Kraj

Dwa marsze przed drugą turą. Trzaskowski: „Teraz albo nigdy! Musi wygrać uczciwość”

Wielki Marsz Patriotów za kandydaturą Rafała Trzaskowskiego. 25 maja 2025 r. Wielki Marsz Patriotów za kandydaturą Rafała Trzaskowskiego. 25 maja 2025 r. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl
Marsze kandydatów na prezydenta przed drugą turą wyborów przeszły w niedzielę przez Warszawę. Według nieoficjalnych danych ludzi wspierających Rafała Trzaskowskiego było trzy razy więcej niż zwolenników Karola Nawrockiego.

Wielki Marsz Patriotów z kandydatem Koalicji Obywatelskiej Rafałem Trzaskowskim rozpoczął się w samo południe na pl. Bankowym od hymnu i przemówień. Jego metę przygotowano na pl. Konstytucji. Marsz zwolenników Karola Nawrockiego szedł z ronda de Gaulle’a na pl. Zamkowy.

Dziś sondaże wskazują na wyrównany pojedynek w drugiej turze wyborów, przy czym wciąż dość liczna, kilkuprocentowa część wyborców nie wie, na kogo zagłosuje albo czy w ogóle pójdzie do urn. Niedzielne marsze są więc jak premie górskie na ostatnim etapie kampanii, które mogą zmienić ostateczne wyniki na mecie – obok spotkań na kanale YouTube ze Sławomirem Mentzenem (Nawrocki był tam w czwartek, Trzaskowski wczoraj) i piątkowej debaty telewizyjnej.

Trzaskowski: Czas, żeby wygrała uczciwość

Wielki Marsz Patriotów zapowiedziany był długo przed pierwszą turą wyborów. „Najlepszą odpowiedzią na kwietniowy marsz PiS będzie wielki majowy marsz patriotów. Bo ten maj zdecyduje o tym, czy Polska będzie silna i bezpieczna, czy osamotniona i słaba” – napisał na X Donald Tusk. A w niedzielę rano zachęcał:

Kilka godzin przed startem na pl. Bankowym zaczęli się zbierać się ludzie, których przybywało z minuty na minutę. Linie warszawskiego metra (podobnie jak dwa lata temu) były pełne pasażerów, czasami trudno było wsiąść do podjeżdżających pociągów. Zwolennicy Trzaskowskiego wieźli różne transparenty, m.in. z hasłem „Chcemy ustaw, nie ustawek”.

Metro w Warszawie pełne uczestników marszu. 25 maja 2025 r.Anna S. Kowalska/PolitykaMetro w Warszawie pełne uczestników marszu. 25 maja 2025 r.
Uczestnicy marszu wspierającego Rafała Trzaskowskiego zebrani na warszawskim pl. Bankowym. 25 maja 2025 r.Julia Zabrodzka/PolitykaUczestnicy marszu wspierającego Rafała Trzaskowskiego zebrani na warszawskim pl. Bankowym. 25 maja 2025 r.
Wielki Marsz Patriotów za Rafałem Trzaskowskim. 25 maja 2025 r.Dawid Wolski/East NewsWielki Marsz Patriotów za Rafałem Trzaskowskim. 25 maja 2025 r.
Kolorowo na Wielkim Marszu Patriotów, 25 maja 2025 r.Anna S. Kowalska/PolitykaKolorowo na Wielkim Marszu Patriotów, 25 maja 2025 r.

Po odśpiewaniu hymnu do zebranych przemówił Rafał Trzaskowski. „Teraz albo nigdy! Najwyższy czas, żeby wygrała uczciwość. Najwyższy czas, żeby wygrała prawość. Najwyższy czas, żeby wygrała sprawiedliwość. Najwyższy czas, żeby wygrała prawda, przyszłość. Żeby wygrała cała Polska” – rozpoczął, po czym wymienił kilkadziesiąt miast i mniejszych miejscowości, z których przyjechali jego zwolennicy.

