Nie ma jeszcze nazwy, ale ma założyciela. Marek Jurek postanowił jednak założyć własne ugrupowanie. Ma być bardziej ideowe niż Prawo i Sprawiedliwość, bardziej chrześcijańsko – konserwatywne, w rzeczywistości jednak narodowo – katolickie, fundamentalistyczne, któremu bliska jest wizja katolickiego Państwa Narodu Polskiego. Na razie wiemy tyle, że będzie głosić cywilizację życia przeciwko cywilizacji śmierci, co w przełożeniu na język potoczny oznacza walkę o wprowadzenia zakazu aborcji. W tle mówi się o uczynieniu rodziny jednym z centralnych, a może nawet centralnym problemem polityki.
Założycieli jest na razie pięciu, podobno lada dzień będą następni. Wykorzystują oni medialną koniunkturę, jaka zapanowała po ustąpieniu Marka Jurka ze stanowiska marszałka Sejmu i po jego wystąpieniu z PiS. Nie bardzo jednak wiadomo, jaki jest to polityczny plan: czy rzeczywiście budowa własnego ugrupowania, które może stanowić realne zagrożenie dla LPR, a w niewielkim stopniu dla PiS, czy też umocnienie pozycji przetargowej jednak wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości, którym dotychczas niepodzielnie rządziła grupa dawnych działaczy Porozumienia Centrum. Umocnienie nie od razu, ale w przyszłości, gdy przed wyborami zaczną powstawać partyjne bloki. Ponieważ stworzenie nowego ugrupowania w sytuacji, gdy obecne partie okrzepły, mają wielkie pieniądze z budżetu i coraz sprawniejsze aparaty organizacyjne ukierunkowane na wygrywanie wyborów, jest niezwykle mało prawdopodobne, inicjatywa Marka Jurka bardziej wygląda na wyrobienie sobie mocniejszej pozycji przetargowej na przyszłość i nadanie Prawu i Sprawiedliwości większej narodowo – katolickiej tożsamości. I to jest kłopot dla Jarosława Kaczyńskiego, który nieustannie zabiega, by na prawo od niego była już tylko ściana, ale jednocześnie nie chce, by fundamentalizm stał się dominującym nurtem w PiS.