Pełnomocnik Marka Niedźwieckiego potwierdził, że Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił tzw. wniosek o zabezpieczenie w sporze z władzami Polskiego Radia i TVP. Sąd nakazał portalowi TVP Info usunąć sporne artykuły, w których zarzucano Niedźwieckiemu „manipulacje” przy wynikach Listy Przebojów Programu Trzeciego Polskiego Radia oraz „przyjmowanie korzyści w przeszłości”. Zdaniem mec. Macieja Ślusarka oznacza to, że roszczenie zostało przez sąd „wstępnie uznane za uzasadnione”. Prezenter domaga się od władz Polskiego Radia i TVP oficjalnych przeprosin za naruszenie dóbr osobistych oraz 10 tys. zł na rzecz Fundacji Lekarze Lekarzom. Twierdzi, że materiały zawierają nieprawdziwe i szkalujące go informacje, a na dodatek powstały z naruszeniem rzetelności, bo nie pozwolono mu ustosunkować się do poważnych zarzutów, zważywszy że Lista Przebojów była jego autorskim programem, a prowadził ją przez niemal 40 lat.
Czytaj też: Złość i niemoc. Rozmowa z Piotrem Baronem
Czy władze radia przeproszą Niedźwieckiego?
Co więcej, audycja stała się też jednym z flagowych programów Trójki. Dość powiedzieć, że zarzuty wobec Niedźwieckiego oraz cenzorskie „unieważnienie” przez dyrekcję stacji wygranej głośnej w efekcie piosenki Kazika Staszewskiego „Twój ból jest lepszy niż mój”, której antybohaterem jest prezes Kaczyński, a szerzej styl sprawowania władzy przez obecną ekipę, doprowadziły do serii dymisji dziennikarzy i współpracowników rozgłośni. Nie wspominając o zupełnym już upadku poziomu i wiarygodności stacji.
Sytuacja, której elementem jest właśnie styl sprawowania władzy przez funkcjonariuszy PiS, jest tak oczywista, że nie ma nawet sensu pytać, czy władze Polskiego Radia i TVP same, bez nakazu sądu, przeproszą Niedźwieckiego. I nie ma tu znaczenia podnoszona niekiedy dyskusyjność samej instytucji „zabezpieczenia roszczenia” – zwłaszcza w przypadku publikacji prasowych czy książkowych.
Znamienne i symboliczne stały się bowiem niedawne posunięcia prezeski radia Agnieszki Kamińskiej, która ostentacyjnie dokręciła śrubę podwładnym. Oto wprost i oficjalnie zakazała im wypowiedzi dla innych mediów. Ba, prócz nałożenia knebla nakazała informować stosowne piony spółki o każdej próbie uzyskania informacji o sytuacji w radiu przez innych dziennikarzy.
Czytaj też: Co słychać u tych, których w Trójce już nie słychać
Kiedy skończą farsę ci, którzy zostali?
Warto za to zadać pytanie tym, którzy wciąż firmują Program Trzeci (bo o TVP nie ma co mówić) swoimi twarzami i nazwiskami: co więcej musi się wydarzyć, by uznali, że po prostu nie wypada występować na tej antenie? I że opowieść o miłości do muzyki czy przywiązaniu do starych słuchaczy, spragnionych rzekomo ich głosów, jest już farsą, oszukiwaniem tych słuchaczy, a w najlepszym wypadku okłamywaniem samych siebie? Zwłaszcza że niektórzy z nich deklarowali publicznie, iż swoją obecność uzależniają właśnie od tego, czy władze radia przeproszą za kalumnie ich, zdawałoby się, kolegę. Tak się bowiem składa, że teraz to właśnie w ich przypadku można mówić o przyjmowaniu niegodnych korzyści.
Niedźwiecki: Jak grać, co mówić, co robić?