Kontynuował: „Cała Polska wygra tylko wtedy, kiedy będziemy zdolni do rozmowy. To wam obiecuję: będę prezydentem, który łączy, który jest w stanie rozmawiać z każdym, widzieliście to wczoraj [chodzi o spotkanie ze Sławomirem Mentzenem – red.]. Ale też obiecuję, że niczego nie podpiszę w ciemno. Dziś razem budujemy przyszłość, patrzymy z ufnością, nigdy nikogo nie zostawimy z tyłu. Patrzy na nas cała Polska, cała Europa, cały świat, bo nam się udało. I nie pozwolimy nam zabrać dumy z tych osiągnięć”.

Trzaskowski powtarzał, jak ważne jest budowanie wspólnoty. „To jest ten moment, żeby być razem i wybrać prezydenta, który będzie waszym prezydentem. To wam uroczyście ślubuję”.

Biejat, Senyszyn i Hołownia z Trzaskowskim

Do Polski przyjechał ze wsparciem dla Trzaskowskiego nowy prezydent Rumunii (dotychczasowy mer Bukaresztu) Nicușor Dan, który chwilę wcześniej pokonał u siebie kandydata skrajnej prawicy. „Przyjechałem do Warszawy, bo mamy te same wartości. Przyjechałem, aby dziękować za wsparcie, jakiego Polska zawsze udzielała Rumunii na naszej drodze europejskiej. Wybory to coś, co określa wspólnotę. Wartości, w które wierzymy, to demokracja, państwo prawa, wolność słowa. (...) Tydzień temu wygrała cała Rumunia, za tydzień wygra cała Polska” – mówił na pl. Bankowym.

„Wiem, że oczekujecie przyspieszenia” – rozpoczęła liderka lewicy Magdalena Biejat, ale musiała przerwać, bo potrzebna była pomoc medyczna dla jednego z uczestników. Kontynuowała: „W pierwszej turze część z was pokazała rządowi żółtą kartkę. Was głos się liczy, wasz głos został usłyszany i obietnice muszą zostać dowiezione. Ale musicie nam jeszcze raz pomóc, bo nic się nie wydarzy, jeśli w Pałacu Prezydenckim zasiądzie człowiek, który wszystko będzie blokował. Za nim stoją szemrane interesy i ludzie. To człowiek, który na ostatniej debacie nie potrafił wymienić jednej rzeczy, jaką zrobi dla osób starszych i potrzebujących”.

Jak mówiła Biejat, teraz możemy postawić tamę marszowi skrajnej prawicy albo otworzyć jej szeroko drzwi. „Za Nawrockim stoją Mentzen, Braun i ludzie, którzy nie mają problemu, żeby spalić flagę UE, wzbudzać nienawiść i agresję, wprowadzić płatne studia i płatną ochronę zdrowia. W tych wyborach wybieramy między Polską brunatną a mieniącą się różnymi kolorami. Idźcie i zagłosujcie z nadzieją. Zrobię wszystko, żeby wasz głos nie był trofeum, tylko zobowiązaniem”.

Na starcie marszu przemawiali także lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz („Trzaskowski nie będzie słuchał liderów politycznych, partii, rządu. Będzie słuchał ludu”, „Nawrocki będzie narzędziem w rękach Kaczyńskiego”) i lewicowy marszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty. Przemawiała także kandydatka do urzędu Joanna Senyszyn. „Kochani! Wiem, że tak jak ja chcecie Polski, w której każdy jest każdemu przyjacielem. Musimy się szanować, bo chcemy żyć w pokoju i spokoju. Chcemy nie bać się biedy, dyskryminacji i równości. Chcemy, żeby kobiety mogły same decydować o sobie, żeby nie było dyskryminacji żadnej mniejszości, żeby nie było więźniów czwartego piętra”, mówiła. I przekazała charakterystyczne dla siebie czerwone korale – zawiesiła je na szyi Małgorzacie Trzaskowskiej. „Kochani, idziemy po zwycięstwo. Niech do Pałacu Prezydenckiego powędrują czerwone korale. Moc jest z nami!”.

Pod koniec wyszedł Szymon Hołownia: „Powiem do Rafała krótko: wygraj te wybory. Dla nas wszystkich. I zmień Polskę, bo ona potrzebuje zmiany. Bądź prezydentem, który zaprowadzi pokój w naszych rodzinach, miastach, wszędzie tam, gdzie nas podzielili. Chcemy Polski równych szans dla wszystkich niezależnie od kodu pocztowego. (…) Dajemy ci dziś więcej niż głos, dajemy ci naszą wiarę i nadzieję, że z tych cegieł zbudujesz dom, a nie mur”. Prosił wszystkich, którzy się wahają, żeby poszli na wybory. „Jakiego chcecie mieć prezydenta: takiego, który trzaska, czy takiego, który strzela w dziąsło?”.

