Kraj

Im ostrzejszy premier, tym większa determinacja pielęgniarek

Czy opór premiera przed spotkaniem z pielęgniarkami w swojej Kancelarii wynika z dziecięcego uporu czy kalkulacji, że i tak nie będzie im miał nic do zaproponowania?

W szóstym tygodniu protestu lekarzy i ósmym dniu okupowania przez pielęgniarki Kancelarii Premiera Jarosław Kaczyński radykalizuje swój język. Oczekujące na niego kobiety nazwał w radiowych „Sygnałach Dnia” przestępcami i wyśmiał ich głodówkę. „Jak będą w stanie głodu przez trzy dni, czy choćby dwa, to wtedy będzie można mówić o głodówce. Na razie nie zjadły kolacji, to jeszcze nikomu nie zaszkodziło” – powiedział premier rządu IV RP. Czy to zapowiedź rozpoczęcia rozmów za dwa dni, nie wiadomo. Na razie premier odrzucił negocjacje z mediatorami zaproponowanymi przez strajkujących. Zgodził się na Rzecznika Praw Obywatelskich, który dziś o 16.00 przystąpi do pracy. Powinien ją rozpocząć od wytłumaczenia premierowi, jakiego języka używać w rozmowach z pielęgniarkami, bo widać, że Jarosław Kaczyński nie ma o tym pojęcia. Sili się na konfrontację, choć akurat w tym momencie ostre wypowiedzi są jak najmniej wskazane. To elementarz każdych negocjacji (czyżby te w Unii rządziły się innymi prawami?) – szef rządu najwyraźniej nie ma dobrych doradców albo nie korzysta z ich rad. Nie tylko nie chce iść na kompromis, ale wykopuje coraz głębszy rów między stronami sporu. To widać gołym okiem: im ostrzejsze są wypowiedzi premiera, tym determinacja pielęgniarek wydaje się być większa. Dalsze przedłużanie tego konfliktu, opartego w dużym stopniu na urażonych ambicjach, utrudni mediacje i rozpoczęcie merytorycznych rozmów. Dziś problemem nie jest już znalezienie pieniędzy na podwyżki, tylko odpowiedź na pytanie: gdzie w ogóle rozmawiać? Rozwiązanie tej kwestii jest naprawdę dużo łatwiejsze od spełnienia płacowych postulatów pracowników ochrony zdrowia. Dlatego do rozwiązania konfliktu droga jeszcze bardzo daleka.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną