Obatel europoseł Czarnecki niegdyś rozważał sens nazwy PiS i uznał, że jest to skrót od „Pokora i Skromność”. Wyjawił również, że podziela staropolskie przysłowie „nadmierna skromność jest przejawem pychy”, które lepiej wyraża jego światopogląd niż tradycyjne „skromność zdobi młodzieńca”. Być może zimowe peregrynacje Obatela kabrioletem (otwartym?) z okolic Bieszczad do siedziby Parlamentu Europejskiego miały okazać, że nie jest on nadmiernie skromny, a przeto nie można go uznać za pysznego, ale wiele wskazuje na to, że będzie musiał nieco zrewidować swoją deszyfrację liter PiS i bardziej eksponować skromność.
Oto w Grójcu odbyło się 12 lipca spotkanie Jego Ekscelencji z mieszkańcami tej miejscowości, na którym p. Kaczyński osobiście samookreślił się jako Skromny Prezes, co sugeruje skrót SP jako oznaczający obecną pozycję jeszcze niedawnego wicepremiera ds. bezpieczeństwa. Rzeczony akronim ma swoją historię, kiedyś odnosił się do Służby Polsce. Był nawet taki song śpiewany np. w filmie „Człowiek z marmuru” Andrzeja Wajdy. Oto jego słowa:
Znów się pieśń na ustach rwie – SP, hej, SP,
Nierozłączne siostry dwie, młodzież i SP.
Szumem wabi siny morza brzeg, wzywa pieśń Warszawy,
Rytmem łopat rozdzwonimy wnet piastowskie szlaki sławy.
Nie lęka się pracy, nie – SP, hej, SP,
Bo swą przyszłość widzi w niej SP, hej, SP.
Dalej z nami fundamenty kłaść pod gmach Polski nowy,
Maszeruje rozśpiewana brać w przyszłości świat tęczowy.
Zmiata zgniłych czasów pnie – SP, hej, SP,
Znika ból i gniew, gdzie idzie SP.
Służba Polsce, święty sztandar nasz,
celem dobro ludu
I nad Odrą czujnie trzyma straż,
w pracy dokonać cudów.
Gdyby litery SP rozumieć po nowemu, tj. tak jak wyżej zaproponowałem, fragmenty o siostrach i marszu rozśpiewanej braci ku tęczowej przyszłości są dziś bardzo niestosowne. Trzeba więc coś zmienić, a skoro dokonało się jednej modyfikacji, nie ma powodu, by nie zaproponować dalszych. Oto wersja uaktualniona:
Znów się pieśń na ustach rwie – SP, hej, SP,
Nierozłączni bracia dwaj, SP i nasz kraj.
Szumem wabi CPK, już mierzeja przekopana,
Rytmem spółek, dobra zmiana, oj dana, oj dana.
Nie lęka się pracy, nie – SP, hej, SP,
Bo swą przyszłość widzi w niej SP, hej SP.
Dalej z nami fundamenty kłaść pod gmach nowy,
Maszeruje wspólna brać w przyszły świat bajkowy.
Zmiata totalniackie hordy te – SP, hej, SP,
Znika ból i gniew, gdy przemawia hej, SP.
Skromność i Pokora, święty sztandar nasz,
celem dobro ludu, hej, SP,
I nad Odrą, Bugiem trzyma straż,
w pracy dokonuje cudów, hej, SP.
Obatel Czarnecki winien sobie zakarbować, że skromność zdobi nie tylko młodzieńca i w pewnych przypadkach nie uchodzi, aby dociekać, czy jest nadmierna, czy nie.
Czytaj też: Kaczyński ruszył w Polskę, reporter „Polityki” pojechał za nim
Skromny prezes pod ochroną
Mistrzem ceremonii w Grójcu był p. Karczewski, z zawodu marszałek (lub wicemarszałek) Senatu, czasem dorabiający sobie jako skromny lekarz. Prowadził spotkanie jak należy, wedle najlepszych wzorców z czasów, gdy hymn SP (wersja oryginalna) był jeszcze aktualny.
Wyglądało na to, że uczestnicy spotkania ze Skromnym Prezesem w Grójcu zostali starannie wyselekcjonowani, aby nie było niepotrzebnych ekscesów, np. gwizdów czy pokazywania kłamliwych transparentów w rodzaju: „PiS kłamie w sprawie inflacji”. Byłoby niemałym obciachem, gdyby takowe plugastwo nagle publicznie się pojawiło i trzeba by je zlikwidować, tak jak to wykonał p. Grzybowski, burmistrz Rypina, wyrywając własnymi spracowanymi ryncami nieprzystojny transparent mieszkańcowi swojego miasta i tym samym ratując powagę spotkania podwładnych z Kolekcjonerem Obligacji Skarbu Państwa.
Organizatorzy w Grójcu musieli wyciągnąć wnioski z Rypina i przedsięwzięli stosowne środki, aby u nich nic się nie rypło, bo przecież byłby to niezwykły obciach, gdyby coś się wydarzyło przed obliczem Skromnego Gościa. Aby strzeżone było jeszcze lepiej strzeżone, nie można było zadawać pytań wprost SP, ale za pośrednictwem p. Karczewskiego. Ten decydował, czy kwestię przedstawić do odpowiedzi Jego Ekscelencji (mimo wszystko nie należy rezygnować z tego miana), czy nie, a na dodatek retorycznie pytał, czy może ujawnić nazwisko pytającego.
Taką, wręcz nieskromną, mamy ochronę prywatności. Pan Karczewski przygotował prawdziwy panegiryk (tony wazeliny) o SP. Kiedyś, na podobnym spotkaniu, Gomułka rzekł: „Obywatel zadał prawdziwe pytanie”, co było sensacją logiczną, ponieważ pytania z natury rzeczy nie są ani prawdziwe, ani fałszywe. Pan Karczewski nie chciał być gorszy i uznał kilka pochwalnych stwierdzeń o p. Kaczyńskim za pytania. SP bez specjalnego wahania skromnie i pokornie przytaknął, że jest wyjątkowy.
Ale były i autentyczne pytania, np. takie: „Dlaczego zdrajcy Polski nie są karani?”. SP wyjaśnił, że wszyscy politycy, poza oczywiście „nami, jak sama nazwa wskazuje”, są kłamcami i powinni znajdować się na tzw. wikcie państwowym, a potem uśmiechnął się znacząco. Zebrani w mig pojęli żart SP rzęsistymi brawami i wybuchem śmiechu. Właściwie powinni odśpiewać nową wersję hymnu o SP, dokonującym cudów na rzecz ludu. Mam jednak wątpliwości, czy metafora wiktu nie została zbyt zawężona, bo przecież dobrozmieńcy też są sponsorowani przez państwo, np. przez spółkowanie, i to znacznie okazalej, niż wynosi spożycie więzienne.
Czytaj też: Sukces za sukcesem poganiany kłamstwem
Z kawiorem pod namiotem
Przymiotem skromności jest umiar, np. w wykonaniu p. Czarnka i p. Gosiewskiej. Oboje postanowili poświecić przykładem i wyjawili swoje metody spędzenia wakacji w warunkach drożyzny. Pierwszy wybiera się z rodziną do znajomych (to pozwoli uniknąć hoteli) własnym pojazdem (zaoszczędzi na kosztach podroży), planuje pichcenie we własnym zakresie, aby nie korzystać z restauracji i, ogólnie rzecz ujmując, opowiada się za tym, aby mniej jeść.
Bezczelni dziennikarze od razu podnieśli, że p. Czarnek, człek nieźle sytuowany, zaleca innym to, czego sam nie musi doświadczać. Otóż zainteresowany wyjaśnił, że bynajmniej nie wzywał do generalnego postu, ale adresował swoje wskazania na temat wakacyjnego sposobu na życie do samego siebie. Można więc powiedzieć, że jego postawa jest pełna umiaru – on będzie ograniczał spożycie produktów spożywczych, ale inni nie muszą.
Pani Gosiewska, jako niewiasta praktyczna, rzecz ujęła znacznie prościej i wyznała: „Nie szaleję z wydatkami. A kupno namiotu i wyjazd do lasu to najtańsza forma wypoczynku. Każdego na to stać!”. A co jeść? Zaleca kanapki z kawiorem, bo smakują wybornie. I znowu notujemy niczym nieuzasadnione utyskiwania na chełpienie się luksusem przez p. Gosiewską. W rzeczywistości nawołuje do roztropnego umiaru polegającego na kombinacji skromnego zamieszkania w lesie we własnym namiocie z posiłkiem w postaci smakowitej kanapki z kawiorem. Koszt ogólny tego połączenia jest umiarkowany, przeto i w tym wypadku mamy do czynienia z umiarem.
Rozpatrzenie sugestii p. Czarnka i p. Gosiewskiej dostarcza okazji do przemyślenia bardziej radykalnego rozwiązania, stanowiącego implementację wezwania p. Dudy do zaciskania zębów w celu uruchomienia optymizmu. Notabene ten apel też można rozumieć jako przejaw umiarkowanej symbiozy skromności z pokorą, zwłaszcza, co powtarzam, w sytuacji zarobków pary prezydenckiej sięgających circa 50 tys. Gdyby obywatele zacisnęli zęby, to na pewno jedliby mniej z oczywistych powodów. Optymizm spowodowany tym stanem rzeczy byłby powszechny, gdyż drożyzna nie byłaby odczuwalna w jakimś dotkliwym stopniu, ale tylko skromnie i umiarkowanie.
Czytaj też: PiS radzi Polakom w czasach inflacji i kryzysu. Kpi czy panikuje?
Trochę gorzej mogłoby być z pokorą, bo jak uczy historia, niedożywienie czasem powoduje bunty. To jednak dałoby się zrekompensować widokiem p. Gosiewskiej raczącej się kanapką z kawiorem i p. Czarnka jedzącego mniej. Wyjaśniam, że powszechne zaciskanie zębów nie wyklucza wyjątków, tj. osób jedzących, pijących i popuszczających pasa zgodnie ze staropolskim zwyczajem. Niegdyś mówiono, że klasa robotnicza pije szampana ustami swoich przedstawicieli, a obecnie można by powiedzieć, że lud optymistycznie zaciskający zęby spożywa kanapki z kawiorem niezaciśniętymi zębami swoich skromnych i pokornych reprezentantów z PiS.
Joachim Brudziński i jego arsenał myśli
Pan Jojo Brudziński powiedział: „Mój znajomy opublikował bardzo ostry i poruszający wpis: Dzisiaj Niemcy próbują od Polski wymusić dzielenie się z nimi gazem, bo oni się z nami dzielili swoim gazem podczas II wojny światowej”. Słowa te spotkały się z krytyką jako naigrawanie się z Holokaustu.
Pan Brudziński obruszył się i zareplikował: „Czy ktoś pamięta reakcje Czerskiej i jej redaktorów na słowa niemieckiej polityk w PE o konieczności zagłodzenia Polski i Węgier? Jakiekolwiek przypomnienie niemieckich zbrodni w Polsce powoduje natychmiastową reakcję i wściekliznę. W tym wypadku również paskudnie zmanipulowaną”.
Owszem, rzecz jest dobrze pamiętana. 1 października 2020 r. w godzinach porannych niemiecka stacja Deustchlandsfunk przeprowadziła rozmowę z p. Barley, wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego, w której (wedle strony internetowej rozgłośni) miały paść słowa: „należy finansowo zagłodzić Polskę i Węgry”. Dobrozmieńcy natychmiast zapałali świętym oburzeniem, np. p. Müller napisał: „Wypowiedź niemieckiej polityk Katariny Barley o finansowym zagłodzeniu Polski jest oburzająca i przywołuje najgorsze skojarzenia historyczne. Oczekujemy przeprosin i wycofania się z tej haniebnej wypowiedzi”, a p. Dworczyk skonstatował: „Ta wypowiedź jest oburzająca i przywołuje najgorsze skojarzenia historyczne. Można by powiedzieć, że Niemcy mają doświadczenie w głodzeniu i prześladowaniu Polaków. Oczekujemy oficjalnych przeprosin od pani Barley i wycofania się z tych haniebnych słów!”.
Już wieczorem rozgłośnia poinformowała: „W pierwszej wersji sfałszowaliśmy stwierdzenie Katariny Barley, wyolbrzymiając je. Naprawiliśmy ten błąd i przepraszamy”. Tytuł zmieniono na „Wiceprzewodnicząca UE Barley: Zagłodzić finansowo Orbána”. A na stronie radia pozostała taka wypowiedź Barley: „Jeśli teraz zrezygnujemy z rządów prawa, to przez kolejnych siedem lat będziemy mieć w UE takie warunki, których nasi obywatele również nie chcą”.
Jak było, tak było i bez przesłuchania oryginału trudno stwierdzić, co zostało powiedziane. Tak czy inaczej, p. Brudziński ma kłopoty z pamięcią. Pomijając historyczne konteksty jego wypowiedzi, rzeczywiście prymitywnej (ale to w końcu nic nowego u tego jegomościa), p. Jojo wchodzi w szkodę swojemu partyjnemu przełożonemu, bo jednak Niemcy nie dzielili się z Polakami gazem w czasie II wojny światowej – jakkolwiek opisać działanie cyklonu B, np. w Auschwitz, nie polegało to na dzieleniu się z kimkolwiek. Jeśli obecnie Jego Ekscelencja skromnie i umiarkowanie powiada, że jesteśmy wierzycielami Niemiec, to p. Brudziński sabotuje ten przekaz, gdyż jakaś Merkel lub jakiś Scholz mogą teraz powiedzieć: „Skoro ważny polityk polski opowiada o dzieleniu się gazem, to wierzytelność trzeba zmodyfikować lub nawet zlikwidować”. Tak to bywa, kiedy (parafrazując Leca) słowa są ograniczone horyzontem głowy, np. p. Brudzińskiego, skromnie wyposażonej w arsenał myśli.
