona wywołuje ogólną nerwowość.

W chmurze kryją się nieznane jeszcze nagrania podsłuchanych rozmów. Ile ich jest, kogo nagrano, o czym rozmawiano – tego na razie nie wiadomo. Co wydaje się nieuchronne, to że z chmury zacznie w końcu kapać. Już kapie. 11 nagrań przekazanych przez CBA prokuraturze to jedynie początek deszczu.

Nie ma wojny służb, którą wieszczą tytuły prasowe. To raczej atak na służby i prokuraturę. Służby, bo nie potrafiły zapobiec nagrywaniu najważniejszych osób w państwie, a może i same nagrywały. Prokuratura, bo wydaje się bezradna w obliczu śledztwa, jakie prowadzi. I nie potrafi utrzymać zdobytych dowodów w tajemnicy.

Jeden z dziennikarzy chwali się, że ma już bodajże 28 tomów akt śledczych. Nie jest pewne, kto atakuje, ale można się domyślać, dlaczego to robi. Im więcej bałaganu i domysłów, tym łatwiej odwrócić uwagę od rzeczywistych problemów.

Pora na zmiany – w obliczu nadchodzących wyborów przekonuje opozycja. Tocząca się bitwa podsłuchowa to dowód, że rządząca koalicja nie panuje nad sytuacją, wpędza Polskę w kłopoty.

Pora na zmiany, zdaje się sugerować jedna z frakcji w PO. Przez kilka lat zepchnięta na margines. Teraz powraca na scenę i pokazuje, że ma czyste ręce i jasne myśli. Nas nie podsłuchiwano, bo my nie łazimy spiskować po knajpach.

Aż nie chce się wierzyć, że przyczyną chaosu, jaki zapanował, są panowie kelnerzy. I cwany biznesmen, który, jak obaj zgodnie twierdzą, wymyślił studio nagraniowe.

A może jest jeszcze jakiś kolekcjoner cudzych rozmów? Część ujawnił, część ukrył w internetowej chmurze. I teraz co pewien czas sięga do zasobów, kapie nagraniami. Pół biedy, jeżeli kapie w stronę CBA, ABW i prokuratury.

Jest jeszcze inny scenariusz, znacznie niebezpieczniejszy. Szantaż nieujawnionymi nagraniami. Dla pieniędzy, dla zdobycia wpływów, dla władzy nad innymi. Rozszczelnienie, jakie właśnie obserwujemy, to być może jedynie zasłona dymna kryjąca schowanych w cieniu innych sprawców i ich ofiary.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Ziobrowie na wygnaniu. Jak sobie poradzą? „Trafiło ich. Ale mają plan B, już trwają zabiegi”

Zbigniew Ziobro wciąż nie wraca do Polski. Jaka przyszłość czeka byłego ministra sprawiedliwości i jego żonę Patrycję – do niedawna najbardziej wpływową parę polskiej polityki?

Anna Dąbrowska
25.11.2025
Reklama