Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Po co nam to było, czyli trzy powody, dla których Polacy nie poszli do referendum

Tomasz Adamowicz / Forum
Frekwencja referendalna jest dramatycznie niska na tyle, że trzeba odnaleźć w niej głębsze przyczyny: obok tych oczywistych, że Polacy w ogóle nie lubią referendów, że to akurat referendum od początku było lewe i motywowane nadto widocznym interesem wyborczym.

1. Kukiz leci w przepaść

Bronisław Komorowski rozpisując referendum, próbował ukraść elektorat Pawłowi Kukizowi, ale też dał mu nieoczekiwany prezent, szansę, by na tym referendum pojechał jeszcze wyżej. Ten jednak, za sprawą swoich wad i szaleństw politycznych oraz organizacyjnych, leci widowiskowo w przepaść.

I tym samym, chcąc nie chcąc, zniechęcił wielu ludzi do pójścia do urn, bo czyhały tam na nich kukizowe JOW-y. Nie brakowało publicznych zapowiedzi niepójścia na referendum po to, by nieopatrznie nie wzmacniać piosenkarza, któremu zachciało się remontować po swojemu Polskę, a który po drodze gdzieś zgubił swój złoty róg.

2. Znielubienie elit

Przyczyna głębsza jest jednak taka, że obywatele nie czują się dobrze w pralni referendalnej, nie mają zaufania do tej formy demokracji bezpośredniej, co nie oznacza, że mają zaufanie do demokracji pośredniej, a już zwłaszcza do polityków, których niby wcześniej wybrali. Jest w ogóle jakieś zniechęcenie, jakaś nieufność wobec tej formy demokracji, pośredniej i bezpośredniej, jakieś nielubienie elit. Być może długotrwała kampania wyborcza, przejście z marszu od prezydenckiej do parlamentarnej, powtarzalność rytuałów, wodolejstwo, widoczna socjotechnika rodzi społeczne znużenie i odwracanie się od polityki.

Coraz ważniejsze staje się więc pytanie o udział obywateli w nadchodzących wyborach parlamentarnych, zwłaszcza tej części, która chodzi do urn od czasu do czasu i musi znaleźć w sobie jakieś nadzwyczajne motywacje oraz powody, by się ruszyć z domu. A o to idzie gra, na tym przede wszystkim musi zależeć Platformie Obywatelskiej, bo żelazny elektorat PiS jest – jak wszystko na to wskazuje – liczniejszy i bardziej zdyscyplinowany.

3. Pytania nie były seksi

Jest jeszcze kwestia samych pytań zadanych w referendum. Trzecie, o rozstrzyganie wątpliwości na rzecz podatników, zupełnie bez sensu, bo już nieaktualne; pierwsze, o JOW-y, atrakcyjne i ważne dla kogoś, kto ma wiedzę i ugruntowane poglądy, ale dla znakomitej większości to abrakadabra. Drugie, o finansowaniu partii przez państwo, pozornie łatwe, bo ma swój pozór populistyczny, tak naprawdę też za trudne. I na pewno nie seksi.

Doprawdy, po co było wybierać się do urn? I w ogóle po co nam to było?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Ziobrowie na wygnaniu. Jak sobie poradzą? „Trafiło ich. Ale mają plan B, już trwają zabiegi”

Zbigniew Ziobro wciąż nie wraca do Polski. Jaka przyszłość czeka byłego ministra sprawiedliwości i jego żonę Patrycję – do niedawna najbardziej wpływową parę polskiej polityki?

Anna Dąbrowska
25.11.2025
Reklama