Kraj

PiS przepycha nocą przez Sejm ustawę represyjną

Posiedzenie Sejmu, 19 grudnia 2019 r. Posiedzenie Sejmu, 19 grudnia 2019 r. Adam Chełstowski / Forum
Projekt zgłoszony 13 grudnia, który zakazuje sędziom kwestionowania prawomocności powołania sędziów przez neo-KRS, ma zostać uchwalony do piątku. Praca nad poprawkami w sejmowej komisji trwała przez całą noc do godziny 5.

Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS) zapowiadał, że ustawa zostanie uchwalona w jeden dzień. Nie ma żadnej potrzeby, żeby aż tak się spieszyć, bo wiadomo, że Senat wykorzysta swoje 30 dni na prace nad nią. Po co więc PiS-owi ten wyścig z czasem?

Czytaj też: Bliżej polexitu. Prasa zagraniczna o ustawie represyjnej PiS

Opozycja zaspała na początek posiedzenia

To demonstracja siły. Władza chce pokazać, że utrata Senatu nie powstrzyma jej marszu, a opozycja nic nie może zrobić. To potrzebne dla podtrzymania morale w partii i u jej wyborców, których trzeba utwierdzić w przekonaniu, że PiS nadal jest silny, zwarty i zwycięski.

Zaczęło się kiepsko: opozycja o mało nie wygrała głosowania ws. skreślenia ustawy represyjnej z porządku obrad, bo PiS nie stawił się w komplecie na początek posiedzenia. Jak sprawdziło OKO.press, brakowało 34 posłów partii rządzącej. Gdyby przyszli wszyscy członkowie opozycji, wygraliby stosunkiem głosów 213:201.

Ale nie przyszli: 11 z Koalicji Obywatelskiej, 12 z Lewicy i siedmiu z PSL. Z tego, co mówią, wynika, że nikt ich nie zmobilizował do punktualności. A więc opozycja albo wpadła na pomysł wniosku o skreślenie tego punktu z obrad w ostatniej chwili, albo nie umiała skoordynować swoich działań. Usunięcie ustawy z porządku obrad oczywiście nie spowodowałoby jej anihilacji, ale byłoby porażką moralną PiS.

Czytaj także: Sędziowie pod bat

PiS omija uzgodnienia w rządzie i konsultacje

Projekt, który wniósł klub PiS, a nie rząd – żeby ominąć sporządzanie opinii przez resorty i konsultacje społeczne – przedstawiał w Sejmie poseł Jan Kanthak. „Musimy zapobiec wojnie między sędziami. Dlatego wprowadzamy definicję sędziego jako osoby powołanej przez prezydenta i zakaz badania prawidłowości jego powołania”. Przemysław Czarnek (PiS) zapewnił zaś: „Nie odkrywamy Ameryki, to rozwiązania znane w Europie. Musimy zareagować na pucz organizowany przez ludzi na usługach totalnej opozycji”.

W opiniach Sądu Najwyższego i Rzecznika Praw Obywatelskich wykazano, że rozwiązania, na które powołuje się PiS (francuskie, niemieckie czy hiszpańskie), dotyczą innych sytuacji i funkcjonują w innym otoczeniu prawnym.

Czytaj także: Odważni prawnicy z Sejmu zdruzgotali projekt PiS

Porozumienie poprze ustawę z poprawkami

Przemawiał też minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (to w jego resorcie ustawa powstała). Rytualnie mówił o „nadzwyczajnej kaście”, która broni przywilejów, o tym, że mamy sędziokrację i czas z tym skończyć.

Spekulowano, że Porozumienie Jarosława Gowina, sojusznicza partia PiS, może zagłosować przeciw. Poseł Kamil Bortniczuk zadeklarował jednak, że ugrupowanie popiera kierunek zmian, „żeby zapobiec anarchii”. Zapowiedział, że partia zgłosi szereg poprawek w czasie prac w sejmowej komisji sprawiedliwości – zaproponuje m.in. poprzedzenie ustawy preambułą, która wskaże, jakim wartościom ma służyć.

