Kraj

PKW podała oficjalne wyniki. Trzaskowski przed Nawrockim, wysoko Braun

Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski zmierzą się w drugiej turze. Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski zmierzą się w drugiej turze. KŻ / Polityka
Pierwsza tura wyborów za nami. Będzie druga – za dwa tygodnie 1 czerwca. Polki i Polacy wybiorą między Rafałem Trzaskowskim a Karolem Nawrockim.

O godz. 10:45 w poniedziałek 19 maja Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła oficjalne wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich:

Rafał Trzaskowski: 31,36 proc.
Karol Nawrocki: 29,54 proc.
Sławomir Mentzen: 14,8 proc.
Grzegorz Braun: 6,34 proc.
Szymon Hołownia: 4,99 proc.
Adrian Zandberg: 4,86 proc.
Magdalena Biejat: 4,23 proc.
Krzysztof Stanowski: 1,24 proc.
Joanna Senyszyn: 1,09 proc.
Marek Jakubiak: 0,77 proc.
Artur Bartoszewicz: 0,44 proc.
Maciej Maciak: 0,19 proc.
Marek Woch: 0,09 proc.

Frekwencja wyniosła 67,31 proc., najwięcej w historii wyborów prezydenckich w Polsce. Kart nieważnych było 2727.

Trzaskowski nieznacznie przed Nawrockim

Opublikowane o godz. 21 wyniki exit poll (Ipsos dla TVN24, Polsat News i TVP):

Rafał Trzaskowski: 30,8 proc.
Karol Nawrocki: 29,1 proc.
Sławomir Mentzen: 15,4 proc.
Grzegorz Braun: 6,2 proc.
Adrian Zandberg: 5,2 proc.
Szymon Hołownia: 4,8 proc.
Magdalena Biejat: 4,1 proc.
Joanna Senyszyn: 1,3 proc.
Krzysztof Stanowski: 1,3 proc.
Marek Jakubiak: 0,8 proc.
Artur Bartoszewicz: 0,5 proc.
Maciej Maciak: 0,4 proc.
Marek Woch: 0,1 proc.

O północy zostały opublikowane pierwsze wyniki late poll. Kolejność się nie zmieniła, zmiany były kosmetyczne:

Rafał Trzaskowski: 31,1 proc.
Karol Nawrocki: 29,1 proc.
Sławomir Mentzen: 14,8 proc.
Grzegorz Braun: 6,3 proc.
Adrian Zandberg: 5,2 proc.
Szymon Hołownia: 4,9 proc.
Magdalena Biejat: 4,1 proc.
Joanna Senyszyn: 1,4 proc.
Krzysztof Stanowski: 1,3 proc.
Marek Jakubiak: 0,8 proc.
Artur Bartoszewicz: 0,5 proc.
Maciej Maciak: 0,4 proc.
Marek Woch: 0,1 proc.

Jeszcze w niedzielę 18 maja ukazały się też wyniki sondażu (Opinia24 dla „Faktów” TVN i TVN24) dotyczące drugiej tury, przeprowadzonego już po zamknięciu lokali wyborczych. 46 proc. ankietowanych zapowiedziało poparcie dla Rafała Trzaskowskiego, 44 proc. dla Karola Nawrockiego. Ale uwaga: 10 proc. nie wie, na kogo zagłosuje, albo odmówiło odpowiedzi.

Wstępne wyniki wyborów analizuje Jerzy Baczyński:

Mariusz Janicki: Druga tura to nowe rozdanie

Trzaskowski: Nawrocki to ekstremalne zagrożenie

Rafał Trzaskowski swój wieczór wyborczy zorganizował w Sandomierzu. „Dobry wieczór Sandomierz, dobry wieczór cała Polsko” – zaczął kandydat KO. „Kochani, idziemy po zwycięstwo. Mówiłem wam, że będzie bardzo blisko. I jest bardzo blisko. Cieszę się, że wygrałem pierwszą turę, ale dużo pracy przed nami. Potrzebne są wasze głosy, determinacja, musimy przekonać wszystkich” – kontynuował.

Trzaskowski dziękował żonie, dzieciom, tym, którzy go poparli. „Dziękuję za każdy baner, za każdy uścisk dłoni, pracę w internecie, bo gdyby nie praca wolontariuszy, tych, którzy zaangażowali się w kampanię wyborczą, nie byłoby tego pierwszego miejsca. Ten wynik pokazuje, jak musimy być zdeterminowali, żeby wygrać wybory prezydenckie” – mówił Trzaskowski, który dziękował i gratulował „przyjaciołom z koalicji 15 października”: Magdalenie Biejat, Szymonowi Hołowni, Joannie Senyszyn, Adrianowi Zandbergowi. „Zawsze będę wyciągał rękę do innych jako prezydent. Pamiętajcie o tym, że w roku 2020 r. decyzja prezesa, pan Andrzej Duda, miał 43 proc., dziś kandydat PiS osiągnął dużo gorszy wynik, ale to nie może nas usypiać. Idę po zwycięstwo nie tylko dla siebie, ale dla nas wszystkich, których władza PiS, chcąca wrócić do władzy, niszczyła. Dla kobiet, nauczycieli, seniorów i seniorek, młodego pokolenia, dla których oni nie mieli nic do zaproponowania, dla przedsiębiorców, ludzi pracy. Po to i dla nich idziemy po zwycięstwo! Dziś musimy dokończyć to wszystko, co zapoczątkowaliśmy w 2023 r. Musimy rozliczyć PiS, rozliczymy ich do końca” – deklarował.

Jednocześnie wzywał: „Dosyć już podziałów i kłótni, czas na spokojną rozmowę. Polska ma być silna w Unii Europejskiej, nasze relacje z Brukselą były partnerskie, do Polski powinny płynąć pieniądze, żebyśmy wszyscy razem mogli zrealizować swoje aspiracje”.

Trzaskowski zapowiedział, że pierwszego dnia po zwycięstwie zajmie się ustawą antyaborcyjną, ustawą o języku śląskim, reformą sądownictwa. A także kryzysem psychiatrii dziecięcej, rozdziałem państwa od Kościoła. Zapowiedział też poparcie dla likwidacji Funduszu Kościelnego i budowania mieszkań dla młodych ludzi. „Będę aktywnym prezydentem, który będzie brał sprawy w swoje ręce, pospieszał rząd i będzie niezależny. Mój główny konkurent jest politykiem ekstremalnym, a my dziś nie potrzebujemy konfliktów. Potrzebny jest spokój i współpraca, nie rewolucja. Nie potrzebujemy prezydenta, który będzie was pouczał, a prezydenta, który będzie was słuchał. Wybór w drugiej turze to wybór między wolnością a indoktrynacją. Między uczciwością a cwaniactwem. Gwarantuję wam uczciwego i bezinteresownego prezydenta. Pamiętajcie, to jest biało-czerwona flaga, to jest rzecz święta. Wszyscy się pod nią zmieścimy”.

Wyniki skomentował na X premier Donald Tusk: „Właśnie zaczyna się gra o wszystko. Twarda walka o każdy głos. Te dwa tygodnie rozstrzygną o przyszłości naszej Ojczyzny. Dlatego ani kroku wstecz”.

Wpis na X umieścił też Andrzej Duda. „Z całego serca proszę byście za dwa tygodnie znów poszli i wybrali następnego Prezydenta RP. – zaapelował. – Prezydenta wolnej, suwerennej, niepodległej Polski. Polski, która będzie umiała ochronić słabszych i nie będzie musiała się bać silnych. Polski, w której będzie zwyciężała uczciwość, a nie cynizm i draństwo. To w tej chwili najważniejsze!”.

Nawrocki: Panie doktorze, czas na uratowanie Polski

„Zwyciężymy” – skandowano w gdańskim sztabie Karola Nawrockiego, podczas gdy kandydat wspierany przez PiS ściskał dłonie i wymieniał uśmiechy. „Tak, rzeczywiście zwyciężymy w tych wyborach, jesteśmy do tego gotowi i zdeterminowani, to wszystko skończy się naszym wspólnym zwycięstwem, zwycięstwem Polski” – mówił chwilę później sam kandydat.

Podziękował tym, którzy oddali na niego głos. „Którzy nie ulegli presji propagandy i kłamstwa rządu Donalda Tuska. Mieli siłę, odwagę i determinację, by oddać głos na swojego kandydata Karola Nawrockiego. Jestem z tego dumny” – stwierdził. „Jestem wdzięczny, dumny i zobowiązany, przede wszystkim z tego, że jestem jednym z was. Będę prezydentem Polek i Polaków, waszym głosem w Pałacu Prezydenckim”.

