Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Strażnicy pamięci i resort Ziobry walczą z „inwazją LGBT”

Zbigniew Ziobro, lipiec 2020 r. Zbigniew Ziobro, lipiec 2020 r. Andrzej Hulimka / Forum
Pieniądze, które powinny iść na pomoc ofiarom przestępstw, resort daje szemranej fundacji nawołującej do walki z inwazją LGBT – z powołaniem się na Józefa Piłsudskiego!

Na początek parę smaczków z „projektu” pod mocno bełkotliwym tytułem „Przeciwdziałanie przestępstwom dotyczącym naruszenia wolności sumienia popełnianym pod wpływem ideologii LGBT”.

Sygnuje go, po pierwsze, fundacja pod nazwą Strażnik Pamięci. Wiele mówi już to, że swoim logo (a może herbem?) uczyniła dwa skrzyżowane miecze oplecione laurowymi (chyba) wieńcami. Mottem zaś słowa marszałka Józefa Piłsudskiego: „Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku, teraźniejszości ani prawa do przyszłości”. Zacnie, nieprawdaż?

Tym większe jednak zdumienie, po drugie, że zechciała poświęcić swą energię na zjawisko w jej mniemaniu charakterystyczne dla czasów współczesnych, a już na pewno – znowu w jej mniemaniu – dotyczące przyszłości. A mianowicie „inwazji LGBT”.

Czytaj też: Dlaczego LGBT budzi tyle emocji?

Fundacja na tropie LGBT

Fundacja uznała mianowicie za swój cel, to po trzecie, „doprowadzenie do zmniejszenia a docelowo do wyeliminowania z polskiej przestrzeni publicznej przypadków łamania praw sumienia ludzi wierzących, którzy cierpią pod wpływem presji nowych lewicowych ideologii zgodnie art 196 kk oraz art 194 kk” (styl i interpunkcja oryginalna – KB).

A po czwarte, za narzędzia temu służące, a także swoje „cele szczegółowe”, uznaje m.in. „opracowanie działań zwiększających wiedzę obywateli w zakresie przysługujących im praw w kwestiach łamania praw sumienia ludzi wierzących oraz wolności wyznania”, „opracowanie materiałów, które będzie można wykorzystać w celach edukacyjnych przez nauczycieli, rodziców, jednostki naukowe”, „pokazanie wpływu jaki ruch LGBT osiąga w państwach Unii”, „wskazanie konkretnych wydarzeń będących przykładami ograniczenia wolności sumienia w Polsce wraz z pokazaniem problemu granic artystycznych w wykorzystaniu symboli religijnych” (styl i interpunkcja, a raczej jej częsty brak – oryginalne).

Czytaj też: Prokuratura bierze się za aktywistki LGBT

Ideologia LGBT, Marks i katolicy

Na szczególną uwagę zasługują wszelako, po piąte, dwa „cele szczegółowe”. Fundacja Strażnik Pamięci proponuje bowiem „zwiększenie wiedzy Polaków o problemie oddziaływania ideologii LGBT na osoby wyznające wiarę katolicką” oraz „upowszechnienie wiedzy na temat genezy ruchu LGBT, powiązań ze szkołą frankfurcką i innymi ośrodkami myślenia marksistowskiego”. Oba dziwią. Pierwszy oznaczać może przecież de facto zwątpienie w siłę poglądów „osób wyznających wiarę katolicką” (tu skądinąd bełkot sięgnął wyżyn w istocie obrażających wierzących), skoro jedna z wielu współczesnych ideologii może – zdaniem fundacji – ławo zachwiać ich przekonaniami. Drugi zaś jest rzeczywistym myślowo-logicznym wyzwaniem – byłby nim zapewne nawet dla samego Marksa, nie mówiąc o filozofach ze szkoły frankfurckiej.

Wreszcie zaś dochodzimy do clou przedsięwzięcia. Otóż, i to jest po szóste, fundacja Strażnik Pamięci chce dostać na swą działalność kasę z budżetu państwa. Formalnie chodzić ma o finansowanie „serii zeszytów” dołączanych do tygodnika „Do Rzeczy” pod pasjonującym hasłem „Prawna obrona wolności sumienia i ideologia LGBT” oraz „dwóch konferencji pt. Wolność sumienia i ideologia LGBT” (znowu ten znamienny styl). „Zeszyty” ukazywać się mają przez cztery lata (w sumie będzie ich 20), a konferencje zaplanowano na 2021 i 2023 r.

Czytaj też: Akcja z tęczowymi flagami to akt bezsilności

Hucpa, a nie Fundusz Sprawiedliwości

Tak się składa, że – jak ustaliła „Gazeta Stołeczna” – fundację Strażnik Pamięci założył w 2016 r. Paweł Lisicki, redaktor naczelny „Do Rzeczy”. To po siódme („Gazeta” druzgocąco przeanalizowała przy okazji treść pierwszego z „zeszytów”).

Kasa transferowana ma być via… Ministerstwo Sprawiedliwości. A konkretnie zawiadywany przez ten resort Fundusz Sprawiedliwości, który w założeniu ma służyć głównie pomocy ofiarom przestępstw. Jasne, statut funduszu jest na tyle pojemnie skonstruowany, że resortowi spece od naginania prawa będą przekonywać, że wszystko jest de lege artis. I to jest może, po ósme, szczytem hucpy – bezczelności, poczucia bezkarności. Jak zwał, tak zwał.

Czytaj też: „Strefy wolne od LGBT” bez funduszy UE. To początek kary?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną