Sejm nie przegłosuje wniosku opozycji o wotum nieufności dla Zbigniewa Ziobry. Nieważne, jak fatalne są relacje między ministrem sprawiedliwości a premierem – PiS nie może sobie pozwolić, by skład rządu meblował Donald Tusk z Włodzimierzem Czarzastym z pomocą PSL, Polski 2050 i Konfederacji. Nie zmieni tego nawet ewentualna nieobecność kilku posłów koalicji, czy to wymuszona chorobą, czy zatrzaśnięciem się w sejmowej toalecie. Konstytucja mówi jasno – Sejm wyraża wotum nieufności większością ustawowej liczby posłów, czyli do odwołania ministra potrzeba 231 głosów. A opozycja, nawet przy maksymalnej mobilizacji i z pomocą koła Pawła Kukiza, może liczyć na 227 głosów. Scenariusz, w którym grupa posłów PiS decyduje się dołączyć do opozycji i pomaga odwołać Ziobrę, jest tak mało prawdopodobny, że nie warto go roztrząsać.
Jak jednak wiadomo, w polityce od wrogów znacznie groźniejsi są przyjaciele. Przy okazji kolejnego zaognienia konfliktu Ziobry z Mateuszem Morawieckim warto więc zadać rytualne pytanie: czy koalicja przetrwa?
Czytaj też: Ile zer ma Ziobro? Najdroższy minister świata
Jałowy, kuriozalny konflikt
Za moment do tego wrócimy, choć powtarzalność tych rozważań staje się coraz bardziej irytująca. Wojna trwa od dawna, argumenty powtarzają się do znudzenia, metody takoż. Ziobryści mają swoją wyliczankę: