Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Wojna z sądami. PiS zaczyna fazę pozornych ustępstw?

Prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska Prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska Maciek Jazwiecki / Agencja Gazeta
Trybunał Julii Przyłębskiej miał dziś orzec, że nie wolno kwestionować sędziego powołanego przez prezydenta. Ale odroczył wyrok. Sędziowie się nie dogadali? Czy szykuje się pozorne ustępstwo wobec Unii, które w sprawie praworządności w Polsce i tak nic nie poprawi?

To miało być proste posiedzenie Trybunału Konstytucyjnego. Stworzona przez PiS Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego w sprawie przeciwko pewnemu radcy prawnemu dostała wniosek od jego pełnomocnika o wyłączenie sędziów. Chodzi o ich wadliwe powołanie do SN – bo z udziałem nowej Krajowej Rady Sądownictwa.

Sędziowie tej izby zwrócili się do Trybunału Julii Przyłębskiej z pytaniem prawnym: czy na podstawie istniejącego przepisu procedury karnej („Sędzia ulega wyłączeniu, jeżeli istnieje okoliczność tego rodzaju, że mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie”) możliwe jest kwestionowanie sędziego powołanego ostatecznie przez prezydenta?

PiS, który powołał nową KRS i przerwał kadencję poprzedniej, twierdzi, że ewentualne jej wady są „naprawiane” właśnie faktem powoływania sędziów przez głowę państwa. Taką interpretację wpisał nawet do ustawy „kagańcowej”, która obowiązuje od kilku dni.

Prof. Ewa Łętowska dla „Polityki”: Teraz wiele zależy od sędziów

Pół godziny, wyroku TK brak

Dziś przed TK miało pójść gładko. Przedstawiciele Sejmu i Prokuratora Generalnego zgadzali się, że powołanie sędziego przez prezydenta nie może być kwestionowane niezależnie od tego, co się działo wcześniej. Ale rozprawa – w fundamentalnej z konstytucyjnego punktu widzenia kwestii – trwała tylko pół godziny. Na dodatek pytań sędziowie TK nie mieli żadnych, choć było aż dwóch tzw. sprawozdawców (Julia Przyłębska i Jakub Stelina), co zwykle świadczy o tym, że nie ma zgody w składzie sądzącym.

Reklama