Wybory określił jako „najmniej sprawiedliwe w ciągu ostatnich 35 lat”. „Instytucje państwa wykorzystywane w walce z kandydatem obywatelskim. Odebrana subwencja Prawu i Sprawiedliwości, które mnie popierało. I co? I nic! Zwyciężymy!” – zakrzyknął Nawrocki.

„Ta kosmetyczna różnica między mną a zastępcą Donalda Tuska przywołuje symbolikę tego miejsca, ale też wielką postać polskiej historii. Jesteśmy w sali BHP, w sercu stoczni gdańskiej” – mówił. Przywołał Lecha Kaczyńskiego, „człowieka Solidarności”, który w 2005 r. przegrał pierwszą turę wyborów prezydenckich z Donaldem Tuskiem, wygrał natomiast w drugiej. Nawrocki nazwał go „najlepszym prezydentem III Rzeczypospolitej Polskiej”.

„My te wybory 1 czerwca wygrać musimy – kontynuował – żeby nie domknął się monopol jednego środowiska politycznego. Żeby nie domknął się system monowładzy. Ostatnim elementem tego domknięcia jest Rafał Trzaskowski. Dlatego Donald Tusk tak bardzo potrzebuje go w Pałacu Prezydenckim. Żeby wprowadzić w Polsce walutę euro, przyspieszyć pakt migracyjny, jeszcze bardziej kierować nienawiść do opozycji. Każdej opozycji, nie tylko konserwatywnej” – stwierdził kandydat popierany przez PiS.

Zwrócił się do kontrkandydatów: „Nie weszliście do drugiej tury, ale nie straciliście misji i konieczności służby wobec państwa polskiego. Monopol władzy dotyczy także was i może być problemem, niezależnie, czy jesteście z lewicy, czy z prawicy. Nie da wam dialogu i dyskusji partia, która rządzi całą Polską, czyli Platforma Obywatelska. Dlatego proszę was o głos w drugiej turze wyborów” – wezwał. Po czym zwrócił się personalnie do Sławomira Mentzena i wyborców Konfederaty. „Panie doktorze, to czas na uratowanie Polski”.

Mentzen: Byłoby pozamiatane

Kandydat Konfederacji nie poparł żadnego z kandydatów. „Ostateczne wyniki mogą się zmienić, ale pewne są dwie rzeczy. Mimo że w drugiej turze miałem największe szanse z Rafałem Trzaskowskim, niestety nie udało mi się do niej dojść, w związku z tym wynik drugiej tury jest jeszcze bardzo niepewny i wszystko się może wydarzyć. Gdyby skład tej tury był inny, byłoby pozamiatane. Druga pewna rzecz jest taka, że chyba jest to jednak największy sukces w historii naszego środowiska”.

Sławomir Mentzen dziękował wyborcom: „Nie byłoby tego, gdyby nie wy. Przy przewidywanej frekwencji poparło mnie 2,5–3 mln osób”.

Dziękował też żonie Agnieszce, która „sama znosiła te wszystkie miesiące, kiedy jeździłem po całej Polsce”, „leżał na niej ciężar zajęcia się domem i trójką wspaniałych dzieci”, i mamie Elżbiecie, która „była jego najwierniejszą fanką”. Zwrócił się też do dziennikarzy: „Kiedy kłamaliście na mój temat, mamie robiło się smutno. Wstydźcie się tych bzdur na mój temat, które pisaliście. Mamo, bardzo cię kocham, dziękuję za wparcie”.

Na koniec podziękował sztabowi i jego szefowi Bartoszowi Bocheńczakowi. „Żałuje, że nie miał bardziej plastycznego kandydata, którego mógłby zmusić do trochę większej aktywności, ale niestety nie dało się. Gdybyśmy mieli takiego Trzaskowskiego czy Nawrockiego, to bylibyście teraz w drugiej turze. Nie z każdego drewna da się zrobić dobrego piłkarza”.

Podziękował wreszcie ekipie wyjazdowej, która zorganizowała mu 348 wieców od września 2024.

Braun i jego „front gaśnicowy”

„Szczęść Boże – tradycyjnie zaczął Grzegorz Braun. – Aktywność szerokiego frontu gaśnicowego jest teraz zmierzona i zważona. Taki jest sens dzisiejszego werdyktu. To odczyt temperatury narodu polskiego przed walką, jaką szeroki front gaśnicowy stoczy w wyborach parlamentarnych” – powiedział prezes Konfederacji Korony Polskiej. Gaśnica stała się symbolem jego polityki, odkąd w grudniu 2023 r. zgasił ustawioną w Sejmie menorę chanukową. W obecnej kampanii zwolennicy Brauna przynosili gaśnice z prośbą o autograf. Podpisał ich ponad tysiąc. Także w sztabie wyborczym, w którym Braun wystąpił po ogłoszeniu wstępnych wyników, stał przed nim rząd czerwonych butli.