Pomysł preambuły jest prawnie niemożliwy, bo to nie jest osobna ustawa, tylko nowelizacja przepisów w różnych ustawach. Fakt, że Porozumienie zgłasza taką propozycję, świadczy o tym, że nie traktuje sprawy poważnie.

Czytaj także: Wojna sędziów z władzą PiS. Jest szansa na zwycięstwo

Opozycja: miejsce ustawy na śmietniku

Wnioski o odrzucenie ustawy w pierwszym czytaniu zgłosiły Koalicja Obywatelska, Lewica i PSL. Borys Budka przemawiał w imieniu KO, stwierdzając, że ustawa pogrzebie trójpodział władzy i przykryje dziesiątki afer, którymi żyje opinia publiczna. A także zapewni – dzięki posłusznym sędziom – bezkarność ludziom PiS.

Krzysztof Śmiszek (Lewica): „W uzasadnieniu napisano, że ustawa ma na celu »uporządkowanie« wymiaru sprawiedliwości. Nie »uporządkowanie«, a podporządkowanie, zakneblowanie, pacyfikację. Tymczasem sędziowie dbają, żeby ich wyroki były uznawane w Europie” – stwierdził. Na koniec przedarł ustawę, mówiąc: „Jej miejsce jest na śmietniku historii”.

Sławomir Kamiński/Agencja GazetaKrzysztof Śmiszek podczas debaty sejmowej o ustawie represyjnej

Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL-Kukiz ’15): „To wyraz waszej klęski, nieudolności i małości. To nie akt prawdy, tylko akt zemsty. To nie akt troski, tylko zachłanności”.

Konrad Berkowicz w imieniu Konfederacji nie zadeklarował, czy klub poprze ustawę, więc zapewne nie będzie dyscypliny. Stwierdził tylko, że prawdziwą reformą byłoby odseparowanie sądów od „wpływów zewnętrznych”, w tym unijnych.

Czytaj też: Anty-Bodnar, Marcin Warchoł pełnomocnikiem rządu

Dlaczego neo-KRS nie zabrała głosu

Cezary Grabarczyk (KO) zwrócił uwagę, że w sprawie nie wypowiedziała się jak dotąd neo-KRS. Pytał marszałkini Sejmu Elżbietę Witek, dlaczego nie zaprosiła przedstawiciela tej instytucji do zajęcia stanowiska. Fakt, że KRS, która według konstytucji stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów, nie zabrała głosu w sprawie ustawy ewidentnie wymierzonej w niezawisłość i podstawy funkcjonowania Unii Europejskiej, jest rzeczywiście niesłychany. Można uznać, że nie dopełniła obowiązku, nie posyłając do Sejmu – jak np. Sąd Najwyższy i RPO – swojego stanowiska.

13 grudnia, gdy ustawa pojawiła się na stronie sejmowej, neo-KRS podjęła uchwałę potępiającą „działania podważające legalność powołanych sędziów”, bo „godzą bezpośrednio w wymiar sprawiedliwości, jak też niezawisłość sędziowską”. Ostatecznie wniosek o odrzucenie ustawy w pierwszym czytaniu opozycja przegrała (214:227). Większość Konfederacji (dziewięciu na 14 posłów) głosowała za odrzuceniem ustawy.

Czytaj też: Sędziami zajmą się prokuratorzy

Poprawki. PiS nie zrezygnuje z sedna ustawy

Następnie w ekspresowym tempie ustawa trafiła do komisji sprawiedliwości, bo wcześniej przegłosowano, że prace zakończą się na obecnym posiedzeniu Sejmu, czyli w piątek. Prace komisji rozpoczęły się wieczorem, ale z opóźnieniem, bo okazało się, że nie wydrukowano poprawek dla wszystkich posłów. Parlamentarzyści pracowali całą noc do godz. 5. Był bałagan, przerwy na ochłonięcie, dwa pakiety poprawek.