Wielki Marsz Patriotów za Rafałem Trzaskowskim. 25 maja 2025 r.Koalicja Obywatelska/X (d. Twitter)Wielki Marsz Patriotów za Rafałem Trzaskowskim. 25 maja 2025 r.
Wielki Marsz Patriotów, 25 maja 2025 r.Anna S. Kowalska/PolitykaWielki Marsz Patriotów, 25 maja 2025 r.
Wielki Marsz Patriotów, 25 maja 2025 r.Anna S. Kowalska/PolitykaWielki Marsz Patriotów, 25 maja 2025 r.

Donald Tusk: „Gangsterzy chcą przejąć władzę”

Przed startem marszu zaplanowano jeszcze przemówienie Donalda Tuska. „Jestem w tej polityce sporo lat. Widziałem wielkie marsze, które zmieniały historię, widziałem wojnę na własne oczy, zakładałem Solidarność jako młody człowiek. Ale chyba nigdy nie byłem tak poruszony i tak przejęty. Wszystko, co chcę powiedzieć, mam głęboko wyryte w sercu. Wierzę w Polskę, wierzę w was. Widzę Polskę ludzi uczciwych, wierzących w dobrą przyszłość ludzi, w swoje rodziny i miasta. Jeszcze nigdy słowa »Tu jest Polska« nie brzmiały tak autentycznie” – mówił premier.

Tusk mówił o słowie „przepraszam” („bo spodziewaliście się, że będzie więcej, mocniej, szybciej”) i o słowie „proszę” („Dajcie nam siłę, bądźcie jej źródłem, żebyśmy mogli zmienić Polskę tak, jak sobie to wyobrażamy. Dajcie naszym dzieciom i wnukom zjednoczoną władzę, żeby budować silną ojczyznę”).

Stanowczo dodał, że nie wierzy tym, którzy chcieliby Polskę budować na kłamstwie, złu i złodziejstwie. „Po to ich przegoniliśmy. Zwracam się do wszystkich Polek i Polaków: tu nie chodzi o partię czy Tuska, tu chodzi o ojczyznę. Polską kilka lat temu rządzili polityczni gangsterzy, dzisiaj – otwórzcie szeroko oczy – po władzę chcą sięgnąć nie polityczni, ale zwykli gangsterzy. Polsko, obudź się!” – mówił szef rządu.

Wielki Marsz Patriotów za Rafałem Trzaskowskim. 25 maja 2025 r.Agnieszka Zagner/PolitykaWielki Marsz Patriotów za Rafałem Trzaskowskim. 25 maja 2025 r.
Barbara Tokarska, ps. Jola, sanitariuszka Pułku AK Baszta. Wielki Marsz Patriotów, 25 maja 2025 r.Anna S. Kowalska/PolitykaBarbara Tokarska, ps. Jola, sanitariuszka Pułku AK Baszta. Wielki Marsz Patriotów, 25 maja 2025 r.

Potem czoło marszu przesuwało się już w stronę Muzeum Sztuki Współczesnej i zbliżało do centrum, które jest półmetkiem pochodu. Z ruchomej platformy przemawiali ministrowie i współpracownicy Rafała Trzaskowskiego: Aleksandra Gajewska, Sławomir Nitras, Adam Szłapka. Na mecie przy placu Konstytucji mnożyły się flagi Polski, Unii Europejskiej, transparenty (a na nich m.in. hasło: „Nie chcemy Nawrotu!”).

Kaczyński w marszu za Nawrockim

Na swój „Marsz za Polską” sztab Karola Nawrockiego wezwał po ogłoszeniu wyników pierwszej tury. Najbardziej zagorzali zwolennicy prawicy zbierali się w centrum wcześniej. Na godz. 10:30 zbiórkę zarządził Robert Bąkiewicz, kierujący obecnie Ruchem Obrony Granic. W tłumie, który zaczynał powoli wypełniać rondo de Gaulle’a i Nowy Świat, dominowała estetyka typowa dla prawicowych imprez: flagi z symbolem Polski Walczącej, plakaty kandydata PiS, popularne w kampanii hasło „nie bać Tuska”.

