Wojska USA wyjeżdżają z Rzeszowa. Wielkie uspokajanie wielkiej paniki w sprawie J-Town
Wojska USA wyjeżdżają z Rzeszowa. Panikę w sprawie J-Town lepiej było uprzedzić, niż uspokajać
Chyba nie ma wysokiego rangą polityka, który by do tej pory nie zabrał głosu – politycy władzy w uspokajającym tonie – w sprawie „relokacji” amerykańskich żołnierzy z podrzeszowskiego lotniska Jasionka do innych baz w kraju. Przekaz dnia był taki, że to żadne wycofanie, że Amerykanie zostają w Polsce, a niewykluczone, że będzie ich jeszcze więcej.
Masowe uruchomienie mechanizmu werbalnego zarządzania kryzysowego okazało się konieczne, gdy paski i nagłówki zaczęły przybierać paniczny ton, a w internecie rozlała się fala opinii o zdradzie, odwrocie i kolejnych ustępstwach Trumpa wobec Putina. Towarzyszyły jej nieuchronne w takich sytuacjach oskarżenia, kto zawinił: władza obecna podejrzewana przez przeciwników o antyamerykańskość czy poprzednia – o lizusostwo wobec USA. Tymczasem o tych zmianach wiadomo było od ponad pół roku.
Czytaj także: Celem będzie Iran? Co robią amerykańskie bombowce B-2 na wyspie Diego Garcia
Co wynikało ze szczytu w Waszyngtonie
Fakty były takie. Przed szczytem NATO w Waszyngtonie, a więc jeszcze za prezydentury Joe Bidena, USA wynegocjowały z sojusznikami stopniowe umiędzynarodowienie zadań wsparcia dla Ukrainy. Chodziło o przekazanie ich spod parasola europejskich dowództw sił zbrojnych USA pod komendę NATO. Przez poprzednie dwa lata to na amerykańskim dowództwie EUCOM spoczywało planowanie, koordynacja, a czasem wymuszanie dostaw – bo, nie miejmy złudzeń, deklaracje polityczne nie zawsze przekuwały się od razu w wagony sprzętu czy amunicji.