Ostatecznie na ranem przyjęto 22 poprawki zgłoszone przez rządzących, odrzucono ok. 80 poprawek opozycji (mają być zgłoszone w drugim czytaniu jako wnioski mniejszości). Na łagodzenie opresyjności ustawy się nie zanosi. Zresztą nawet jeśli władza ostatecznie wycofa się z części najbardziej bulwersujących przepisów dyscyplinarnych, nie zniweczy to celu ustawy, jakim jest uniemożliwienie odsuwania neosędziów od orzekania. A to dlatego, że w ustawie jest wiele innych przepisów, które mają to zagwarantować, na czele z definicją sędziego jako osoby mianowanej przez prezydenta, która złożyła przed nim przysięgę.

Ostatecznie przyjęto proponowaną przez Porozumienie Gowina preambułę. Zniesiony ma też zostać wymóg składania przez sędziów oświadczeń o działalności w sieci, jeśli dotyczy ona spraw publicznych. Wykreślono przepis, że sędzia odpowiada dyscyplinarnie za odmowę stosowania przepisu, jeśli o jego niezgodności z polską ustawą zasadniczą lub ratyfikowaną umową międzynarodową nie orzeknie Trybunał Konstytucyjny. Dopisano też kompetencję powołanej przez PiS Izby Dyscyplinarnej SN w sprawach wniosków o uchylenie immunitetu sędziom lub prokuratorom.

Prof. Marek Safjan dla „Polityki”: Projekt PiS to krok w stronę wyjścia z UE

Najważniejsze punkty pierwotnego projektu ustawy represyjnej

  • nowe delikty dyscyplinarne zmierzające do karania sędziów za badanie prawidłowości powołania innych sędziów, za stosowanie się do wyroków TSUE i uchwał Sądu Najwyższego, a także za bezpośrednie stosowanie konstytucji, jeśli nie wypowie się w tych sprawach Trybunał Konstytucyjny. Oznacza to zanegowanie unijnej i konstytucyjnej zasady pierwszeństwa prawa wspólnotowego nad krajowym (w konstytucji mowa o pierwszeństwie nad ustawami).
  • za te delikty grozić będzie kara wydalenia z zawodu.
  • prawny zakaz badania prawidłowości powołania sędziego.
  • definicja sędziego jako osoby powołanej przez prezydenta, która złożyła przed nim przysięgę. PiS, wprowadzając taką definicję, chce uniemożliwić kwestionowanie powołania sędziów z powodu wadliwości powołania neo-KRS, która ich nominowała. To sposób na „zdezaktualizowanie” wyroku TSUE.
  • wszystkie sprawy o ważność wyboru sędziów i o wyłączenie sędziego należą do kompetencji Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN (złożonej wyłącznie z neosędziów). A jeśli inne izby czy cały skład SN przyjmą uchwały w sprawie ważności powołania sędziów, to nie są one dla Izby Kontroli Nadzwyczajnej wiążące.
  • umarza się wszelkie toczące się przed sądami sprawy z odwołań od konkursów sędziowskich. To oznacza, że odbiera się sądom możliwość orzeczenia nawet w tych sprawach, które były przedmiotem pytań do TSUE. W ten sposób PiS uniemożliwia usunięcie neosędziów z orzekania, w tym z Izb Dyscyplinarnej i Kontroli Nadzwyczajnej.
  • odbiera się sędziom wpływ na działalność kolegiów sądu: kolegia mają się składać z prezesów i wiceprezesów.
  • wybory prezesa SN mogą się odbyć przy udziale tylko jednej czwartej sędziów, każdy sędzia może zgłosić kandydata, a prezydent będzie mógł powołać p.o. prezesa, który rządzić będzie dowolnie długo. Ma to ułatwić PiS-owi przejęcie władzy po zakończeniu – w kwietniu 2020 r. – kadencji pierwszej prezes SN prof. Małgorzaty Gersdorf. Rozwiązanie podobne jak to zastosowane przy przejmowaniu władzy po prof. Rzeplińskim w Trybunale Konstytucyjnym.
  • prezydent ustanowi regulamin działania Naczelnego Sądu Administracyjnego (dziś robi to Zgromadzenie Sędziów).
  • sędziowie muszą raportować o przynależności do organizacji pozarządowych i działalności w nich oraz aktywności w internecie. Informacje będą dostępne dla każdego – obok oświadczeń majątkowych sędziów.
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną