Jarosław Kaczyński poparł pomysł Antoniego Macierewicza o złożeniu do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu przeprowadzenia zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego i zamordowaniu pozostałych osób lecących feralnym samolotem na uroczystości katyńskie. Wniosek wychodzi z założenia o zamachu, jak dotąd nieudowodnionego, chyba że za dowód uzna się produkty podkomisji do sprawy katastrofy kierowanej przez Macierewicza. Inne gremia naukowe badające ten wypadek lotniczy dowodów na zamach nie znalazły, zarówno te krajowe, jak i zachodnie. Próby manipulowania wynikami tych drugich ujawniły niezależne media.
Kaczyński wraca do Smoleńska
Dlaczego więc sprawa wraca? Kaczyński odrzucił podczas wystąpienia przed pałacem prezydenckim zarzut, że ją upolitycznił. Powtórzył, że chodzi o prawdę o tragedii, a nie o uczynienie z niej pałki politycznej. Głęboki podział w opinii publicznej na ten temat tłumaczy silnymi wpływami jakiegoś „frontu walki z prawdą”. Dodał, że władze śledcze zajmują się katastrofą, ale nie zamordowaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wyraził nadzieję, że znajdą się dzielni prokuratorzy, którzy podejmą ten wątek.
Antoni Macierewicz w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej na temat nowego wniosku twierdzi, że Rosja przygotowywała zamach już od 2008 r., a Donald Tusk w tym samym czasie zrezygnował z kupna nowych samolotów dla dygnitarzy państwowych, w tym dla głowy państwa. Macierewicz podważa ustalenia