„Ten szeroki front gaśnicowy się ujawnił. Wyszliśmy z lasu – na pole. Oby to było dla nas pole grunwaldzkie. Front idzie odzyskać niepodległość – deklarował. – To moje ostatnie wystąpienie w tej kampanii, bo od jutra zaczynamy następną. Idziemy do następnego Sejmu, Senatu, eurokołchozu, jeśli jeszcze się nie zawali, a zrobimy wszystko, by się zawalił. Byle nie nam na głowę” – zapowiadał. Przywołał swoje wyniki sprzed dziesięciu lat: „Przemnożyliśmy je naście razy. To jest dobry trend”. W wyborach prezydenckich 2015 r. zdobył 0,83 proc. głosów.

Braun liczy na satysfakcjonujące wyniki kolejnych wyborów. „Front musi wprowadzić do parlamentu posłów prawicy. Tej prawicy, która jest prawdziwie antysystemowa, a nie dryfuje do centrum; prawdziwie wolnościowa, a nie rozmienia na drobne kanoniczny postulat wolności, zwłaszcza gospodarczej; prawdziwie narodowa, a nie eurokołchozowa; prawdziwie katolicka, ale nie tylko sercem, ale rozumem, w perspektywie sądu ostatecznego” – mówił.

„Nie wszystkie nasze spotkania zaszczycane były obecnością mediów – kontynuował Braun. – Nasz przekaz nie był relacjonowany. A jednak okazuje się, że można działać realnie z widokami na poważną reprezentację parlamentarną, łamiąc zasady ciążenia politycznego. Skontaktowaliśmy się z wyborcami naszymi kanałami komunikacji. Działamy beztlenowo i osiągamy ten wynik beztlenowo” – triumfował.

Powtórzył tzw. trójkę Brauna: „Precz z komuną, precz z eurokomuną, precz z żydokomuną. Niech żyje Polska”. Po tym w sztabie rozległy się oklaski i okrzyki „Grzegorz Braun!”. Prezes Konfederacji Korony Polskiej podziękował obecnemu na sali Januszowi Korwin-Mikkemu („Otworzył nam przed laty okienko możliwości”) i zadeklarował, że zrobi wszystko, żeby nie zmarnować sukcesu, kończąc słowami ślubowania małżeńskiego: „Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci”.

Zandberg: Idziemy po prawdziwą zmianę

„Kiedy zaczynaliśmy tę kampanię w styczniu, słyszeliśmy od właścicieli wydumanych sondażowni, że będziemy mieli pół procent poparcia. Od mędrców i telewizyjnych ekspertów, że Razem nie jest w stanie zebrać podpisów, a co dopiero zdobyć poważnego wyniku w wyborach – mówił w niedzielę Adrian Zandberg. – Słyszeliśmy, że nie ma miejsca w Polsce na nic poza duopolem i skrajną prawicą. Udowodniliśmy im, że się mylą.

Udowodniliśmy, że nie damy się szantażować, zagłuszyć, zapędzić do kąta. Że idziemy po prawdziwą zmianę. Chciałbym bardzo podziękować wszystkim tym, którzy poszli dziś zagłosować. Za Polską egoizmu? Nie, za Polską solidarności. Ale przede wszystkim za zmianą, za końcem duopolu.

Trzeba było wiary i nadziei, żeby dojść do tego miejsca. Bo ta kampania to tak naprawdę nie byłem ja, to byliśmy my. My, pracownicy, którzy chcą mieć normalną umowę pracę, a nie być wypychanymi na śmieciówki albo umowy btb. My, ludzie, którzy chcą normalnej polityki mieszkaniowej, a nie polityki ustawionej pod banki, deweloperów i spekulantów. Ta kampania to byli kierowcy, którzy organizowali się, żeby upomnieć się o swoje prawa przeciwko korporacjom. To byli lokatorzy, którzy nie godzą się na to, żeby dach nad głową to był tylko przywilej 10 proc. najbogatszych. Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek wcześniej wierzę i wiem, że damy radę”.

Zandberg zapowiedział, że nie poprze nikogo w drugiej turze: „Wyborcy to nie puchar przechodni, którego jeden polityk może oddać drugiemu. Wyborcy to są mądrzy ludzie mający swoje poglądy, wartości i zgodnie z nimi będą głosować”.

Hołownia poparł Trzaskowskiego

„Kochani. Dziękuję, że tu jesteście. Skandowaliście, że będzie dobrze, ale okazuje się, że jeszcze nie teraz. Jesteśmy w drodze, na której od naszej determinacji będzie zależało, czy nastąpi zmiana, czy będziemy mieli wyłącznie do czynienia z zamianą jednej partii na drugą” – rozpoczął Szymon Hołownia, który z sondażowym wynikiem 4,8 proc. nie wszedł do drugiej tury.

Lider Trzeciej Drogi wierzy, że realny wynik będzie wyższy, ale przyznał, że marzył o lepszym. „Patrzę jednak na te sondażowe wyniki z niepokojem. Jaki to jest sygnał, że kandydat nienawiści, agresji antysemityzmu zdobywa aż takie poparcie w naszym społeczeństwie? Jesteśmy w trudnym momencie jako naród” – mówił na gorąco.

Podsumował, że ok. 60 proc. zdobyli ci, którzy krytykują rządzącą koalicję. „My jako Trzecia Droga zapłaciliśmy za to, że jesteśmy w tym rządzie, ale my jesteśmy odpowiedzialni za Polskę”. I dodał z nadzieją: „Nie było kropli, która by przegrała ze skałą, którą drąży. Jeżeli wytrwamy, nie odpuścimy, będziemy cały czas stali za tym, w co wierzymy, to będzie dobrze”.

Na koniec wyraźnie poparł w drugiej turze Rafała Trzaskowskiego. „Musimy dać szansę Rafałowi Trzaskowskiemu. Rafał, chcemy ci dać tę szansę, której my nie dostaliśmy. Chcemy ci ją dać, bo przed tobą wielkie wyzwania, musisz pokazać, że chcesz jednoczyć Polskę, a nie tylko tego, żeby PO wygrała kolejne wybory”.

Biejat: Najlepszy wynik lewicy od lat

„Dziękuję wszystkim, którzy oddali na mnie głos, tym, którzy pracowali w tej kampanii, politykom i polityczkom Lewicy i wolontariuszom” – mówiła Magdalena Biejat. „To jedno już widać tutaj: to jest najlepszy wynik lewicy od lat w wyborach prezydenckich i zdecydowanie najlepszy wynik kobiety startującej na urząd prezydenta Rzeczpospolitej. Oczywiście chciałabym, żeby był lepszy, ale powiem wam jedno: to jest dla nas dodatkowa motywacja, żeby pracować jeszcze ciężej, dodatkowa motywacja do tego, żeby – tak jak obiecałam wam w tej kampanii – nie poddawać się, iść do przodu. (...) Ta kampania to jest tylko początek, a nie koniec, niezależnie od wyniku”.

„Jest jasne, że jest miejsce na scenie politycznej dla lewicowej agendy, że lewicowi wyborcy poszli do wyborów i stanęli po stronie lewicowego programu. (..) To ważny sygnał dla wszystkich polityków na całej scenie politycznej: że z wyborcami lewicy muszą się liczyć – jesteście ważni, wasz głos ma znaczenie i to udowodniliście w tych wyborach” – podkreśliła.

„Oczywiście to jest sygnał dla lewicy w rządzie i dla całego rządu, że musimy pracować jeszcze ciężej, żeby dowozić lewicowe sprawy w tym rządzie. (…) Ja mogę wam obiecać, że nie będę odpoczywać, nie będę kończyć tej pracy, ona się dopiero zaczyna. Zapewniam was, że zarówno ja, jak i lewica zadbamy o to, żeby w kolejnych wyborach było was jeszcze więcej. Żebyście widzieli w nas to, na co zasługujecie, ludzi, którzy walczą o wasze sprawy, nigdy się nie poddają, z energią i wiarą stają po waszej stronie, czy trwa jakaś kampania, czy nie. To mogę wam obiecać w imieniu własnym i wszystkich, którzy tu teraz stoją” – zapewniła.

Czy udzieli poparcia demokratycznemu kandydatowi? „Teraz pora na to, by Rafał Trzaskowski potraktował wyborców lewicy poważnie, przekonał ich, żeby nie zostali w domu 1 czerwca. Wyniki pierwszej tury wskazują na to, że wyborcy lewicy to duża grupa, która zaważy o wynikach” – mówiła Biejat w rozmowie z Grzegorzem Kajdanowiczem w TVN24.

