Niewygodna dla PiS historia. Zielony Ład i zielone światło od Morawieckiego. Tak było
Zielony Ład, który w rolnictwie jest uzupełniony unijną „strategią od pola do stołu”, to program przyspieszenia transformacji energetycznej, połączonego z zabiegami na rzecz bioróżnorodności. Bazuje na celu neutralności klimatycznej netto całej UE w 2050 r. Premier Mateusz Morawiecki wetował przyjęcie go w czerwcu 2019 r., ale na kolejnych szczytach Warszawa zmiękczała swój sprzeciw.
Ostatecznie w grudniu 2020 r. Morawiecki dał zielone światło dla podwyższenia celu zbijania redukcji gazów cieplarnianych w całej Unii z „co najmniej 40 proc.” do 55 proc. w 2030 r. (w porównaniu do 1990).
Czytaj też: Gra w Zielony Ład. W tym gorącym sporze najbardziej szkodzi tępa propaganda
Zgoda rządu PiS na „prawo klimatyczne”
Opinia publiczna była wówczas pochłonięta wetem wobec budżetu UE, którym Morawiecki z Viktorem Orbánem usiłowali zablokować przyjęcie mechanizmu „pieniądze za praworządność”. Ostatecznie na tym samym szczycie Morawiecki odpuścił oba polskie weta – zarówno w kwestii celu redukcyjnego, jak i powiązania wypłat funduszy z praworządnością. Ta decyzja Rady Europejskiej z grudnia 2020 r. otworzyła drogę do prac nad „prawem klimatycznym”, czyli prawnie wiążącym rozporządzeniem, które umocowało cel neutralności w 2050 r. i pośredni cel redukcyjny w 2030.
W finalnym głosowaniu Rady UE nad „prawem klimatycznym” w czerwcu 2021 r. wstrzymała się tylko Bułgaria, a reszta krajów, w tym Polska, poparła nowe przepisy. Zgoda Warszawy odmroziła całość naszej koperty w Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (w sumie 3,5 mld euro), której połowa była – na mocy innych przepisów – zablokowana dla krajów niepopierających celu neutralności w 2050 r.