Po Małgorzatę „Margot” Szutowicz policja przyszła już wczoraj. – Zgarnęli ją z Wilczej, praktycznie z ulicy. Skuli i wrzucili do nieoznakowanego radiowozu. Dowiedzieliśmy się tylko, że działają na polecenie prokuratury, ale nie podali podstawy prawnej – opowiada Marta Puczyńska z Kolektywu Antyrepresyjnego SZPIL(A). Partnerkę Szutowicz Anię „Łanię” Madej zatrzymano dziś rano w mieszkaniu jej znajomej. – Mieszkanie przeszukano. Nie wiadomo, skąd wiedzieli, że tam jest. Może miała „ogon” albo znaleźli ją po GPS?
Czytaj też: Dlaczego LGBT budzi tyle emocji?
Tęczowy Kopernik, tęczowy Piłsudski
Obie działaczki przewieziono do komendy przy ul. Wilczej. Są w kontakcie z prawnikami, a w ich sprawie interweniują polityczki Lewicy. W rozmowie z „Polityką” Agnieszka Dziemianowicz-Bąk nie kryje wzburzenia: – Znowu zatrzymano je w sposób budzący wątpliwości. Bo czy aż takie środki należało zastosować? Dlaczego dziewczyny nie zostały po prostu wezwane, żeby stawić się na przesłuchanie? – retorycznie pyta.
„Znowu”, bo Margot i Łania są dobrze znane policji i prokuraturze. Nie tylko zresztą im, współtworzona przez aktywistki inicjatywa Stop Bzdurom zyskała sporą rozpoznawalność za sprawą relacji z „obywatelskich zatrzymań” homofobusów Fundacji Pro-Prawo do życia. Wpierw zagradzały im drogę, pisały sprejem, nacinały banery i opony.