Ze zgromadzonymi witali się politycy partii Jarosława Kaczyńskiego: Stanisław Karczewski, Ryszard Terlecki, Elżbieta Witek, Anna Zalewska. Mariusz Błaszczak pozował do zdjęć. Atrakcją miał być polonez Wojciecha Kilara z filmu „Pan Tadeusz”, grany z głośników wzdłuż trasy.

Na wysokości ul. Foksal organizatorzy odcięli dostęp do Nowego Światu. Przeważały osoby starsze, z małych miejscowości, młodych dotarło niewielu. Z głośników płynęło „Ciebie Boga wysławiamy”, pojawiły się hasła antyrządowe („Ruda wrona orła nie pokona”, „Druga tura bez Bążura”).

Przemówień na starcie marszu nie zaplanowano. O godz. 12:24 ze sceny popłynęły apele o jedność w obliczu zagrożenia dla suwerenności Polski, „jakim byłaby wygrana Trzaskowskiego”. Padały zarzuty o nieuczciwe, niedemokratyczne zagrania ze strony rządu oraz o to, że z prezydentem Trzaskowskim decyzje na temat Polski zapadać będą w innych europejskich stolicach.

Marsz powolnym tempem szedł przez Nowy Świat. Organizatorzy rozpowiadali, że jest z nimi 100 tys. ludzi, choć ulica nie była szczelnie wypełniona. Na wysokości pomnika Kopernika trwała kontrmanifestacja zwolenników Trzaskowskiego. Nastrój stawał się coraz bardziej kibolski, pojawiały się przyśpiewki stadionowe, ale też symbolika katolicka. Niektórzy zwolennicy Nawrockiego mieli na sobie koszulki z Janem Pawłem II, Matką Boską Częstochowską, Jezusem. Organizatorzy próbowali też wywołać wrażenie, że na marszu Nawrockiego jest sporo młodzieży – na czele pochodu kandydat szedł otoczony młodymi chłopakami i dziewczynami, choć dominowały osoby starsze, z Jarosławem Kaczyńskim w pierwszym szeregu.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński na marszu wspierającym kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego. 25 maja 2025 r.Robert Kowalewski/Agencja Wyborcza.plPrezes PiS Jarosław Kaczyński na marszu wspierającym kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego. 25 maja 2025 r.
Marsz za Polską, zorganizowany przez zwolenników Karola Nawrockiego. 25 maja 2025 r.Anna S. Kowalska/PolitykaMarsz za Polską, zorganizowany przez zwolenników Karola Nawrockiego. 25 maja 2025 r.

Nawrocki o CPK, emeryturach i młodzieży

Marsz poparcia dla Karola Nawrockiego dla odmiany zakończył się odśpiewaniem polskiego hymnu i przemówieniami na placu Zamkowym. „Chodźmy razem!” – nawoływał rzecznik PiS Rafał Bochenek i zapowiedział kandydata.

„Idziemy po zwycięstwo! Nadchodzi Polska bezpieczna, odpowiedzialna społecznie. Idzie wielka, dumna, silna Polska, idzie zmiana! – wołał Nawrocki. – Jesteśmy w sercu polskiej stolicy jako narodowa wspólnota, jako Polacy, zawsze jeden z drugim, jeden obok drugiego, nie jeden przeciwko drugiemu. Chcemy Polski naszych marzeń i z tego nie zrezygnujemy. Ci, którzy są wyznawcami mikromanii, nie domkną systemu politycznego. Jedno środowisko nie będzie rządzić Polską”. I dodał: „Jesteśmy za Polską świadomą swojej przeszłości”. Mówił o naszej tożsamości chrześcijańskiej, miłosierdziu: „Jesteśmy zbudowani z tysiąca lat dziejów, łączy nas biało-czerwona flaga. Będziemy dbać o przeszłość i z nią wejdziemy do naszej wielkiej przyszłości”.

