Kultura

„Z archiwum X” wraca. Czy to serial na nasze czasy? Odpowiada David Duchovny

„Z archiwum X” „Z archiwum X” mat. pr.
Wrócił jeden z najpopularniejszych seriali w historii telewizji. 4 stycznia Fox pokazał kolejny, drugi sezon w tym „nowym rozdaniu”.

Marcin Zwierzchowski: – Trudno było na powrót stać się Mulderem, po tylu latach przerwy?
David Duchovny: – To element pracy aktora, bez różnicy, czy wcielamy się w nową postać, czy wracamy do starej. Mamy na to swoje sztuczki. Mógłbym ci je zdradzić, ale musiałbym cię potem zabić… Albo przynajmniej zabrać telefon z nagraniem tej rozmowy.

Czy „Z archiwum X” jest serialem aktualnym?
To interesujące, że Mulder od lat gadał o teoriach spiskowych, fake newsach i o tym, że rząd nas okłamuje, FBI nas okłamuje – i wtedy był głosem wołającym na puszczy, nikt mu nie wierzył. Ciekawe jest więc obserwowanie, jak takie historie rezonują obecnie, stają się tym bardziej aktualne. Bo nasz serial się nie zmienił. To znaczy my się zmieniliśmy, wydaje mi się, że jesteśmy lepsi w tym, co robimy, Gillian i ja lepiej gramy, Chris jest lepszym scenarzystą, mamy też lepszych reżyserów albo ci starsi nabrali doświadczenia, ale to wciąż to samo „Z archiwum X”. Mulder to ten sam facet co kiedyś, powtarza te same rzeczy, ale czy one obecnie rezonują tak samo?

Wydaje się, że padają na bardziej podatny grunt…
Oby. Mam taką nadzieję. Ale nie wiem, czy tak jest. Bo tego nie da się zaplanować, tak ja nie można zaplanować, co po nas zostanie, gdy już odejdziemy – jeżeli ktoś będzie próbował, prawie na pewno osiągnie skutek odwrotny do zamierzonego. Z ciekawością więc obserwuję, jak nasz serial jest odbierany dziś.

Zawsze uwielbiałem obserwować, jak Arnold Schwarzenegger promuje swoje nowe produkcje. Bo on za każdym razem powtarzał, że ten nowy film jest najlepszym, w jakim zagrał. To mogło być największe gówno, a on i tak to mówił, i on w to wierzył. Też bym tak chciał. Ale nie potrafię. Mogę więc tylko zapewnić, że się staramy i nie chcemy kręcić niczego gównianego. I mam nadzieję, że nie kręcimy. Nie jestem jednak w stanie stwierdzić, że to najlepsze, co udało mi się zrobić…

A jak oceniasz fakt, że w „Z archiwum X” prawdę okazują się głosić ci od teorii spiskowych, postacie kojarzące się z Alexem Jonesem…
Bo to sugeruje, że taki Alex Jones też może mówić prawdę? To może być niepokojące, na pewno można postawić takie pytanie. Ale też dziennikarze lubią generalizować i doszukiwać się ukrytych przekazów. Bo czy fakt, że u nas w serialu ktoś taki jak Jones mówi prawdę, oznacza, że sądzimy, iż Alex Jones głosi prawdę? Nie, nikt tak nie twierdzi. Pamiętam, że wcześniej w serialu mieliśmy postać muzułmanina, który okazał się zamachowcem samobójcą, i nieco się nam za to oberwało. Bo uznano, że my generalnie tak postrzegamy muzułmanów. A tak nie jest. Tworzymy fikcję, ale musimy czerpać z rzeczywistości. Część postaci musi więc być płci męskiej, część żeńskiej, część czarnoskóra, część to Żydzi, część będzie muzułmanami. My opowiadamy historie, a nie tworzymy treści propagandowe, nie głosimy też poglądów politycznych. Jeżeli już szukać jakiegoś przekazu politycznego w „Z archiwum X”, to będzie to pogląd Muldera, żeby wierzyć własnym oczom i samemu poszukiwać prawdy.

Niekiedy słyszę, że Mulder jest antynaukowy. Jezu, nie, nie jest. I chyba kiedy zaczynaliśmy tworzyć „Z archiwum X”, bohater, który mówił: „Walić twoje naukowe podejście, Scully”, był bardziej cool. Czy teraz też się go za to lubi? Może nie.

Fox Mulder to najbardziej rozpoznawalny z twoich bohaterów, miałeś jednak bogatszą karierę, byłeś nawet narratorem erotycznych „Pamiętników czerwonego pantofelka”. Jak postrzegasz swoją spuściznę?
Niespecjalnie da się kontrolować własną spuściznę. A w sumie po śmierci masz już wszystko w dupie, jak mniemam. Miałem wiele ról, mam nadzieję zagrać w jeszcze wielu filmach i serialach. Aktora ciągnie do różnych rzeczy, często angażuje się też w te projekty, które akurat są w zasięgu. Pamiętam pracę nad „Pamiętnikami…”, a podjąłem się jej, bo chciałem być lepszym aktorem. Jak to osiągnąć? Grać, zbierać doświadczenie. Oczywiście trzeba też płacić czynsz, która to motywacja była silniejsza w czasie, gdy robiłem „Pamiętniki…”, ale i przy „Z archiwum X” była aktualna. Oczywiście miałem wybór, czy chcę te role czy nie, ale musiałem grać, szkolić się, no i potrzebowałem pieniędzy. Nie myślałem wtedy o tym, co po sobie zostawię, ale o… kanapkach.

A czy po tylu latach przyzwyczaiłeś się już do ogromnej popularności serialu?
To przytłaczające. Jakoś udaje się do tego przyzwyczaić, staje się to rutyną, czymś normalnym. Z drugiej strony, gdy spojrzeć na to z dystansu i poczuć tę fanowską energię, to jest to coś dziwnego. Ale jestem za to wdzięczny. Za to, że ludziom podoba się nasz serial, że są z nim przez tyle lat. Spotkania z fanami, udział w różnych imprezach postrzegam więc jak element mojej pracy – ważne, by być obecnym, by fani mieli z nami kontakt. Choć często zauważam, że oni nie chcą we mnie widzieć zwykłego człowieka. Bywa więc dziwnie (śmiech).

rozmawiał Marcin Zwierzchowski

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama