PiS najwyraźniej postanowił nie dać prezydentowi satysfakcji, że to dzięki jego projektowi UE odmrozi pieniądze na Krajowy Plan Odbudowy. I tak po miesiącach oczekiwań na gest dobrej woli ze strony rządu, po nałożeniu kar za niewykonanie orzeczeń TSUE – nagle mamy wysyp projektów i wyścig po unijną aprobatę.
Czy projekt PiS odpowiada na ultimatum szefowej KE Ursuli von der Leyen? Jej warunki to likwidacja Izby Dyscyplinarnej SN w obecnym kształcie, zmiany w systemie dyscyplinarnym sędziów i przywrócenie do orzekania odsuniętych sędziów. O ile o projekcie prezydenckim z czystym sumieniem można powiedzieć, że jest ściemą czy – elegancko mówiąc – stwarza pozory, że wypełnia postawione warunki, o tyle już w przypadku projektu PiS nie można być tak kategorycznym (co nie znaczy, że należy ufać w szczerość intencji).
Czytaj też: Strasburg o neo-KRS. Uzasadnienie dobitne jak nigdy dotąd
Warunek 1. Izba Dyscyplinarna
Izba Dyscyplinarna ma zniknąć w obecnym kształcie, co oznacza, że jej neosędziowie zasilą inne Izby SN i będą mieli wpływ na ich decyzje – czyli efekt taki sam co w projekcie prezydenckim. Ale powraca się do starej zasady, że sędziów do orzekania w danej sprawie dyscyplinarnej się losuje. „Składy sądów dyscyplinarnych ustalone są w drodze losowania, przy czym w składzie sądu dyscyplinarnego I instancji może być najwyżej jeden sędzia z poszczególnych Izb Sądu Najwyższego, a w składzie II instancji co najwyżej dwóch sędziów z każdej z Izb” – czytamy w projekcie PiS.