Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Jak prezydent z prezydentem? Szkodliwa relacja z Trumpem

Andrzej Duda i Donald Trump w Białym Domu, 24 czerwca 2020 r. Andrzej Duda i Donald Trump w Białym Domu, 24 czerwca 2020 r. Jakub Szymczuk / Kancelaria Prezydenta RP
Trump pewnie już powiedział do Pompeo: „No i widzisz, Mike, mamy sojusznika w naszej krucjacie przeciwko UE, fajnego, bo na wschodniej flance”.

Niezależnie od tego, czy p. Duda został zaproszony do Białego Domu, czy też wprosił się sam, jego wizyta ma szerszy kontekst międzynarodowy. W 1823 r. James Monroe, ówczesny prezydent USA, wygłosił orędzie do Kongresu, w którym zawarł główne punkty polityki zagranicznej swego kraju (doktryna Monroe’a). Trzy pierwsze zyskały miano „Ameryka dla Amerykanów” i głosiły, że Stany Zjednoczone sprzeciwiają się restauracji wpływów europejskich w Ameryce Północnej (nie dotyczyło to Kanady). Punkt czwarty został tak sformułowany: „Stany Zjednoczone odżegnują się od jakichkolwiek ingerencji w wewnętrzne sprawy państw europejskich”.

USA przestrzegały dość długo tej zasady, mianowicie do I wojny światowej, a nawet później, np. nie były członkiem Ligi Narodów. Sytuacja zmieniła się w związku z II wojną światową i międzynarodowym ładem po niej. USA stały się najważniejszym elementem zachodniej strony dualnego układu globalnego (symbolizowanego przez NATO) z ZSRR jako oponentem po stronie wschodniej. Upadek ZSRR nie zmienił zasadniczo tej struktury z uwagi na imperialne ambicje Rosji. Sytuacja skomplikowała się w związku z pojawieniem się Unii Europejskiej i Chin jako ważnym graczem w światowej układance.

Komu nie po drodze z USA

W felietonie z 2017 r. twierdziłem (powtarzam niektóre sformułowania), że restytucja doktryny Monroe’a przez Trumpa nie powinna cieszyć Polski.

Reklama