„Nasza przyszłość będzie ambitna, pełna aspiracji. W naszej przyszłości widzimy CPK, to nasze wielkie marzenie” – podkreślał Nawrocki (tłum skandował: „CPK! CPK!”). Przyszłość to w jego wizji też atom („nie damy sobie zabrać węgla, dopóki nie będzie atomu, prąd nie może być luksusem”). „Nie prześpimy momentu rewolucji technologicznej, po to są nam potrzebne relacje z Unią Europejską i ze Stanami Zjednoczonymi. Nie dam zabrać przyszłości naszej i naszych dzieci” – dodał. I dalej: „Nieświadomi poszli na marsz Donalda Tuska. Oni słuchają mistrzów kłamstwa i propagandy”. Jak zaznaczył, Polsce potrzebny jest prezydent, który mówi „za mną”, a nie „naprzód” (i „przygląda się plecom”; to aluzja do hasła Rafała Trzaskowskiego). „Granicą Polski nie jest linia Wisły”, dodał Nawrocki, podkreślając, że Polsce potrzebny jest zwierzchnik sił zbrojnych broniący kraju na wschodzie, zachodzie, północy i południu. Występował też w obronie wsi i żywności („nie dla Zielonego Ładu, nie dla Mercosur, „polskie pole, polski chleb na polskim stole”).

Nawrocki dziękował też młodzieży („będę was słuchał, a nie na was krzyczał, tak jak mój kontrkandydat”), wyraźnie zabiegając o głosy, które oddała w pierwszej turze głównie na Sławomira Mentzena i Adriana Zandberga. „Będę bił się o więcej tanich mieszkań dla was” – obiecał. I jeszcze: „Polska młodzież nie będzie wyjeżdżać do Niemiec na szparagi, to nie jest ten czas”.

Potem mówił do seniorów. „Prezydent ma być strażnikiem zdobyczy socjalnych i nie będzie kazał emerytom pracować dłużej. (…) Nigdy nie podpiszę podwyższenia wieku emerytalnego ani dla kobiet, ani dla mężczyzn” (tłum: „Dziękujemy! Dziękujemy!”). „Bić się będę w waszym imieniu o 13. i 14. emeryturę, nie dam zabrać 800 plus”. O Polsce rządzonej przez koalicję Donalda Tuska mówił, że się zadłuża. „Nie dam rządowi możliwości sięgania do waszych portfeli za własną niekompetencję”, zapewniał.

I dodał „osobiście”: „Chcę się do was zwrócić jako Karol Nawrocki, chłopak, który przeszedł długą i skomplikowaną drogę, żeby stanąć przed wami jako kandydat na urząd prezydenta Polski. Dużo było walki o to, aby żyć godnie, skończyć studia. (…) Jestem taki jak wy, jestem jednym z was, rozumiem trud codziennego życia. (…) Mam pełne przekonanie, że jestem głosem nas wszystkich, zwykłych obywateli” – dodał. „Jestem głosem tych, których krzyk nie dociera do Donalda Tuska, głosem tych, którzy nie chcą, by ideologizowano szkoły, zabierano nam wolność słowa”. „Państwo Donalda Tuska, w którym ściga się Zorro, jest i śmieszne, i straszne” (miał na myśli incydent w Tarnowie). Dlatego, jak twierdzi, „1 czerwca musimy powiedzieć nie rządowi Donalda Tuska”.

Nawrocki stwierdził, że wybory nie były uczciwe, bo partii Jarosława Kaczyńskiego odebrano subwencję. „Stoję tu jako wasz sukces i symbol tego, że Polacy nie dadzą sobie zabrać wolności. Choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo wy jesteście ze mną” – zacytował Biblię.

„Nie tylko na wojnie wykuwa się bohaterstwo” – wspomniał jeszcze o Witoldzie Pileckim (dziś rocznica śmierci). I dodał patetycznie: „Każdy z was 1 czerwca może być Witoldem Pileckim naszej suwerenności i wolności, Pileckim czasu pokoju”.

Jak donosi z pl. Zamkowego Mateusz Mazzini, choć Nawrocki zapowiadał rozwój energii atomowej, współpracę zarówno z UE, jak i USA w trwającej rewolucji technologicznej, tłumu nie porwał tymi deklaracjami. Znacznie lepiej mobilizował tłum hasłami o tym, że „granicą Polski nie jest linia Wisły”. Z każdym kolejnym fragmentem aplauzy jednak cichły. Tłum nie wydaje się zainteresowany szczegółami programu kandydata. Deklaracja o tanich mieszkaniach dla młodych wywołała kilka komentarzy o tym, że w świetle afery z kawalerką nie powinien się na ten temat wypowiadać.

