Inspirowana głośnym reportażem Jessiki Bruder historia kobiety, która po kryzysie finansowym i stracie męża dołącza do społeczności „bezmiejscowych” (jak nazywają siebie ludzie mieszkający w vanach i kamperach), zdobyła dwie najważniejsze statuetki: dla najlepszego filmu i za najlepszą reżyserię dla Chloé Zhao. Trudno mówić o zaskoczeniu: od czasu triumfu na ubiegłorocznych festiwalach w Wenecji i Toronto „Nomadland” (którego polska premiera planowana jest na 19 marca) zbiera wyróżnienia, można się więc spodziewać również Oscarów.
Po pandemicznym roku pełen empatii film, kierujący uwagę widzów na problemy wykluczonej społeczności, wydaje się szczególnie istotny. A przy okazji może stać się symbolem nowego Hollywood: wszak Chloé Zhao jest nie tylko reżyserką skupionego na emocjach, wyciszonego kina („Jeździec” był jednym z najciekawszych niezależnych filmów 2017 r.), lecz także blockbusterowych „Eternals”, nowej odsłony Marvel Cinematic Universe, która – o ile data premiery nie zostanie po raz kolejny przesunięta – trafi do kin w listopadzie.
Czytaj też: Złote Globy 2021. Triumf miniseriali
Kino specyficznie zaangażowane
Jedynym zaskoczeniem związanym z „Nomadland” może być brak nagrody za główną rolę dla Frances McDormand. Ale aktorskie statuetki trafiły w dobre ręce, na dodatek za role w filmach o bardzo mocnym społecznym i politycznym wydźwięku, zwłaszcza w kontekście przetaczających się w ubiegłym roku przez Stany Zjednoczone protestów pod hasłem Black Lives Matter. Złoty Glob zdobyła debiutująca na wielkim ekranie piosenkarka Andra Day, która zagrała w dramacie „The United States vs. Billie Holiday”. Nagrodę pośmiertną przyznano Chadwickowi Bosemanowi za rolę w „Ma Rainey: Matka bluesa”. Statuetki za role drugoplanowe otrzymali zaś Daniel Kaluuya („Judas and the Black Messiah”) oraz Jodie Foster („Mauretańczyk”). Złoty Glob dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego zdobył zaś w tym roku film amerykański: „Minari”, komediodramat o losach koreańskiej rodziny, która próbuje ułożyć sobie życie w USA lat 80.
Co ciekawe, w kategorii „Musical lub komedia” też wygrało kino zaangażowane (choć trzeba przyznać, że zaangażowane w specyficzny sposób). Statuetkę dla najlepszej komedii zdobył „Kolejny film o Boracie”, prowokacyjny, balansujący na granicy dobrego smaku i mocno atakujący trumpowską Amerykę. Doceniona została także rola Sachy Barona Cohena.
Na małym ekranie rządzą królowe
O ile w kategoriach filmowych dominowało kino o wyrazistym społecznym i politycznym przesłaniu, skupione na losach mniejszości, o tyle w kategoriach serialowych Złote Globy przypadły koronowanym głowom: cztery statuetki zdobył czwarty sezon „The Crown”, dwie – „Gambit królowej”, dwie przypadły wciąż niepokazywanemu w Polsce sitcomowi „Schitt’s Creek”.
Być może gremium przyznające Złote Globy przed telewizorami woli eskapistyczną rozrywkę, w rozdaniu przepadły bowiem takie produkcje jak „Normalni ludzie”, „Mrs. America” czy wybitny „The Good Lord Bird”, nie mówiąc już o serialach, które nie dostały nawet nominacji („Mogę cię zniszczyć”). Znakomity „May topór” Steve’a McQueena dostał tylko jedną nagrodę – statuetkę dla aktora drugoplanowego zdobył John Boyega.
Globy pod ostrzałem
Tegoroczne rozdanie Złotych Globów – które odbywało się w ścisłym pandemicznym reżimie, nominowani czekali na werdykt przed monitorami własnych komputerów – może okazać się ostatnim w dotychczasowym kształcie. Nad Stowarzyszeniem Korespondentów Zagranicznych w Hollywood (Hollywood Foreign Press Association, HFPA) zbierają się coraz ciemniejsze chmury. Choć Złote Globy, przyznawane przez gremium liczące obecnie zaledwie 87 osób, łatwo zbagatelizować, wciąż mają spore przełożenie na hollywoodzki rozkład sił. Śledztwo prowadzone przez dziennikarzy „Los Angeles Times” ujawniło liczne nieprawidłowości i możliwości nadużyć. Członkowie stowarzyszenia w części w ogóle nie są aktywnymi zawodowo krytykami, inni reprezentują kraje, z których sami nie pochodzą (np. reprezentanci Chin i Meksyku – rynków z różnych powodów istotnych dla Hollywood – są Amerykanami), są też ponoć bardzo podatni na wpływy ze strony wielkich producentów.
