Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Spór o Izbę Dyscyplinarną. Ziobryści testują, ile im wolno

Gmach Sądu Najwyższego w Warszawie Gmach Sądu Najwyższego w Warszawie Mariochom / Wikipedia
Najnowszy pomysł ziobrystów, by włączyć neo-KRS w proces losowania sędziów do nowej Izby Dyscyplinarnej, jest ewidentną prowokacją wobec Unii Europejskiej i kpiną z Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

PiS-owi i ziobrystom nie udało się we wtorek porozumieć w sprawie uchwalenia prezydenckiego projektu zmian w Izbie Dyscyplinarnej. Po ponad czterech godzinach pracy obrady bezterminowo odroczono.

Czytaj też: Bruksela bierze się za TK Julii Przyłębskiej

Ziobryści sprawdzają układ sił

Brak porozumienia ujawnił się już przy pierwszej poprawce zgłoszonej przez Pawła Saka z Solidarnej Polski. Robiła wrażenie testu, za pomocą którego można sprawdzić układ sił w komisji. Mówiła, że kandydatów do nowej Izby Dyscyplinarnej (przemianowanej na Izbę Odpowiedzialności Zawodowej) miałaby losować neo-KRS, a nie – jak w projekcie Andrzeja Dudy – Kolegium Sędziów Sądu Najwyższego. Nienaruszony zostałby zapis, że spośród tych wylosowanych sędziów do Izby Dyscyplinarnej wskaże prezydent (opozycja protestuje, że to naruszenie zasady trójpodziału władzy).

Pomysł włączenia neo-KRS do procesu losowania sędziów jest ewidentną prowokacją wobec Unii Europejskiej oraz kpiną z Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który już w trzech orzeczeniach stwierdził, że sędziowie powoływani z udziałem upolitycznionej neo-KRS nie dają gwarancji niezawisłości, a wyroki z ich udziałem nie są wyrokami.

Poprawka przepadła: „za” było tylko trzech posłów, 13 „przeciw”, dziewięcioro się wstrzymało. To pokazało układ sił. I spowodowało, że pozostałych poprawek ziobrystów przewodniczący Marek Ast postanowił nie poddawać już pod głosowanie.

Reklama