27 marca tradycyjnie obchodzimy Międzynarodowy Dzień Teatru. W tym roku, tak jak w ubiegłym, przy pandemicznie zamkniętych scenach, ale – i to nowość – przy coraz szerzej uchylanych drzwiach do sal prób. Młode pokolenie aktorów i aktorek głośno i odważnie ujawnia patologie życia teatralnego, które swój początek mają w systemie kształcenia niebezpiecznie przypominającym tresurę.
Czytaj też: Między sztuką a mobbingiem
Przemoc. Niezbywalna część zawodu
Najnowszy przykład to wpis Anny Paligi, 24-letniej absolwentki łódzkiej Filmówki, opublikowany w mediach społecznościowych – wzbudził olbrzymie emocje i doczekał się wielu komentarzy od studentów i absolwentów szkół teatralnych potwierdzających, wspierających i dorzucających własne przykłady nadużyć ze strony wykładowców i wykładowczyń. Dwa dni wcześniej Paliga wygłosiła go na Małej Radzie Programowej Łódzkiej Szkoły Filmowej w ramach debaty „Kim ma być absolwent Szkoły Filmowej?”.
Aktorka zauważa: „W moim odczuciu to, czego uczelnia nie daje nam najbardziej, to zwykłe poczucie bezpieczeństwa i zasady etyki. Absolwenci nie wiedzą, jakie są ich prawa jako aktorów, jak można bronić się przed mobbingiem, wykorzystaniem seksualnym na planie, a przemocowe przekraczanie swoich granic psychicznych i fizycznych uważają za niezbywalną część zawodu. Na wydziale aktorskim panuje absurdalne i niszczące przekonanie, że młodych należy »łamać« i »przyzwyczajać do zaciskania zębów«, a także że doświadczanie przemocy pomoże im w zostaniu lepszymi aktorami.