Tytuł nie ma żadnego nieprzyzwoitego podtekstu, boć przecież w świecie Zjednoczonej Prawicy sami moralni herosi obojga płci. Pisząc o półświatku, mam na myśli to, że świat polityki polskiej (i nie tylko) został wyraźnie podzielony na dwa regiony: zewnętrzny, związany z wojną rosyjsko-ukraińską, i wewnętrzny, zogniskowany wokół tego co zwykle, tj. poczynań na rzecz utrzymania władzy przez rząd kierowany przez Handlarza Pokościelnym Mieniem Bezspadkowym, równocześnie szefa i podwładnego wicepremiera ważniejszego od premiera.
Chociaż pierwszy półświatek dalej rodzi poważne problemy (uchodźcy, sankcje, embargo, postawa Orbána, do niedawna największego przyjaciela Jego Ekscelencji) i wpływa na drugi, sytuacja na wiadomym froncie na tyle się ustabilizowała, że tzw. dobra zmiana mogła skoncentrować się na sobie i tym, co dla niej najważniejsze. Media starają się równoważyć oba półświatki i rozprawiają o groźbie wojny nuklearnej, zdrowiu Putina, o tym, jak Chińczycy trzymają się w polityce (tradycyjnie fajny temat od czasów „Wesela” Wyspiańskiego), szansach Hiszpanii na niezależność energetyczną czy możliwym ataku Rosji na Mołdawię lub Gruzję, ale też o właśnie dokonanym wyborze nowego-starego prezesa NBP czy nowo-starym składzie Krajowej Rady Sądownictwa.
Dziennikarze zastanawiają się przykładowo, jakim szefem państwowej bankowości będzie p.