Upubliczniona korespondencja dotyczy przede wszystkim organizacji Marszu Niepodległości w 2018 r. Dla rządu Zjednoczonej Prawicy czas był kłopotliwy, wypadała rocznica stulecia odzyskania niepodległości. Mimo szumnych zapowiedzi władzom nie udało się zorganizować własnego wydarzenia. Już od 2010 r. przez centrum Warszawy 11 listopada przechodzi demonstracja środowisk narodowych, organizowana przez stowarzyszenie Marsz Niepodległości, do niedawna kierowane przez Roberta Bąkiewicza. Pomogła im bierność PiS. Nie przeszkodził opór byłych i obecnych władz stolicy. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz próbowała delegalizować imprezy narodowców, podobnie jak jej następca Rafał Trzaskowski.
W 2018 r. PiS miał dylemat: mógł podpiąć się pod marsz skrajnej prawicy albo zorganizować własne wydarzenie, które ściągnęłoby zapewne mniej osób i okazało się fiaskiem. Doskonale tamte wątpliwości ilustrowało zachowanie elit PiS, w tym Andrzeja Dudy, który najpierw chciał iść w marszu narodowców, a potem zmienił zdanie i zdecydował się na udział w rządowej imprezie, zaplanowanej na ten sam czas i w tym samym miejscu co demonstracja ludzi Bąkiewicza. Wyszło groteskowo: rządzący z Dudą szli otoczeni policją i wojskowymi w pewnym odstępie od czoła pochodu narodowców.