Marsz zakończył się minikoncertem Watahy pod Biało-Czerwoną z piosenkami patriotycznymi.

Marsz za Polską, 25 maja 2025 r.Anna S. Kowalska/PolitykaMarsz za Polską, 25 maja 2025 r.
Marsz za Polską, 25 maja 2025 r.Anna S. Kowalska/PolitykaMarsz za Polską, 25 maja 2025 r.
Finał Marszu za Polską, zorganizowany przez zwolenników Karola Nawrockiego. 25 maja 2025 r.Anna S. Kowalska/PolitykaFinał Marszu za Polską, zorganizowany przez zwolenników Karola Nawrockiego. 25 maja 2025 r.

Trzaskowski na finał: „To najważniejsza decyzja. Reklamacji nie będzie”

Tymczasem marsz za Trzaskowskim dopiero docierał do pl. Kostytucji, a według nieoficjalnych informacji „Gazety Wyborczej” wzięło w nim udział trzy razy więcej osób niż w marszu Nawrockiego.

Trzaskowski: „Są nas nieprzebrane tłumy, bo zdajemy sobie sprawę ze stawki tych wyborów. 1 czerwca być może podejmiemy najważniejsze decyzje w naszym życiu, tak ważne dla naszych dzieci i wnuków. I reklamacji nie będzie. Wybory to wybór drogi, którą razem pójdziemy”.

Opowiedział historię o 18-letnim Amerykaninie, który dołączył do sztabu, zjeździł całą Polskę i nie mógł wyjść z podziwu. „Największe wrażenie zrobiła na nim wizyta w Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie zobaczył zdjęcia zburzonej Warszawy. Mówiłem mu, że niemal każde miejsce w Polsce było tak zniszczone. Nie mógł uwierzyć, jak do tego doszliśmy. Zobaczcie, ile osiągnęliśmy wspólnie” – mówił Trzaskowski.

I dodał: „Jedyną granicą naszych aspiracji jest niebo. O tym są te wybory, żebyśmy mogli nadal spełniać nasze marzenia, żebyśmy mogli budować, nie niszczyć. Wtedy wygra cała Polska. Pod biało-czerwoną zmieszczą się wszyscy. Tradycyjna rodzina, taka jak moja. Bardziej tradycyjnej chyba nie znajdziecie. Zmieszczą się też ci, którzy po prostu żyją ze sobą. Zmieści się ta dziewczyna z tęczową torbą i ten, kto żyje sam. I samotna mama z dwójką dzieci. Bo wszyscy mamy prawo do biało-czerwonej. Bo to, co nas łączy, to szacunek dla wszystkich. Jest nas więcej, musimy być razem”.

Trzaskowski przyznał, że Polacy są niecierpliwi i mają rację. „Rząd musi działać szybciej. Obiecuję wam prezydenta, który będzie tak samo niecierpliwy jak wy”, stwierdził. „Trzeba zawsze stawać z tymi, którzy są atakowani i słabsi. To również dotyczy chłopców i mężczyzn z mniejszych miast, którzy też chcą być silnymi ojcami swoich rodzin. W tych miejscach często brakuje autorytetów. Gdzieś jest dobry, mądry ksiądz, nauczyciel, trener. Ale są takie miejsca, gdzie autorytetem może być wyłącznie agresywny kibol, osiłek, który terroryzuje innych w szkole. Taki człowiek nie może zostać prezydentem”.

Zastanawiał się, dlaczego PiS wybrał kogoś takiego jak Nawrocki. „Czy nie mieli nikogo lepszego? Chyba nie. Zastanawiałem się, jak to podsumować, i z pomocą przyszedł mi Mikołaj Rej: nie ten zły, co kradnie, ale ten, co złemu czyni miejsce i daje mu godność”. Apelował do młodych o to, żeby odwiedzali, dzwonili, rozmawiali i mobilizowali. „Zadzwońcie do ciotki, z którą się zawsze spieracie, do teściowej zadzwońcie! I sprawdźcie, czy idą na wybory. Idźcie nawet do tych, którzy chcą uciec do Budapesztu”.

Oczekiwanie na Rafała Trzaskowskiego. Wielki Marsz Patriotów, 25 maja 2025 r.Anna S. Kowalska/PolitykaOczekiwanie na Rafała Trzaskowskiego. Wielki Marsz Patriotów, 25 maja 2025 r.

Debata, kawalerka i ustawki Nawrockiego

Niedzielne marsze poprzedziła debata Trzaskowski–Nawrocki w TVP. We wcześniejszych dyskusjach kandydatów (jeszcze przed pierwszą turą) prezydent stolicy wypadał raz lepiej, raz gorzej, a o Nawrockim generalnie pisano, że „ustał” w sytuacji, gdy media donosiły m.in. o podejrzanym przejęciu przez niego i jego żonę gdańskiej kawalerki. Po ostatnich debatach komentarze miały inny wydźwięk. Zwycięstwo często przyznawano Trzaskowskiemu, choć znaczenie tego pojedynku dla ostatecznego wyniku wyborów trudno ocenić.

„Trzaskowski wielokrotnie wracał do powiązań Nawrockiego z gangsterami, do sprawy kibolskich »ustawek«, w których Nawrocki, wedle własnych deklaracji, brał udział. Oczywiście była mowa o kawalerce i mogliśmy się zdziwić. Odnośnie do »ustawek« to argument był taki, że Nawrocki bił się szlachetnie na nagie pięści... Drugie zdziwienie to raczej zadziwienie. Otóż dowiedzieliśmy się, że bardzo jest nam potrzebna ustawa o statusie osoby najbliższej, bo gdyby takowa była, to on, Karol Nawrocki, miałby ten status w odniesieniu do Jerzego Ż. (właściciela kawalerki) i prezydent Gdańska (!) nie mógłby ukryć go przed nim (w celu przeprowadzenia intrygi na użytek wyborów) w domu pomocy społecznej. Spiętrzenie bezczelności, szalbierczych oszczerstw i konfabulacji jest tu tak wielkie, że aż zatyka i dech zapiera” – oceniał Jan Hartman.

Sprawa kibolskiej ustawki, w jakiej brał udział Nawrocki, wyszła w ostatnich dniach. Kandydat PiS nie zaprzecza, miał brać w niej udział razem z chuligańską grupą Lechii Gdańsk. Te powiązania to zresztą źródło wielu dziwnych znajomości Nawrockiego z ludźmi pomorskiego półświatka, o których pisał na łamach „Polityki” Marcin Piątek.

Pomysł Tuska

Idea marszu wzięła się z kampanii wyborczej przed przełomowymi wyborami parlamentarnymi w 2023 r., w których Polacy odsunęli od władzy PiS Jarosława Kaczyńskiego. Donald Tusk wezwał 4 czerwca na antyrządowy pochód „w obronie demokracji, wolnych wyborów, Polski w UE, przeciw drożyźnie, kłamstwu i złodziejstwu władzy PiS”.

Frekwencja przeszła oczekiwania – najpierw była mowa o 50 tys. uczestników, ale im bardziej rósł entuzjazm, im bardziej nakręcała się kula śniegowa oczekiwań, padały coraz większe szacunki i w kulminacyjnym momencie podano, że zebrało się pół miliona ludzi. Dokładne liczby nie miały jednak aż takiego znaczenia, bo tłum idący przez Warszawę dał wiarę wyborcom ówczesnej opozycji w zwycięstwo. PiS zlekceważył to wydarzenie, niektórzy politycy tego obozu obrażali tylko jego uczestników.

Manewr Tusk powtórzył tuż przed wyborami, zapraszając na „Marsz miliona serc” na początku października. „Niemożliwe stało się możliwe. Kiedy widzę to morze serc, setki tysięcy uśmiechniętych twarzy, to czuję, że przychodzi przełomowy moment w historii naszej ojczyzny. Przeżyłem już kilka takich przełomowych chwil, wtedy też wielu nie wierzyło” – mówił lider PO.

„Idziemy po zupełnie nową Polskę, miliony właśnie się obudziły. Idziemy w kierunku kraju tolerancyjnego, różnorodnego, europejskiego i uśmiechniętego. Idziemy w kierunku przyszłości. Nie chcemy cały czas oglądać się do tyłu, budować polityki tylko na resentymencie i pompatyczności, która jest nie do wytrzymania. Chcemy się oprzeć na najlepszej tradycji Polski, a nie odwoływać do tradycji propagandy i kłamstwa komunistycznego” – dodał wtedy Rafał Trzaskowski.

„Na dwa tygodnie przed wyborami partie demokratyczne wysłały sygnał gotowości do współpracy. Do solidarności na miarę tej z sierpnia 1980 r. jeszcze im trochę brakuje, ale zawieszenie bratobójczych potyczek na czas marszu i, miejmy nadzieję, dwa ostatnie tygodnie kampanii nie powinno być większym problemem. To byłaby piękna uwertura do finalnej bitwy z obozem zła” – pisał w „Polityce” Adam Szostkiewicz. I tak było, bitwa została wygrana 15 października 2023 r.

Marketingowcy PiS są sprytni

Czy niedzielne marsze mogą jeszcze coś zmienić? Przykład z 2023 r. pokazuje, że tak. Jak tłumaczył Wojciech Szacki z Polityki Insight, odnosząc się właśnie do wyborów 2023, 18 maja zagłosowało o prawie 2 mln Polaków mniej – z przyczyn demograficznych ubyło ok. 300 tys. uprawnionych do głosowania, ok. 1,7 mln się zdemobilizowało. Chodzi więc m.in. o mobilizację.

„Pocieszające dla Trzaskowskiego może być to, że demobilizacja w niewielkim stopniu dotknęła elektorat samej KO – jej reprezentant stracił niecałe pół miliona wyborców; z 6,6 mln głosów dla Koalicji zrobiło się w pierwszej turze wyborów prezydenckich 6,14 mln. Zauważmy, że w tym samym czasie doszło do małej katastrofy PiS – na Nawrockiego zagłosowało o niemal 2 mln osób mniej niż na PiS w 2023 r. Teraz na Nowogrodzkiej mało kto się tym pewnie przejmuje, wszyscy są upojeni procentami całej prawicy i szansą na wygraną 1 czerwca, ale długofalowo wyniki pierwszej tury są dla Jarosława Kaczyńskiego głośnym ostrzeżeniem” – pisał Szacki.

„Przepływy elektoratów nie są, rzecz jasna, automatyczne – nie wszyscy wyborcy Konfederacji czy Brauna zagłosują na kandydata PiS. Ale to jednak on ma większy rezerwuar głosów do pozyskania. I najważniejsze – na horyzoncie nie widać rzeczonej emocji mobilizującej sympatyków koalicji 15 października. Straszenie Nawrockim nie sprawdziło się w pierwszej turze, dlaczego raptem miałoby zadziałać na masową skalę w drugiej?” – mówili w podkaście Karoliny Lewickiej dr Anną Materska-Sosnowska oraz nasz dziennikarz Rafał Kalukin.

A Mariusz Janicki jeszcze przed pierwszą turą przestrzegał, że „marketingowcy PiS są zręczni”. „Trudno sobie wyobrazić, aby Trzaskowski miał wygrać wybory, nie akcentując, że jest to dokończenie Października, przywrócenie liberalnej demokracji, rozliczenia łamania prawa i konstytucji. Prawica buduje legendę walki z wielką opresją »reżimu Tuska«, niczego się nie wstydzi, nie ma hamulców w języku i oskarżeniach – i zyskuje w sondażach. Także po drugiej stronie nastał chyba czas wzmacniania tożsamości, przywracania sensu i retoryki 15 października. W końcu i tak będzie to wybór między Trzaskowskim a PiS” – pisał pierwszy redaktor naczelny „Polityki”.

Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Afera upadłościowa, czyli syndyk złodziejem. Z pomocą sędziego okradał upadające firmy

Powstała patologia: syndycy zawyżają koszty własnego działania, wystawiają horrendalne faktury za niestworzone rzeczy, sędziowie to akceptują, a żaden państwowy urzędnik się tym nie interesuje. To kradzież pieniędzy, które należą się przede wszystkim wierzycielom.

Violetta Krasnowska
12.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną