1. U2
Do niedawna ścigali się z The Rolling Stones o miano najbardziej dochodowej grupy świata. Ale sukces ostatniej trasy 360° Tour (ponad 700 mln dol.) sugeruje, że odtąd U2 będą klasą sami dla siebie. Chyba że sprawdzą się plotki z obozu Rolling Stones o tym, że zespół szykuje się do wznowienia prób. Za dwa miesiące przypada 25-lecie najsłynniejszej płyty U2 „The Joshua Tree”, więc będą wciąż obecni w mediach. Przed zyskami nie uciekną. Tym bardziej że jeszcze w 2012 r. powinni wydać nową płytę. Najpierw myśleli o nagraniu tanecznego albumu, który produkować miał RedOne, stały współpracownik Lady Gagi. Najprawdopodobniej jednak twórcą ich nowego brzmienia będzie inny rozchwytywany producent, Danger Mouse. Tak czy owak ich kolejna światowa trasa koncertowa wydaje się nieunikniona.
2. Madonna
W ciągu 30 lat na scenie odebrała wiele lekcji muzycznej ekonomii. Wiosną wyda więc nową płytę, ale wcześniej wystąpi w lutym w przerwie meczu Super Bowl, gdy w ekran wlepia się ponad 100 mln par oczu. W Internecie już zaczęły się pojawiać sfingowane informacje o jej trasie koncertowej. Ta zostanie jednak ogłoszona zapewne w ostatniej chwili, bo o kłopotach ze sprzedażą biletów mowy nie ma. Dochody z poprzedniej wyniosły ponad 400 mln dol., a firma Live Nation, która ma na muzykę Madonny wyłączność, nie należy do instytucji charytatywnych i będzie chciała tamten wynik pobić. Na roczną premię artystka zarobi sprzedając odzież z kolekcji Truth or Dare, która obejmuje buty, bieliznę, torebki i inne akcesoria. Oczywiście nie sama – najpierw jej linię odzieży wprowadzi sieć Macy’s, a potem trafi ona do oferty innych sklepów na całej planecie.
3. Black Sabbath
Bez wątpienia to właśnie będzie come back tego roku. Słynna hardrockowa grupa oficjalnie już potwierdziła, że wraca na scenę w oryginalnym składzie, z Ozzym Osbourne’em na czele. Wydadzą płytę, którą pomaga im nagrywać Rick Rubin – ten sam, który odnowił wizerunek Johnny’ego Casha i nadał odpowiednie tempo karierze Adele. Jako miłośnik mocnych gitarowych brzmień gwarantuje, że Black Sabbath powróci do źródeł. Ich publiczność jest z kolei gwarancją milionowych wpływów z trasy koncertowej, którą już zaczęto anonsować. „Teraz albo nigdy” – oznajmił na konferencji prasowej gitarzysta Tony Iommi. To samo (tłumnie) zakrzykną starsi i młodsi fani, a biorąc pod uwagę ciężar lat i problemy zdrowotne Osbourne’a – to również głos rozsądku.
4. Adele
2011 był rokiem Adele Adkins. Rok 2012... Czy to aby nie robi się nudne i oczywiste? Otóż nie całkiem. Po pierwsze, w styczniu Brytyjka dostanie z pewnością wypłatę zaległych ubiegłorocznych zysków – płyta „21” z piosenkami, których była współautorką i wykonawczynią, sprzedała się (jeszcze przed Gwiazdką) w ponad 12 mln egz. Do tego dojdzie kilka nagród Grammy za ten album. Po drugie, w roku ubiegłym musiała odwołać znaczną część koncertów, w tym większość tych w Ameryce, ze względu na problemy zdrowotne i groźbę utraty głosu. Teraz układa na nowo plany na 2012 r., decydując się po raz pierwszy także na wielkie koncerty w halach sportowych. „Wolałabym przez 12 lat grać w Barfly (niewielki klub na północy Londynu znany z koncertów debiutantów – przyp. red.) niż raz wystąpić w hali O2!” – mówiła jeszcze niedawno. Najwyraźniej od tego czasu zmieniła księgowego.
5. Lana Del Rey
25-letnia debiutantka z Nowego Jorku, która pokazała, że można zdominować media muzyczne jedną piosenką („Video Games”), mając w zanadrzu zaledwie zapowiedź dużej płyty. Ma usta modelki i głos, który podoba się alternatywnej prasie muzycznej. Sprzedaje bilety na koncert w pół godziny, a nie wiadomo, kim do końca jest. Album „Born to Die” wyjdzie pod koniec stycznia – czyżby wydawcom Del Rey marzyła się powtórka zeszłorocznego sukcesu Adele?
6. Andrzej Piaseczny
Również w styczniu wyjdzie nowa płyta Andrzeja Piasecznego „To co dobre” – w formule znanej i sprawdzonej choćby na albumie „Spis rzeczy ulubionych” (jednej z najlepiej sprzedających się płyt 2009 r.). Pięć piosenek napisał Seweryn Krajewski, całość nagrana została w Nowym Jorku. Dawniej znany jako Piasek jest jedną z nielicznych gwiazd lat 90., która z czasem zyskała na wartości. A po telewizyjnych starciach z Nergalem w programie „The Voice of Poland” jego notowania tylko wzrosły.
7. Justin Bieber
W 2012 r. ukończy 18 lat, więc stanie się pełnoletni i uzyska wreszcie pełną kontrolę nad tymi 53 mln dol., na które wycenia go „Forbes”, przyznając mu trzecią pozycję na liście najbardziej wpływowych celebrytów. Mógłby więc już niczego w życiu nie nagrywać. Na szczęście dla niektórych, a niestety dla całej reszty – nowy album Biebera „Believe”, z Kanye Westem i innymi znamienitymi gośćmi, ma wyjść niedługo po jego 18 urodzinach.