Czytaj też: Bądźcie optymistami! Zaciskanie pasa, inflacja i powrót pandemii
Przyłębska i seksizm
Mgr Przyłębska ma nie najlepszą prasę, obecnie za kontakty z p. (Na)Dworczykiem w sprawie ustalania terminów posiedzeń TK, na których miały się decydować kwestie finansowe, istotne dla rządu i obywateli, dla władzy, bo ograniczały wydatki, i dla ludzi – bo zmniejszały ich dochody.
Pani Magister odparowała: „Niestety, sytuację mamy taką, że od wielu lat jestem poddawana ciągłemu atakowi: ja, moja rodzina, również Trybunał Konstytucyjny. Jak jakaś akcja nie udaje się, wymyślane są kolejne akcje. Wszystko po to, bym nie wytrzymała i zrezygnowała. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej składa wobec mnie takie same groźby jak wobec prezesa NBP. Mamy do czynienia z seksistowskim atakiem grupy mężczyzn, którzy postanowili zniszczyć starszą panią, kierującą Trybunałem Konstytucyjnym. (...) Donald Tusk również groził mi, że jeżeli nie będę chciała odejść, to mnie odśrubują. Mam dziewięcioletnią kadencję sędziego TK, to kadencja konstytucyjna”.
Przez powyższe słowa przebija niewątpliwa skromność polegająca np. na redukowaniu swej rzeczywistej roli do kierowania TK, nawet pomijając kwestię, czy obecny skład tego gremium zasługuje na nazwę „Trybunał Konstytucyjny”. A gdzie rola Towarzyskiego Odkrycia SP, kto wie, czy nie ważniejsza w strukturze tzw. dobrej zmiany niż oficjalnie pełniona funkcja mgr Przyłębskiej?
Jej umiarkowanie jest widoczne, gdy powiada: „Mamy do czynienia z seksistowskim atakiem grupy mężczyzn, którzy postanowili zniszczyć starszą panią”. Wszak przed siedzibą TK protestowali nie tylko mężczyźni, ale również kobiety, co jednak przeczy uznaniu seksizmu za wyłączne narzędzie niszczenia starszej pani. Biorąc to pod uwagę i nawet przyjmując, że zgodnie z doktryną SP kobiety były rzekome, bo kilka chwil wcześniej „zmieniły płeć”, mamy kolejne potwierdzenie, że skromność zdobi nie tylko młodzieńca.
Czytaj też: Jak Przyłębska lawirowała z oświadczeniami majątkowymi
Dosyć tego dobrego. Idzie złe
Chociaż powyższe jest konstrukcją w stylu teatrum absurdum, nie ma żadnych powodów do śmiechu. Prognozy ekspertów europejskich zakładają, że w przyszłym roku inflacja będzie w Polsce najwyższa w Europie. Węgla ma nie być, co przyznaje nawet p. Morawiecki, aczkolwiek p. Sasin, jedna z prognostycznych opok tzw. dobrej zmiany, jeszcze niedawno zapewniał, że go nie zbraknie. Covidowych zakażeń przybywa, nawet w oficjalnych doniesieniach notuje się dwukrotny wzrost z dnia na dzień, ale pozarządowi specjaliści mówią o wielu tysiącach przypadków.
Rząd znowu gra znaczonymi kartami nieudolności w obliczu nawrotu epidemii, p. Niedzielski truje, że nie widać powodów, aby wprowadzać ograniczenia, a p. Morawiecki apeluje o dystans, maseczki i dezynfekcję. Szczepienia i szeroko dostępne testy są na bardzo dalekim planie. PŁ, czyli Pisie Łgarstwo, króluje po to, aby państwo nie łożyło na elementarne potrzeby sanitarne, bo kasa jest potrzebna na coś innego. Pani Witek nawołuje do porozumienia obywateli, że inflacja nie jest skutkiem polityki rządu, czyli usprawiedliwia nieudolność protegowanych.
A sam SP powiada: „Dosyć tego dobrego”, i ma rację, gdyż zaczyna się czas tego, co złe. Oczywiście nie dla tych, którzy skromnie spółkują, ale dla zwykłych ludzi mających optymistycznie zaciskać zęby. Preferowanie przez SP urojeń p. Zbyszka (pardon za poufałość) w stosunku do możliwości walki z postępującym kryzysem przy pomocy funduszy europejskich jest działaniem kryminalnym.
Czytaj też: Polskę czeka kryzys żywnościowy. PiS udaje, że nic się nie dzieje