Podczas podsumowującego wybory spotkania w ważnym dla swojego środowiska Klubie Ronina Marcin Wolski obwieścił, że propaganda, którą Polakom serwował PiS, była „na poziomie gorszym” niż w latach 70., czyli w epoce PRL. Sięgnął nawet po brutalną frazę „logika stalinowska”, bo to zasada „kto nie jest z nami, jest przeciw nam” miała panować w przekazie telewizji PiS (Wolski, co znamienne, wciąż nazywa ją publiczną). Przyznał też, że jest współwinny jej tworzenia. „Ten naród został po prostu upokorzony” – dodał brutalnie.
A Marcin Wolski wie, co mówi. Więcej, wydaje się, że zawsze wie też, kiedy co powiedzieć.
Czytaj też: Marsz Miliona Serc w TVP, czyli kłamstwem na odlew
Od „Żołnierza Wolności” do „Polskiego Zoo”
Przypomnijmy: właśnie za PRL pisywał nie tylko w „Szpilkach”, ale też w „Żołnierzu Wolności”. Ogłosił tam choćby szopkę noworoczną krytykującą Zachód i Izrael po wojnie sześciodniowej… w związku z wojną sześciodniową. A trwała właśnie antysemicka nagonka. Potem, owszem, był ważnym współautorem kultowej audycji satyrycznej „60 minut na godzinę” nadawanej przez radiową Trójkę. Tworzyli ją także m.in. Ewa Szumańska, Jacek Fedorowicz, Jan Kaczmarek, Jerzy Skoczylas, Andrzej Waligórski, Janusz Gajos, Andrzej Zaorski, Krzysztof Kowalewski.
Inna rzecz, że chłostanie biczem satyry peerelowskiej władzy nie przeszkadzało mu należeć do rządzącej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a nawet szefować jej komórce w Programie III (z PZPR wystąpił dopiero w 1981).