Czytaj też: Telewizja przetrwania
Częstą praktyką ma być sprzedawanie przez członków HFPA zaproszeń na rozdanie Globów (10 tys. dol.) i afterparty (2 tys. dol.). Nie brakuje innych kontrowersji: „Znacząca część członków to osoby w podeszłym wieku. Według pozwu antytrustowego, złożonego w ubiegłym roku przeciwko stowarzyszeniu przez norweską dziennikarkę Kjersti Flaa, jeden z nich, po dziewięćdziesiątce, jest zarówno niesłyszący, jak i niewidomy” – pisze „Los Angeles Times”. Stowarzyszenie przypomina zamkniętą twierdzę: niewiele wiadomości na temat działania gremium przedostaje się do mediów, bardzo rzadko przyjmowane są nowe osoby, nawet te aktywnie piszące o Hollywood i filmie. „Przyjmujemy ludzi, którzy nie są prawdziwymi dziennikarzami, bo nie stanową dla nikogo zagrożenia”, miał powiedzieć cytowany przez gazetę jeden z członków HFPA. Za to dziennikarze niebędący w stowarzyszeniu mają utrudniony dostęp do studiów, agentów i promocji (stąd pozew Flaa).
Hollywood kontra HEPA
Przedstawiciele HFPA odpierają zarzuty, twierdząc, że oskarżenia to efekt zazdrości niemający merytorycznej podstawy. Ustosunkowali się jedynie do oskarżenia o brak różnorodności rasowej (w stowarzyszeniu nie ma ani jednej czarnej osoby), w oświadczeniu zapowiadając jak najszybsze działania w tej kwestii. Kilka lat temu podobna akcja #OscarsSoWhite doprowadziła do konkretnych i poważnych zmian w składzie Amerykańskiej Akademii Filmowej, która reagowała również na wydarzenia związane z ruchem #MeToo.
W przypadku Stowarzyszenia Korespondentów Zagranicznych – które chwilami sprawia wrażenie parodii hermetycznego, elitarnego klubu – zmiany nie wydają się łatwe do wprowadzenia. Dwa lata temu brytyjska dziennikarka próbowała założyć stowarzyszenie konkurencyjne (i otwarte dla wszystkim pracujących w Hollywood zagranicznych publicystów), ale HFPA miała torpedować wszystkie próby niezależnego kontaktu z agentami i przedstawicielami gwiazd.
Złote Globy 2021. Pełna lista laureatów
Nagrody filmowe:
Najlepszy film: „Nomadland”
Najlepsza reżyseria: Chloé Zhao („Nomadland”)
Najlepsza aktorka w filmie dramatycznym: Andra Day („The United States vs. Billie Holiday”)
Najlepszy aktor w filmie dramatycznym: Chadwick Boseman („Ma Rainey: Matka bluesa”)
Najlepszy scenariusz: Aaron Sorkin („Proces siódemki z Chicago”)
Najlepszy film nieanglojęzyczny: „Minari”
Najlepszy film animowany: „Co w duszy gra”
Najlepsza komedia lub musical: „Kolejny film o Boracie”
Najlepsza aktorka w komedii lub musicalu: Rosamund Pike („O wszystko zadbam”)
Najlepszy aktor w komedii lub musicalu: Sacha Baron Cohen („Kolejny film o Boracie”)
Najlepsza aktorka drugoplanowa: Jodie Foster („Mauretańczyk”)
Najlepszy aktor drugoplanowy: Daniel Kaluuya („Judas and the Black Messiah”)
Najlepsza muzyka: Trent Reznor, Atticus Ross, John Batiste („Co w duszy gra”)
Najlepsza piosenka: Niccolò Agliardi, Laura Pausini, Diane Warren „Io Si (Seen)” („Życie przed sobą”)
Nagrody serialowe:
Najlepszy serial dramatyczny: „The Crown”
Najlepszy serial komediowy: „Schitt’s Creek”
Najlepsza aktorka w serialu dramatycznym: Emma Corrin („The Crown”)
Najlepszy aktor w serialu dramatycznym: Josh O’Connor („The Crown”)
Najlepsza aktorka w serialu komediowym lub musicalu: Catherine O’Hara („Schitt’s Creek”)
Najlepszy aktor w serialu komediowym lub musicalu: Jason Sudeikis („Ted Lasso”)
Najlepszy film telewizyjny lub serial limitowany: „Gambit królowej”
Najlepsza aktorka w serialu limitowanym albo filmie telewizyjnym: Anya Taylor-Joy („Gambit królowej”)
Najlepszy aktor w serialu limitowanym albo filmie telewizyjnym: Mark Ruffalo („To wiem na pewno”)
Najlepsza aktorka drugoplanowa w serialu, serialu limitowanym albo filmie telewizyjnym: Gillian Anderson („The Crown”)
Najlepszy aktor drugoplanowy w serialu, serialu limitowanym albo filmie telewizyjnym: John Boyega („Mały topór”)
Czytaj też: 10 najlepszych seriali 2020 roku