Kraj

Sejm odciął się od znieprawionego trybunału Przyłębskiej. Trzy kluczowe znaczenia uchwały

Julia Przyłębska i prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas otwarcia Muzeum Historii Polski. 23 września 2023 r. Julia Przyłębska i prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas otwarcia Muzeum Historii Polski. 23 września 2023 r. Jacek Szydłowski / Forum
Trudno się spodziewać, że po ośmiu latach kreowania bezprawia Julia Przyłębska i tzw. dublerzy raptem nawrócą się i odetną sami od siebie, ale nie o to tutaj chodzi. I nie takiego skutku uchwały należy się spodziewać.

Długo wyczekiwana uchwała Sejmu w sprawie nieważności wyboru „dublerów” i wyroków wydanych z ich udziałem przez wielu traktowana jest jako pusta deklaracja. I bezradne nawoływanie tychże „dublerów” oraz samej Julii Przyłębskiej do ustąpienia w imię naprawy praworządności. Rzeczywiście, trudno się spodziewać, że po ośmiu latach kreowania bezprawia raptem nawrócą się i odetną sami od siebie, ale nie o to tutaj chodzi. I nie takiego skutku uchwały należy się spodziewać.

Czytaj także: PiS trzyma się w Trybunale nie-Konstytucyjnym. Przyłębska boi się szturmu?

Znieprawiony pseudotrybunał Przyłębskiej

Przyjęta w środę przez Sejm uchwała (240 posłów było za, 197 przeciw) – podobnie jak o niespełna dwa miesiące wcześniejsze uchwały w sprawie neo-KRS i TVP – ma charakter moralny, historyczny, ale także prawny.

Moralny – bo jest symbolicznym odcięciem się Sejmu RP od działalności znieprawionego pseudotrybunału niekonstytucyjnego. Działalności, która w Europie i na świecie stała się już przedmiotem badań prawoznawczych jako przykład demoralizacji sędziów i klasy politycznej, patologizacji prawa i sądownictwa oraz wypaczenia idei demokratycznego państwa prawa.

Historyczny – ponieważ z pewnością przejdzie do historii.

Prawny – bo choć nie jest źródłem prawa, to jednak ma prawne znaczenie. W obiegu prawnym funkcjonują i wywołują konkretne skutki rozmaite uchwały i rezolucje organizacji międzynarodowych (jak ONZ) czy organów (jak Parlament Europejski czy Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy). Uchwała Sejmu jest wyrazem woli politycznej większości. To deklaracja, jak organy państwa, które podlegają władzy politycznej, odnoszą się do aktów wydawanych przez Trybunał nie-Konstytucyjny Julii Przyłębskiej. Deklaracja, w której władza polityczna odmawia posłuszeństwa wyrokom Trybunału, wydanym z udziałem tzw. dublerów, oraz stawia pod znakiem zapytania status działalności całego Trybunału, w którym władzę uzurpuje sobie od ponad roku Julia Przyłębska.

Prawne znaczenie uchwały odnosi się także do organów władzy wykonawczej – wszelkich urzędów, funkcjonariuszy czy osób pełniących funkcje publiczne, jak np. policjanci, prokuratorzy, funkcjonariusze straży granicznej, lekarze w publicznej służbie zdrowia czy nauczyciele. Odnosi się także do władz samorządowych i ich organów. I oczywiście do sądów.

To bardzo ważne. Sędziowie, którzy – wbrew tej uchwale – nie będą stosowali wyroków Trybunału Konstytucyjnego z grudnia 2015 r., Trybunału Praw Człowieka, TSUE, Sądu Najwyższego czy NSA w taki sposób, że nie pominą przy orzekaniu wyroków z „dublerami” Trybunału Przyłębskiej, nie mogą być traktowani jak sędziowie europejscy, skoro prawa unijnego nie uznają. Nie będą karani (byłby to powrót do idei ustawy kagańcowej, czyli karania sędziów za orzeczenia), ale fakt, że nie stosują prawa Unii Europejskiej, będzie zapewne jednym z kryteriów oceny ich orzecznictwa, jeśli zechcą awansować.

Czytaj także: Łom niekonstytucyjny. Jak Trybunał Przyłębskiej pędził na ratunek TVPiS

Czy Duda zachowa się jak prezydent?

Uchwała została przyjęta. Do niej minister sprawiedliwości Adam Bodnar przygotował – we współpracy z organizacjami pozarządowymi i ekspertami (m.in. z Fundacji im. Stefana Batorego) – dwie ustawy zwykłe i jedną konstytucyjną (o zmianie ustawy zasadniczej) dotyczące Trybunału Konstytucyjnego.

Przedstawił też – przygotowaną w drodze konsultacji społecznych – jeszcze jedną ustawę naprawiającą system sądownictwa: o Krajowej Radzie Sądownictwa. To drugi w sprawie KRS krok po uchwale przyjętej ponad miesiąc temu.

Bodnar zapewnił, że będzie cierpliwie pukał do prezydenta Andrzeja Dudy i przekonywał go do poparcia tych aktów prawnych oraz do tego, że są one w interesie Polski. Bo są, już choćby tylko jako warunek niezakłóconego korzystania z pieniędzy z unijnych programów pocovidowej odbudowy i z ogromnych funduszy spójności.

Jak zareaguje prezydent – zobaczymy. Może zobaczy, że przyjęcie tych rozwiązań jest teraz także w interesie ugrupowań, które wyniosły go na urząd prezydenta: proponują bowiem, by także parlamentarna opozycja miała wpływ na wybór poszczególnych sędziów do prawdziwego Trybunału Konstytucyjnego. Ustawy zostaną podpisane prędzej czy później, jeśli nie przez Andrzeja Dudę, to przez następnego prezydenta, więc może korzystniejsze dla niego byłoby nie stawać na drodze oczekiwanych przez wszystkich rozwiązań.

Dwie ustawy dotyczące Trybunału to przygotowane przez ekspertów Fundacji im Batorego:

  • projekt ustawy o TK. Najważniejsze nowości: wybór sędziów większością 3/5 głosów w Sejmie i przekazanie części władzy prezesa Trybunału Zgromadzeniu Ogólnemu Sędziów TK;
  • ustawa „wprowadzająca”, która reguluje status wyroków wydanych z udziałem „dublera” (unieważnia wszystkie, ale skutki tych, które wydano w sprawie skarg konstytucyjnych dla konkretnego skarżącego, nie będą kwestionowane).

A także:

  • zmiana Konstytucji, która pozwoli „zresetować” Trybunał i wybrać cały jego skład od nowa.

Jak widać, to, co najczęściej i najdramatyczniej kwestionują funkcjonariusze PiS, czyli skrócenie kadencji, byłoby przeprowadzone na najwyższym, konstytucyjnym poziomie, co powinno rozbroić pisowską krytykę, wątpliwości obywateli i – ewentualnie – Unii Europejskiej. Ten sposób jest najtrudniejszy, ale też najbardziej „aksamitny” i praworządny. Choć prawdą jest, że w tym parlamencie koalicja raczej nie znajdzie sojuszników do zmiany konstytucji, więc ustawa konstytucyjna pozostanie w sferze praworządnych gestów symbolicznych.

Ale gesty też się liczą.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną