Już od dawna było wiadomo, że tegoroczna ceremonia Złotych Globów – nagród filmowych przyznawanych przez Stowarzyszenie Korespondentów Zagranicznych w Hollywood (Hollywood Foreign Press Association, HFPA) – nie będzie wyglądała tak jak zawsze. Od wielu miesięcy nad organizacją gromadziły się czarne chmury, coraz częściej pojawiały się oskarżenia o wszelkiego rodzaju nadużycia, a także brak różnorodności wśród członków HFPA. Jeszcze kilka lat temu Globy były uważane za najważniejszą obok Oscarów nagrodę filmową w Hollywood, dziś ich ranga zdecydowanie spadła. Po serii skandali ze wsparcia ceremonii zrezygnowała nawet transmitująca ją co roku stacja telewizyjna NBC.
Czytaj też: Oscary 2021. Show bez nadęcia, z niespodziankami
Złote Globy 2021. Łatwe do przegapienia
Wręczenie Złotych Globów miało więc w tym roku zdecydowanie skromniejszą formę: jak pisał reporter magazynu „Variety”, uczestniczyło w niej ok. 200 osób, a w goszczącym członków HFPA hotelu Hilton nie pojawiły się niemal żadne gwiazdy, choć niektóre – m.in. Jamie Lee Curtis i Arnold Schwarzenegger – nagrały specjalne pozdrowienia wyświetlane na monitorach podczas ceremonii. Było to w znacznej mierze podyktowane względami bezpieczeństwa w związku z szybko rozprzestrzeniającym się omikronem, lecz wiadomo, że HFPA jest na cenzurowanym i nie cieszy się w ostatnim czasie szacunkiem hollywoodzkich filmowców.