Karolum veto
Karolum veto. Nawrocki i PiS triumfują, ale całe to „rumakowanie” wisi na cienkim włosku
Dynamicznie rozwija się rozgrywka między rządem a prezydentem Nawrockim. Jego kolejne weta – już siedem, dlatego zaczęto mówić o nowym liberum veto – mają zepchnąć obóz władzy do trwałej defensywy. Wizyta Nawrockiego w Białym Domu (w atmosferze epokowego wydarzenia), a także zapowiedzi własnej polityki międzynarodowej mają wzmocnić wrażenie o podrzędności rządu wobec głowy państwa (więcej o wizycie w tekście „Protokół zbieżności”). Obok stałych dotąd motywów atakowania Tuska pojawił się nowy wątek: „zrujnowanego budżetu”, „monstrualnego deficytu”, „rozpaczliwych podatków” nakładanych na Polaków, aby „ratować polityczny interes Tuska” itp. Taki zapewne będzie przekaz najbliższych tygodni, bo decyduje się właśnie budżet na przyszły rok (termin złożenia to koniec września).
Jak przewidywaliśmy, szykuje się pojedynek między tzw. dużym i małym pałacem na wzajemne odrzucanie projektów oraz rywalizacja, kto bardziej wiarygodnie dla opinii publicznej uzasadni swoje odmowy. Etapem tej walki była również pierwsza Rada Gabinetowa, podczas której prezydent Nawrocki mówił o potrzebie „zaktualizowania naszych zobowiązań i programów działania”, czyli oczekuje niejako uzgadniania programów – prezydenckiego i rządowego.
Można powiedzieć, że w takiej wersji pojawia się jeszcze jeden „koalicjant”. Premier Tusk jednak odpowiedział, że „Rada Gabinetowa to nie jest substytut rządu” ani „klub dyskusyjny”, a ma cel tylko informacyjny, i w sumie z tego starcia wyszedł z tarczą (więcej o Radzie Gabinetowej