Dyplomacja IV RP wszczęła nową europejską wojenkę. Pretekstem stała się kolejna wartość – i wyróżnik – współczesnego cywilizowanego świata: odstąpienie od stosowania kary śmierci. To jego symbolem miał być przecież pomysł ustanowienia Europejskiego Dnia przeciwko Karze Śmierci.
Zobacz sondę: czy jesteś za karą śmierci?
Grożąc vetem, Polska stanęła – znowu, co znamienne, samotnie – przeciwko wszystkim pozostałym 26 państwom Unii. Jest jasne, że taka konfrontacja zaszkodzi wizerunkowi kraju. Na dodatek jest bitwą z góry skazaną na porażkę – powrotu do kary śmierci w Europie nie sposób sobie wyobrazić. Rządząca dziś w Warszawie ekipa dobrze o tym wie. Tym bardziej oczywiste są jej motywacje: chodzi wyłącznie o punkty wyborcze. Wszak przynajmniej część rodaków ceni mit polskiej wyjątkowości i wierzy w skuteczność wymachiwania szabelką w polityce międzynarodowej. A już zdecydowana większość jest za przywróceniem kary śmierci (ba: od 1989 roku odsetek jej zwolenników stale rośnie i sięga już trzech czwartych społeczeństwa). Na nic zdają się przedstawiane przez naukę prawa dowody nieskuteczności tej sankcji.
Przywrócić karę śmierci? Rządowi chodzi wyłącznie o punkty wyborcze.
Reklama