Aleksandra I. Kapinos: – Do drzwi Daniela Adamskiego pukają policjanci z wydziału zabójstw, ale mężczyzna nie wydaje się zaskoczony. Spodziewał się tej wizyty. Przecież ktoś zabił człowieka dokładnie tak, jak pisarz opisał to w swojej książce. Ale Adamski jest nie tylko autorem kryminałów. To przede wszystkim ojciec samotnie wychowujący śmiertelnie chorego syna, Leosia. W chwili gdy ojciec i syn tracą nadzieję na wyzdrowienie, los perfidnie się do nich uśmiecha, zsyłając mordercę psychopatę. Daniel Adamski postanawia wykorzystać szansę na uratowanie dziecka.
Przemysław Piotrowski: – Moja najnowsza książka daje możliwość postawienia sobie wielu ważnych pytań. Ważnych zwłaszcza z punktu widzenia rodzica albo po prostu bliskiej osoby. Co zrobiłby człowiek, gdyby dostał od losu dwuznacznie moralną propozycję, dzięki której mógłby uratować kogoś, kogo bardzo kocha? Do czego zdolny jest rodzic walczący o swoje śmiertelnie chore dziecko?
AK: „Krew z krwi” to kryminał – ale nie taki zwyczajny. Zaczyna się dość klasycznie, ale z każdą chwilą napięcie rośnie, a gatunek zdaje się zmieniać, a właściwie rozszerzać. W pewnym momencie nie wiadomo wręcz – a może właśnie wiadomo – co powoduje większe emocje u czytelnika. Książka bowiem mocno trzyma w napięciu w dwóch sferach: jako kryminał – czego niejako wymaga ten gatunek, ale i jako dramat rodzinny człowieka, któremu wszystko się wali, a – jak się okaże niebawem – będzie tylko gorzej. Co było Pana głównym celem? Napisanie zupełnie nietypowego kryminału czy trzymanie czytelnika w napięciu, wodzenie go za nos poprzez relacje między głównymi bohaterami oraz kwestie związane z ciężką chorobą syna i walką ojca o życie dziecka?
PP: Generalnie uważam, że książki – dotyczy to zwłaszcza literatury popularnej – muszą mieć w sobie emocje. To chyba najważniejsza rzecz, kluczowa. Jeśli nie odczuwam emocji, czytając daną książkę, to ona robi się w pewnym momencie po prostu nudna i często nawet jej nie kończę. Dlatego staram się w swoich powieściach sprawić, żeby emocji było jak najwięcej. Gdy pisałem trylogię z Igorem Brudnym, pojawiało się mnóstwo głosów, że łamię wszelkie schematy kryminału, thrillera, mieszam gatunki. I wszyscy powtarzali, że jest w tych książkach taka masa emocji, że aż nie mogą się otrząsnąć po ich przeczytaniu.
Pisząc „Krew z krwi”, pomyślałem, że warto poszukać tych emocji też gdzieś indziej. Trylogia była mocnym kryminałem z elementami thrillera, natomiast tutaj chciałem odnaleźć emocje w innym miejscu i starałem się, żeby one aż wylewały się z tej książki, żeby przesiąkły na wskroś karty tej powieści. I faktycznie słyszę opinie, że mi się to udało.
AK: Ale jest i wątek kryminalny.
PP: On się dzieje trochę z boku, ponieważ główny bohater nie ma dostępu do toczącego się śledztwa, nie wie, co się dzieje, jak śledztwo jest prowadzone. Duży nacisk położyłem na relacje Adamskiego z chorym synem. Śmiertelnie albo prawie śmiertelnie chorym, bo uzyskanie kilkunastu milionów złotych na leczenie raka mózgu, szyszyniaka zarodkowego, oraz trzeciej wersji SMA, wydaje się dla przeciętnego człowieka nieosiągalne.
AK: A zbiórki internetowe?
PP: Przy takich kwotach na niewiele się zdają. Jedna na sto osób ma szansę na zebranie potrzebnej kwoty, a potrzebujących jest wielu. Jesteśmy zasypywani prośbami o wsparcie, o pomoc, na Facebooku czy na innych portalach. Wiele rodzin ma taki problem. U mnie w mieście jest dziewczynka, która walczy z SMA typu pierwszego i stara się uzbierać 9,5 miliona. Staram się ją wspierać od jakiegoś czasu, czy to dając książki, czy samemu coś wpłacając.
Kiedy myślałem o wszystkich tych dzieciach, zadałem sobie pytanie, co ja, aspirujący pisarz, byłbym w stanie zrobić, gdyby taka sytuacja dotknęła mnie, gdyby to moje dziecko było chore. I to zaczęło się powoli rozbudowywać w mojej głowie, obrastać pomysłami i całą fabułą, i na kartach mojej nowej powieści starałem się odpowiedzieć właśnie na to pytanie.
AK: To chyba niełatwe wyobrażenia.
PP: Mam syna w podobnym wieku do powieściowego Leosia, więc z jednej strony przychodziło mi łatwo. Wszystkie historie dotyczące codziennego życia, spacery po parku, lesie, wyprawa na ryby, ganianie gołębi, to rzeczy, które są obecne w moim życiu. I właśnie dlatego, że to było takie osobiste, to z drugiej strony pisało mi się bardzo trudno, bo pojawiło się olbrzymie zaangażowanie emocjonalne. Pisząc o chorobie tego dziecka w książce, mimowolnie porównywałem małego bohatera powieści, Leosia, do mojego syna. I to było ciężkie. Śmiertelna choroba to straszna rzecz i nigdy nie chciałbym stanąć przed takimi dylematami, przed jakimi staje główny bohater, Daniel Adamski.
AK: Zwłaszcza, że on, jako że jest pisarzem, występuje w pana książce niejako w podwójnej roli. I obie są dla niego dramatyczne, choć oczywiście jest przede wszystkim ojcem. Adamski tworzy dziecko-książkę, próbując jednocześnie uratować dziecko-syna. Do tego morderca szantażujący autora i grożący, że jeśli nie będzie pisał kolejnej książki, to zacznie zabijać kolejne osoby. To tworzenie pod olbrzymią presją.
PP: Cały czas zadawałem sobie pytanie, co ja bym zrobił, jak ja bym zareagował, gdyby nagle jakiś morderca zabił człowieka tak, jak ja opisałem na kartach swojej powieści. Mało tego, zagroził, że jeżeli nie będę kontynuował danej serii, to będzie zabijać dalej i na potwierdzenie wprowadziłby swoje groźby w czyn.
Też zadawałem sobie pytanie, jak można pisać w takich warunkach. Ale ciekawiło mnie też, jak na taką sytuację zareagowałyby wydawnictwa, jak zareagowałyby media, jak wyglądałaby sytuacja autora, który z mało znanego nazwiska nagle staje się – jak sądzę – celebrytą. Jak on by się zachowywał.
AK: A społeczeństwo? W wątku związanym ze zbiórką na leczenie Leosia zauważamy sinusoidę, która zakrzywia się w górę lub w dół w zależności od tego, co robi główny bohater, gdzie przyporządkowują go i jak widzą go ludzie.
PP: My też pewnie podzielilibyśmy się na tych, którzy kibicują Adamskiemu, tych, którzy mu nie wierzą, no i tych, którzy nie wiedzą, po której stronie się opowiedzieć. Chciałem pokazać nastroje społeczne i to, jak one się zmieniają. Społeczeństwo w mojej książce żyło tym tematem. W rękach pisarza było właściwie życie wszystkich ludzi. Przestanie pisać? Ktoś może zginąć. Będzie pisał? To będzie grał w grę mordercy. Napisze coś nie tak? Morderca zabije. Z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia. Zdania w społeczeństwie na pewno byłyby podzielone, a dodatkowo opinię ludzi kształtowałoby podejście mediów do tego tematu. A w nich z kolei temat byłby zapewne wałkowany na okrągło. Ale jak by było naprawdę – nie wiem. Nie chcemy tego wiedzieć.
AK: I pewnie najmniej wszyscy mówiliby o najważniejszej osobie tego dramatu, o Leosiu. W jednym z ważniejszych momentów Adamski opowiada nam: „Syn powiedział mi wtedy, że nie muszę płakać, bo on już przygotował się na śmierć, a ja jestem najlepszym tatą na świecie i nic tego nie zmieni, nawet jeśli on umrze, mój syn, z mojego ciała, krew z krwi, czyli tak jakbym umarł ja”. Leoś jest bardzo dojrzały, a ma zaledwie 5 lat.
PP: Wszystkie dzieciaki czasem naprawdę zaskakują swoimi spostrzeżeniami, pytaniami. Ale dzieci chore dojrzewają szybciej, widzą więcej, czują to, czego zdrowe dzieci nie doświadczają. Wiedzą szybciej, czym są śmierć, ból, cierpienie. Inaczej chłoną świat, mając świadomość jego ulotności. Leoś wciąż jest dzieckiem, ale przez chorobę zdecydowanie szybciej dojrzewa. Pytania o ból, śmierć, to część jego życia, a kwestie z tym związane to część jego samego. Zaraz po tym jest ostateczność, czyli śmierć. Takie dziecko chce wiedzieć. Tak samo jak to, czy jest Mikołaj, czy go nie ma. Tak samo chce wiedzieć np. co się z nim stanie, jak umrze.
AK: A w obliczu takich pytań rodzic z pewnością chce zrobić wszystko, by tę ostateczność odwlec jak najdalej, by na jak najdłużej od niej uciec. Tak jak Daniel Adamski, bohater powieści „Krew z krwi”.
Przemysław Piotrowski (ur. 1982) – ukończył studia na Uniwersytecie Zielonogórskim, studiował również w Hiszpanii i USA. Były dziennikarz „Gazety Lubuskiej”, w której najpierw zajmował się tematyką sportową, potem – śledczą. Debiutował w 2015 roku thrillerem historycznym „Kod Himmlera”. Jest autorem świetnie przyjętego cyklu o Igorze Brudnym.