PKW: frekwencja wyborcza

W południe 18 maja – jak podała PKW – frekwencja wyniosła 20,28 proc. W 2020 r. to było 24,08 proc., w 2015 – niespełna 15 proc. Najwyższą frekwencję do południa odnotowały woj. małopolskie (23,05 proc.), podlaskie (22,57 proc.) i podkarpackie (22,3 proc.). Najniższą: opolskie (16,07 proc.), lubuskie (17,57 proc.) i dolnośląskie (17,91 proc.).

W przypadku miast do godz. 12 przodowały Lublin (24,34 proc.), Rzeszów (23,01 proc.) i Białystok (22,81 proc.). Najniższą frekwencję notowały Gdańsk (16,93 proc.), Opole (18,54 proc.) i Gorzów Wielkopolski (19,44 proc.). Najwięcej kart do głosowania w stosunku do osób uprawnionych wydano w Krynicy Morskiej (50,16 proc.).

Do godz. 17 w niedzielę frekwencja wyniosła 50,69 proc. W 2020 r. była niższa (47,89 proc.) i sporo niższa w wyborach prezydenckich w 2015 (34 proc.). Wyższa była w przypadku wyborów parlamentarnych 2023 (ok. 57 proc.).

Najwyższa do godz. 17 była frekwencja w woj. mazowieckim (54,96 proc.), małopolskim (52,89 proc.) i pomorskim (52,40). Najniższa: w woj. opolskim (43,22 proc.), lubuskim (46,84 proc.) i warmińsko-mazurskim (47,86 proc.). We wszystkich miastach wojewódzkich frekwencja przekroczyła 50 proc. Najwyższa była w Warszawie (58,85 proc.), Poznaniu (56,22 proc.) i Krakowie (55,41 proc.). Najniższa: w Gorzowie Wielkopolskim (50,04 proc.), Opolu (51,68 proc.) i Kielcach (52,20 proc.). Znów najwyższa była frekwencja w Krynicy Morskiej.

Polki i Polacy głosują na prezydenta, 18 maja 2025 r.Robert Robaszewski/Agencja Wyborcza.plPolki i Polacy głosują na prezydenta, 18 maja 2025 r.

Wybory prezydenckie: były incydenty

Lokale wyborcze były otwarte w całej Polsce 18 maja od godz. 7 do 21. „Głosowanie odbywa się bez przerwy – zakomunikował przewodniczący PKW Sylwester Marciniak podczas pierwszej konferencji prasowej o godz. 9:30 – Początek głosowania odbył się bez żadnych incydentów. Nie wydarzyło się nic, co mogłoby przedłużyć głosowanie”. Wybory rozpoczęły się punktualnie.

Odrębne obwodowe komisje wyborcze (m.in. ośrodki lecznicze, domy pomocy społecznej, zakłady karne) zgodnie z prawem można otwierać nieco później (w jednym z DPS zdecydowano się to zrobić o godz. 10).

Policja odnotowała kilkanaście przestępstw i nieco ponad 200 przypadków wykroczeń, głównie dotyczących prowadzenia agitacji w czasie ciszy wyborczej, zakłócania procesu wyborczego czy nadużywania alkoholu. PKW podkreśla, że w stosunku do liczby wyborców liczba naruszeń jest skromna.

Incydenty? Niewiele, ale dramatyczne. Jak podał Sylwester Marciniak, w obwodowej komisji wyborczej nr 178 (w Szczecinie) zasłabła 97-latka. Podjęto próbę reanimacji. Kobieta doznała zawału i zmarła. Nie wydano jej karty do głosowania. Zmarł również mężczyzna, który chciał oddać głos w komisji nr 33 (Bielsko-Biała). Tu też podjęto próbę reanimacji.

W Bielsko-Białej agresywnie zachowujący się mężczyzna ugryzł członka komisji wyborczej; sprawa będzie badana z paragrafu naruszenia nietykalności cielesnej.

Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Afera upadłościowa, czyli syndyk złodziejem. Z pomocą sędziego okradał upadające firmy

Powstała patologia: syndycy zawyżają koszty własnego działania, wystawiają horrendalne faktury za niestworzone rzeczy, sędziowie to akceptują, a żaden państwowy urzędnik się tym nie interesuje. To kradzież pieniędzy, które należą się przede wszystkim wierzycielom.

Violetta Krasnowska
12.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną