Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Listy poparcia do neo-KRS jawne. O co chodzi w tej grze?

Krajowa Rada Sądownictwa Krajowa Rada Sądownictwa Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Ujawnione przez Kancelarię Sejmu listy pokazują niemoralność procesu wyłaniania ciała, które miało stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Samo ujawnienie list wydaje się kartą przetargową w grze z Unią Europejską.

Kancelaria Sejmu opublikowała listy poparcia osób, które zostały wybrane do neo-KRS. Zrobiła to w dniu, w którym weszła w życie ustawa kagańcowa, która m.in. karze za próbę badania legalności powołania sędziów. Przypadek? Nie sądzę.

Przykrycie „gestu Lichockiej”? Nie tylko

Nie wydaje mi się, żeby chodziło tylko o „przykrycie” ustawy kagańcowej i odwrócenie uwagi od „gestu Lichockiej” (środkowy palec wyciągnięty w Sejmie w stronę opozycji po uchwaleniu przez izbę dodatkowych blisko 2 mld zł dla TVP). Sądzę, że najważniejszym adresatem publikacji list jest Komisja Europejska, która może zaskarżyć ustawę do Trybunału Sprawiedliwości UE. To ma być demonstracja „dobrej woli”, gotowości do ustępstw.

PiS zmienia teraz kapelusz złego ubeka na dobrego i jest gotów do ustępstw na swoich warunkach. Ujawnia listy, zupełnie nie krępując się ochroną danych osobowych, rzekomą tajnością dokumentów czy czymkolwiek, o czym wcześniej mówili politycy partii, w tym marszałkini Sejmu Elżbieta Witek. A przy okazji zdejmuje z głowy ministrowi Zbigniewowi Ziobrze sprawę odmowy wydania list Sądowi Okręgowemu w Olsztynie, bo skoro ujawnione, to nie ma czego przekazywać. Z tym że nie na pewno.

Czytaj także: Czy Bruksela powstrzyma ustawę kagańcową?

Reklama